wtorek, 13 sierpnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Nefilim... niepokoiło mnie to, że kręci się wokół mojego męża. I nie podobało mi się to, że poza krwią, nie mogłem go wyczuć. I skąd on się tu wziął? Jakie są jego moce? Niewiele mi teraz pokazał, nie wiem o nim praktycznie nic. Jest szybki, ale jestem w stanie go trafić, i te moje ataki coś mu robią. Gdyby było inaczej, nie zawahałby się mnie wykończyć. W końcu, był to też w połowie demonem, a demony tak łatwo nie odpuszczają, ja już coś o tym wiem. Zatem muszę trafiać szybciej od niego i celnie. To może być małe wyzwanie. 
- Wiesz może, jak go powstrzymać przed wejściem do domu? – spytałem patrząc, jak mój mąż opatruje moje rany w sposób tradycyjny. Najważniejsze, bym nie zostawiał za sobą śladów krwi, z całą resztą poradzę sobie sam. 
- Ja... nie jestem pewien – wyznał, cicho wzdychając. 
- Nie jesteś pewien. Czyli coś wiesz. Albo podejrzewasz, że coś wiesz – skomentowałem, nie spuszczając wzroku z męża. – Miki, jeżeli masz jakieś podejrzenia wobec tej istoty musisz mi o nich powiedzieć. Każda wiedza mi się przyda, jeżeli mam obronić ciebie i Haru. Przede wszystkim, trzeba mu uniemożliwić wejście tutaj. Wtedy będę mógł na niego spokojnie polować na zewnątrz. 
- Tak sobie myślę, że skoro to też demon, to mogą na niego podziałać te same sztuczki. Mógłbym zabezpieczyć dom, wypisując chociażby kredą na drzwiach i ramach okien enochiańskie zaklęcia, które uniemożliwiłyby mu wejście tutaj, tylko to też zadziała na ciebie i nie będziesz mógł tutaj wejść. I nie mam pewności, czy to zadziała – wyjaśnił, na co powoli pokiwałem głową, intensywnie myśląc nad tym pomysłem. Nie było to pewne, ale logicznie, miało to sens. 
- Jak dla mnie warto spróbować. Jak wyjdę, zabierzesz się za to. A jak będę chciał wejść, po prostu zmażesz to zaklęcie z drzwi wejściowych i jak już wejdę, napiszesz je na nowo. Skoro chcesz to napisać kredą, nie powinno być z tym problemu. Masz kredę? – zadałem mu pytanie bardzo kluczowe do przeprowadzenia naszego planu. 
- Mam, mam. Dziadek nauczył mnie być przygotowany na różne okazje – wyjaśnił, kończąc mnie opatrywać. 
- Chociaż raz jego przewrażliwienie się na coś przydało – powiedziałem szczerze, cicho wzdychając. Wyjrzałem przez okno dostrzegając, że zaczyna się robić ciemno. Cudownie. Jeżeli się wyleczył, nie będę miał nawet jak go dostrzec. Co jak co, ale nie mam niesamowitych oczu widzących w ciemności. Czy był więc sens, bym się za nim zaczął teraz rozglądać? To byłoby trochę nieroztropne z mojej strony. Oszem, najchętniej już bym go rozszarpał, ale muszę także zachować rozsądek, który podpowiadał mi, że szukanie go o tej porze to nie jest dobry pomysł. – Może szukanie go odłożę do jutra rana... – mruknąłem do siebie, co podchwycił Mikleo. 
- To dobry pomysł – powiedział od razu, chwytając moją dłoń. Odwzajemniłem ten uścisk nie chcąc, by Miki przypadkiem poczuł, że go odtrącam. Chcę jedynie jego bezpieczeństwa. 
- Będę jednak musiał pilnować was w nocy. I też chyba to doskonały moment na to, by zawrzeć pakt. Jutro będę spokojniejszy o ciebie – zaproponowałem, odwracając głowę w jego stronę. Może też przez tę noc coś wymyślę. Na myślenie będę miał mnóstwo czasu... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz