Mimo, że to co powiedział, był słodkie, tak po ostatnich wydarzeniach wierzyłem, że powiedział to tylko dlatego, bym nie czuł się źle. Gdyby faktycznie to było takie szczęście, i byłbym takim fantastycznym mężem, nie spakowałby naszych rzeczy i nie chciał stąd już wyjeżdżać. Co prawda, podjął tę decyzję pod wpływem emocji, ale gdyby nie był jej pewny, nie dokończyłby pakowania naszych rzeczy. Pomyśleć, że był taki podekscytowany, kiedy się tutaj kierowaliśmy... gdyby naprawdę miał szczęście, tak, jak twierdził, to trafiłby na kogoś, kto bardziej by do niego pasował, niż ja. I z kim to byłby faktycznie szczęśliwy.
- Zmęczony jesteś i głupoty pleciesz. Lepiej idź spać, kiedy będziesz wypoczęty, ciało szybciej się goi – powiedziałem, starając się nie ruszać.
To było naprawdę głupie z jego strony, że tak mnie do siebie przytulił, podczas kiedy ma tak głęboką i paskudną ranę na brzuchu. Może udałbym się z rana po medyka, by go obejrzał, i może te najgorsze pozszywał... ja je tylko oczyściłem i zabandażowałem, nie wiem, czy to wystarczy. I jak ja go jeszcze przypadkiem przez sen uderzę? Pomyślał o tym? Najlepiej kazać mi się nie ruszać, a jak się ruszę, to będzie na mnie.
- Oczywiście, mój panie – powiedział, ale pomimo tego nie przestawał gładzić mojego policzka. To było przyjemne, więc narzekać nie mogę, a skoro go to nie bolało, nie widzę przeciwności, by tego nie robił.
Westchnąłem cicho i zamknąłem oczy, czując zmęczenie, i to fizyczne, i to psychiczne. Miał to być przyjemny dzień, i oczywiście wszystko zostało zniszczone. Nie wiem, czy nawet założenie materiałowej bluzki jakkolwiek poprawiłoby sytuację. Po tym, jak tamten mężczyzna uparcie kierował się za mną przewidzieć mogłem, że zaczepiłby mnie nawet, jakbym miał na sobie materiałową bluzkę. Ciekawe, czy Haru też by wtedy twierdził, że za bardzo wyzywająco się ubrałem... wyzywające to mogłyby być spodenki, które odkrywają moje pośladki. Albo te gorset wraz z przepaską z rozcięciami do bioder. Mój ubiór nie był może normalny, bo czegoś takiego nie założyłbym na co dzień, ale był jak najbardziej normalny. I do tego, na dokładkę, jeszcze jakiś... coś. Nie widziałem tego, ale na pewno nie było to nic naturalnego, w przeciwnym razie mój mąż nie miałby takich problemów. Tylko, co to było i robiło w pobliżu naszego domu? Zmęczenie jednak w końcu zwyciężyło ponad zmartwienie i zasnąłem, dręczony niespokojnymi snami.
Kiedy otworzyłem oczy zauważyłem, że nie było przy mnie Haru, ani Ametyst. Czemu on nie odpoczywa? Zauważyłem też, że moje ciało było jakieś takie... dziwne. Położyłem dłoń na swoi czole czując, że miałem podwyższoną temperaturę ciała. Nie była to gorączka, ale taki stan podgorączkowy już tak. Pewnie to przez to wczorajsze wieczorne siedzenie... jeszcze tego mi tu brakowało. Nie mam czasu na takie rzeczy, muszę zadbać o Haru, bo on pewnie będzie robić wszystko, by te rany się mu otworzyły.
Nie do końca zachwycony z powodu tego, że moje ciało powoli wysiada, ruszyłem na poszukiwanie mojego męża oraz kotki. Musiałem jasno mu dać do zrozumienia, że ma na siebie uważać. I też koniecznie muszę się zając końmi. I zobaczyć, jak się mają opatrunki Haru, bo być może po nocy trzeba będzie coś zmienić... nie mam czasu na to, by leżeć w łóżku z podwyższoną temperaturą, to będzie musiało poczekać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz