Słysząc jego rosnące poczucie winy powoli podniosłem się z ziemi, siadając obok ukochanego.
– Hej kotku nie obwiniaj się za nic, nie mogliśmy przewidzieć tego, co się wydarzy, chciałeś być dobrym, postępując, tak jak cię o to prosiłem, a to oznacza, że winien jestem sobie sam, gdybym tylko wtedy cię do niczego nie przekonywał nic, by mi się nie stało i nie tylko mnie. Moja biedna psinka – Zwróciłem się najpierw do męża, a później do Psotki, która zamerdała radośnie swoim ogonem.
– Mogłem coś zrobić – Niepotrzebnie się obwinia nic nie mógł zrobić, przecież przewidzieć tego nie mógł i obaj dobrze to wiemy.
– Hej nic nie mogłeś zrobić, musiałbyś chyba trzymać mnie w zamknięciu cały czas i może wtedy nikt, by mnie nie skrzywdził – Mówiłem bardzo spokojnie, nie chcąc, aby coś złego sobie zaczął wmawiać, to nie jego wina.
– Wpadnie, i to jest pomysł doskonały nigdzie nie wyjdziesz, chyba że ze mną – No i takiej odpowiedzi się nie spodziewałem, on chyba żartuje, bo żartuje prawda?
– Co? Czekaj nie możesz przecież trzymać mnie jak psa na smyczy – Byłem zaskoczony i przerażony, on naprawdę chce to zrobić? Lepiej, żeby tylko tak mówił, ale do życia tego nie prowadził, nie chcę siedzieć w domu, jak więzień.
– Masz rację, ja muszę to zrobić dla twojego bezpieczeństwa, wolę mieć cię przez cały czas przy sobie i wiedzieć, że jesteś bezpieczny, niż później bać się o twoje zdrowie i życie – No i tu mnie po prostu zaskoczył, to znaczy mogłem się tego spodziewać, ale, jak widać, byłem zbyt naiwny.
– Poczekaj, poczekaj powoli raz mi się coś stało, a ty już za bardzo panikujesz, spokojnie nie musisz chodzić za mną jak cień przecież nie każdy na tym świecie chce mnie zabić – Starałem się mówić najliczniej, jak to tylko możliwe, on naprawdę przesadzał, nie stało się mi nic na tyle złego, aby musiał pilnować mnie na każdym kroku, ja tego nie chce, nie zniosę tego. A wiem, że takie ciągłe przebywanie razem może wywoływać u nas konflikty, których znosić naprawdę bym nie chciał.
– Nie wiesz tego, ja czuję ich pragnienia, czuję, co chcą ci zrobić, co drugi ma brudne myśli i tylko ja wiem, co im w duszy gra, dlatego więc co dla ciebie najbezpieczniejsze – Miał rację wie, co im w duszy gra, ale nie musi aż tak panikować, mogę przecież od czasu do, czasu wyjść sam.
– Nie podoba mi się ten pomysł – Burknąłem, naprawdę niezadowolony ze słów, które do mnie kierował, to nie jest dobry pomysł i doskonale powinien to wiedzieć, ale czy uda mi się go oddać od tego pomysłu? Obawiam się, że na to już za późno.
– Wiem owieczko, ale dla twojego bezpieczeństwa jestem w stanie zrobić wszystko, nawet jeśli musiałbym zamknąć cię w złotej klatce z dala od innych – A ten pomysł jeszcze bardziej mi się nie podoba, złota klatka? On chyba naprawdę zwariował.
– Nie zgadzam się na twoje genialne pomysły – Mruknąłem, nie mając zamiaru mu się w tej sprawie podporządkować, na wiele się mogę zgodzić, ale bez przesady są pewne granice zdrowego rozsądku, a on zdecydowanie chce go przekroczyć.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz