Nie potrzebowałem koca było mi jak zawsze ciepło wiedziałem, natomiast, że on nie odpuści, dlatego nie odezwałem się ani słowem, zgadzając się na to całe okrycie mojego ciała.
Nie rozumiałem tylko jednego, dlaczego i on przykrył się cieniutkim kocem przecież będzie mu zimno i obaj dobrze o tym wiemy.
Nie mogąc znieść tego widoku przytuliłem go do siebie mimo bólu, który mi towarzyszył z powodu rany na brzuchu, ten potwór był naprawdę silny, nie byłem przygotowany na taką osobę. Dobrze, że nie zbliżyło się do mojego męża ja sobie z tymi ranami poradzę, ale on, on już ma zbyt wiele śladów na ciele, aby to przejmować się kolejnymi tym bardziej, że każdą z nich znosi coraz to gorzej, a ja nie mogę na niego patrzeć takiego biednego i zmartwionego śladami, które są tak samo piękne jak on sam.
– Haru, nie tul mnie przecież mogę zrobić ci krzywdę, ruszając się przypadkiem – Mój mąż zdecydowanie bardzo przesadzał nic mi nie będzie pod warunkiem, że nie będzie się za bardzo wiercił, a więc teraz to wszystko w jego rękach, ażeby mnie nie bolało.
– A więc się nie ruszaj, bo jeśli się ruszysz to wtedy mnie zaboli – Trochę postawiłem go w sytuacji bez wyjścia i on doskonale to wiedział, dlatego zmuszony był właśnie się nie ruszać.
– Jesteś okropny – Burknął, mimo wszystko grzecznie, leżąc a w moich ramionach.
– Naprawdę? O dziękuję – uśmiechając się do niego jak głupi do sera cmoknąłem go w czoło dłonią delikatnie, głaszcząc po jego policzku, starając się nie robić zbyt wiele ruchów, aby przypadkiem nie zadać i sobie samemu bólowi.
– Głupek – Bąknął, chowając się w moich ramionach, zamykając swoje oczy, ciesząc się moim ciepłem i niech mówi, co chce ja doskonale czuję jego lodowate ciało, które wręcz przylega do mojego gorącego szukając w nim porządnego wygrzania.
– No i dopiero teraz zdałeś sobie z tego sprawę? Mówiłem przecież od początku, że taki jestem, a ty mimo wszystko spekulowałeś, że tylko udaje, może to wreszcie uświadomić cię w mojej głupocie – Bawiło mnie to, bo wielokroć powtarzałem, że jestem głupi, ale on twierdził, że tylko udaje, może ta sytuacja, i to jak się zachowuje pokażę mu, że jestem głuptasem, który czasem ma pustkę we łbie i nawet tego nie ukrywa…
– Nie jesteś głupi ty tylko udajesz, że taki jesteś, a ja nie mam pojęcia, dlaczego to robisz – No tak, a on znów swoje jest zbyt kochany i zbyt bardzo we mnie wierzy, nie słuchając nawet tego, co ja sam do niego mówię.
– Ile jeszcze razy mam ci powtarzać, że zbyt bardzo we mnie wierzysz? Gdybym nie był głuptasem nie popełniłbym tak wiele błędów w swoim życiu, może nawet moje życie byłoby lepsze – Stwierdziłem, coś sobie uświadamiając. – Ale wiesz są jednak jakieś plusy bycia głupim – Dodałem, zerkając na twarz ukochanego.
– Tak? A jakie to plusy? – Dopytał ciekaw tego, co zaraz powiem.
– Głupi ma zawsze szczęście, a ja w swoim szczęściu trafiłem na fantastycznego męża – Wytłumaczyłem, głaszcząc delikatnie jego mięciutki policzek.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz