Im bardziej nadwyrężałem swoje ciało, tym większy ból brzucha odczuwałem, dlatego w końcu musiałem się położyć, aby nie sprawiać sobie większego bólu zresztą byłem sam w domu i nie miałem nic specjalnego do roboty, dlatego mogłem pozwolić sobie ulżyć w bólu.
Medyk po przyjrzeniu się moim raną nie był zadowolony z tego, co widzi stwierdził, że rana nie wygląda najlepiej, ale martwić się nie muszę odpowiednia pielęgnacja i odpoczynek pozwolą mi szybko się wylizać z ran.
To właśnie podejrzewałem, szybko mi przejdzie q końcu nie jestem człowiekiem, a przynajmniej nie takim, za jakiego można mnie mieć, potrafię szybciej dojść do siebie, i to znacznie szybciej od innych.
Medyk zszył głębsze rany zmienił opatrunki przepisał zioła kazał mi się pilnować i dbać o męża, opuszczając nasz dom.
Podziękowałem za pomoc, zamykając za nim drzwi, mogąc skupić się na moim biednym mężu.
Najchętniej wziąłbym go na ręce i położył do łóżka obawiam się jednak konsekwencji tego czynu. Mimo że jest mały i drobny wciąż ma wagę, a moja rana mimo zszycia może popękać, a szczerze powiem nie chcę tego bólu przeżywać jeszcze raz.
Podchodząc do Daisuke delikatnie szturchałem go w ramię, chcąc go obudzić, nie za mocno, aby przypadkiem się nie przestraszył, tylko tego, by mi teraz było potrzeba, gdyby się wystraszył i zaczął panikować lub walną mnie odruchowo w brzuch, oj, to mógłby bardzo boleć.
– Co się stało? – Usłyszałem jego zaspany głos i biedne zachrypnięte gardło, mój biedaczek, a mógł, jak normalny człowiek wrócić do domu, a nie szlajać się gdzieś po nocy, sam sobie to zrobić.
I, mimo że miałem tego świadomość postanowiłem mu o tym nie mówić, wiedząc, że może się na mnie obrazi, bo przecież mógł się zarazić od kogoś innego, mógł jak najbardziej, ale gdyby od razu wrócił do domu może nie skończyło, by się to w taki sposób.
Już wczoraj po powrocie do domu był lodowaty, a jego czoło były ciepłe, nie jest możliwe, aby już od razu pojawiły się objawy jakiegoś zarażenia się od innego osoby, a przynajmniej tak mi się wydaje, zresztą to nie jest ważne, ważne jego to, że już wiemy, co mu dolega, medyk przepisał mu zioła, a teraz może się już położyć spać do wygodnego łóżka.
– Połóż się do łóżka tam będzie ci lepiej – Wyszeptałem cicho chwytając jego dłoń.
Mój mąż ledwo kontaktując wstał z fotela, dając mi doprowadzić go do łóżka, na którym, na szczęście bez problemu się położył.
Widząc po nim, że nie ma na nic siły ruszyłem do kuchni, skąd przyniosłem mokry ręcznik, kładąc go na jego głowie, nakrywając delikatnie cienkim kocem, całując w policzek.
– Śpij, to ci da siłę w walce z chorobą – Wyszeptałem cicho widząc jego oczy, które już zdążyły się zamknąć.
Nie chcąc przerwać mu spokojnego snu zająłem się Ametystem, mała nakarmiona, porządnie wymasowana i ogrzana trafiła do łóżka, gdzie sam delikatnie ją położyłem obok pana, uśmiechając się na ich widok, gdybym mógł uwieczniłbym to gdzieś na obrazie, mając już zawsze ten przyjemny dla oka widok, pamięć zawodzi, ale płótno zapamięta wszystko.
Nie mając niczego wokół mogłem tylko patrzeć nie specjalnie, mając ochoty spać, na to jeszcze przyjedzie pora później.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz