Oj, a żeby on wiedział, jak bardzo w oczach demonów jest pożądany. A ja miałem go tylko na wyłączność, mogąc robić z nim, co chcę i jak chcę, bez żadnych ograniczeń. A który to demon może się tym pochwalić? Założę się, ze żaden. I jeżeli łamanie demonicznych zasad ma sprawia, że mam takiego anioła przy sobie, mogę je łamać nagminnie, a i tak będę tym wygranym dzięki mojemu aniołkowi.
- Możliwe. Nie znam innych demonów, i nie potrzebuję ich znać, bo jeszcze będą próbowali mi cię ukraść – powiedziałem, po czym odgarnąłem jego włosy i ucałowałem go w kark. Po co mi znać inne demony? Stałem się nim, by je zabijać i robić to będę dalej, jeśli tylko dalej będą zagrażać mojej rodzinie. Nic mnie z tymi istotami nie łączy, nie jestem tak żałosny, jak one. – Mogę uczesać twoje włosy? – zaproponowałem, bardzo chcąc się nimi zająć, zwłaszcza, że to a jestem odpowiedzialny za takowy wygląd i stan jego włosów.
- Nigdy tej przyjemności nie odpuszczę – odpowiedział, podając mi szczotkę.
Zaprowadziłem więc go do łóżka, kazałem usiąść na ziemi i jak już samemu zająłem miejsce na materacu, zacząłem powoli rozczesując jego włosy. Nie spieszyłem się, bo i czemu bym miał? Zwierzaki nakarmione, Psotka wypoczywa przy dzieciach, mamy czas tylko i wyłącznie dla siebie, to mogłem się pobawić i cieszyć się miękkością, zapachem i długością. To jest niesamowite, jakie one są długie, i jednocześnie takie zdrowe. Ciekawe, czy to jest ich maksymalna długość... bo włosy jednak nie rosną w nieskończoność. U każdego ta maksymalna długość jest trochę inna. Ja nie pamiętam, bym miał dłuższe niż do klatki piersiowej, ale też starałem się je obcinać, bo nie dość, że mi przeszkadzały, to jeszcze sprawiały, że nie wyglądałem korzystnie.
Podzieliłem jego włosy na dwie równe części, a następnie zawiązałem dwa mu dwa luźne, ale i jednocześnie stabilne koki u podstawy karku, które to sprawiały, że moja Owieczka wyglądała jeszcze bardziej słodko. I bardziej mnie tym samym podniecał. Znaczy się, on zawsze mnie podniecał, niezależnie od tego, jak wyglądał. Na wszystkie kręgi Piekieł, jego chyba nigdy nie będzie mi dosyć. Kochałem go całym sercem i pożądałem każdą komórką ciała.
- Skończone – odezwałem się zadowolony, całując go w czubek głowy. Mikleo wstał z podłogi i podszedł do lustra, by się przejrzeć w nim dokładnie. Jeszcze teraz tylko założyłby moją koszule i byłby bardziej niż perfekcyjny. Mikleo musiał buszować w moich myślach, bo podszedł do szafy i wyjął z niej moją czerwoną koszulę, decydując się ją założyć na prawie gołe ciało. Że też musiał zostawić bieliznę... ale nie, to bardzo dobrze, mniej będzie mnie kusił na grzech. Co by sobie Bóg o nim pomyślał.
- Lubię na tobie kolor czerwony. Tworzy przyjemny kontrast pomiędzy tymi chłodnymi tonami w twojej skórze i włosach. I podbija twoją seksowność – wyznałem, wyciągając rękę w jego stronę chcąc, by ją chwycił i tu do mnie podszedł, co oczywiście zaraz uczynił, a kiedy tylko to zrobił, przyciągnąłem go do siebie i posadziłem na moich kolanach. Jakiż on był piękny... i cudowny. I pachnący. Zaraz powinniśmy wziąć kąpiel, i iść spać, ale zanim to nastąpi, jeszcze się nacieszę jego wspaniałą osobą.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz