poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czując, że więcej mówić nie muszę, czekałem cierpliwie, aż  Haru powie, że chce wracać. Nie potrzebowałem przerywać ciszy, była ona przyjemna, więc po co miałbym ją zakłócać? Zresztą, moje gardło za tę ciszę było bardzo wdzięczne. Nie bolało tak bardzo, jak na samym początku, ale dalej czułem ból przy przełykaniu śliny, a także przy jedzeniu oraz piciu. Czego jednak spodziewać się po anginie. Właściwie, to się w ogóle jej nie spodziewałem, ale może dzięki temu mojemu ciało uda się zapamiętać ten zarazek i następnym razem albo w ogóle nie będę tego przechodzić, bo nabiorę odporności. 
Powoli piłem swoje kakao, wpatrując się w ciemne morze, które było na swój sposób niepokojące. Zdecydowanie jestem większym fanem morza za dnia, które odbijało jasne, niebieskie niebo i wyglądało sielsko, spokojnie. W pewnym momencie przyszła do nas Ametyst, chcąc wejść na moje kolana, na które ją od razu wziąłem. Strasznie atencyjna z niej kicia.                                                     To nic złego oczywiście, ale może być to problematyczne, kiedy oboje będziemy w pracy. Co prawda, ja do tej pracy długo chodzić nie będę, jak tylko wrócimy z tego okropnego miesiąca miodowego, składam rezygnację, doprowadzę wszystkie moje sprawy do końca i na najbliższe lata zakończę moją nie za długą przygodę ze strażą. Swój cel jednak osiągnąłem, dowiedziałem się, co stało się z moimi rodzicami, a i jeszcze przy okazji znalazłem sobie męża, czego się kompletnie nie spodziewałem. Mimo, że raczej nie chciałem rezygnować z pracy, w której nawet się odnajdywałem, wiedziałem, że to jest jedyny sensowny ruch. Nie wiem, jak długo będę kobietą. Trzeba w końcu doliczyć czas starania się o dziecko, czas w ciąży, i jeszcze później opiekę, dopóki dziecko się nie przestawi na takie normalne jedzenie. A nawet po tym jednak chciałbym mieć udział w życiu dziecka. Chyba, że wyjdzie ze mnie rodzic tak tragiczny że lepiej dla tego dziecka będzie, jak w ogóle nie będę obecny. Taki przypadek też się oczywiście może wydarzyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę moją osobę oraz minimalną wiedzę na temat opieki nad dziećmi. 
- Chyba wracamy już do łóżka, co? – słyszałem nagle, co mnie zaskoczyło. Podniosłem wzrok ze zwiniętej w kuleczkę Ametyst i skierowałem go na Haru. 
- Chcesz już wracać? – zapytałem, skupiając całkowicie się na jego osobie. 
- Myślę, że już mi wystarczy – odpowiedział, na co pokiwałem głową. Skoro chce wrócić, to niechaj mu będzie. I ja z chęcią okryłbym się kołdrą, bo jednak pomimo mojego koca i małej Ametyst chłodno mi było, zwłaszcza, że kakao już dawno wypiłem. 
- Chodź, pomogę ci wrócić – odparłem, odkładając kubek na stolik, kota na podłogę i odkręcając się z koca. 
- Wiesz, potrafię chodzić, to brzuch mam ranny, nie nogę – powiedział, uparcie oczywiście wstając z ławki sam.  No co za uparciuch. A później się dziwi, że jego rana długo się goi. 
- Gdybyś miał ranną nogę, to nie wypuszczałbym się tak daleko od łóżka. Nie marudź i się opieraj o mnie – burknąłem, już do niego podchodząc. Gdyby tylko mi tak nagle nie wyrósł, to mógłbym go wziąć na ręce i po prostu zanieść do łóżka, ale te czasy już się skończyły. 
Haru mimo wszystko skorzystał z mojej pomocy i powoli doczłapaliśmy się do łóżka. Mój mąż położył się powoli na łóżku, a ja, kiedy już miałem pewność, że bezpiecznie i spokojnie leży, zaniosłem kubki do zlewu postanawiając je umyć z rana. Teraz wszystko, na co miałem ochotę, to wtulić się w Haru. Ale to było niebezpieczne. Tylko nie udało mi się przygotować drugiego łóżka do spania, pościel była niezałożona, ani nawet nie wyciągnięta, a ja w takiej niewywietrzonej pościeli nie chciałem spać. Zostało mi tylko wzięcie poduszki, koca i spanie na kanapie. To byłoby najlepsze wyjście, ale Haru mnie nie puści. Czułem, że od razu zareaguje, kiedy tylko wezmę poduszkę i koc, a nie chcę też, by wykonywał niepotrzebne ruchy, które mogą przypadkiem otworzyć ranę.
- Dobranoc – powiedziałem cicho, grzecznie kładąc się na swojej połowie, z dala od niego, by przypadkiem nie naruszyć jego już biednego brzucha. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz