Pokiwałem powoli głową, nie mając z tym żadnego problemu. Znaczy się, był jeden ogólny problem, który chciałem z nim poruszyć jakoś w najbliższym czasie. A skoro już zaczęliśmy ten temat powrotu wydaje mi się, że to najwyższa pora, by ten problem omówić. Znaczy się problem, dla niego to może nie być problem, ale ja dostrzegam potencjalne komplikacje, które to mogą z tego wyniknąć.
- Jest jeszcze jednak rzecz, która mnie trochę martwi – powiedziałem, przyglądając się mu z uwagą. – Pełnia. Nie powinna mieć jakoś niebawem mieć miejsca?
- No... za dwa dni jest. To jakiś problem z tym? – dopytał, co nie za bardzo mnie zaskoczyło. On to postrzega kompletnie inaczej, niż ja.
- Wydaje mi się, że mogłyby takowe wystąpić. Może przeżyłem z tobą tylko jedną pełnię, ale dostrzegłem już, że jesteś bardzo pobudzony w tym dniu, trudno ci się skupić, usiedzieć na miejscu, i jeszcze oczywiście wzmożona chęć seksu. Biorąc to wszystko pod uwagę, obawiam się, że może być to trochę problematyczne. Czasem masz problem z wysiedzeniem na koniu w taki normalny dzień, więc nie wyobrażam sobie ciebie w podróży w pełnię. Skoro to już za dwa dni, to myślę, że się nikt nie obrazi. Im dłużej cię nie ma, tym bardziej cię docenią – powiedziałem, drapiąc Ami za uszkiem. Mam nadzieję, że w drodze będzie się grzecznie zachowywać.
- Żeby mnie tylko z tej pracy nie wywalili – westchnął ciężko, czego nie rozumiałem. Czym on się martwi? Przecież ma mnie, a ja nie pozwolę, by go z pracy wyrzucili. Straciliby wtedy dużego sponsora, dzięki któremu w końcu zaczęli się rozwijać, a nikt nie lubi tracić pieniędzy.
- O to się martwić nie musisz – stwierdziłem, uśmiechając się łagodnie. Może nie jestem zdziałać za wiele, jak chodzi o obronę go przed jakimiś stworami tylu wampir czy ludźmi, ale zadbam o to, by nigdy nie żył w nędzy oraz by miał pracę, którą kocha. To mogę mu zapewnić. No i dziecko, a przynajmniej taką mam nadzieję. Nie wiemy przecież, czy ja jestem płodny, czy on jest płodny, się będziemy o to starać. A jak się nie uda, wtedy rozważę z nim tę adopcję, o której mówił. – Dwa dni nikogo nie zbawią, a podróż nam ułatwią bardzo – dodałem, całując go w policzek.
- Tak, tak. Chociaż, powoli dostrzegam plusy tej sytuacji. Będę mógł odebrać moją nagrodę – wyszczerzył się głupio, a ja zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu.
- Jaką nagrodę? – spytałem, nie do końca wiedząc, o co mu chodziło.
- No wiesz, ty w sukience. Tego ci nie odpuszczę – wyszczerzył się głupkowato, na co westchnąłem ciężko. No tak, ja już zapomniałem o tym incydencie... im szybciej, tym lepiej.
Podniosłem się z łóżka i podszedłem do pakunku, który Haru miał w miasteczku. Zajrzałem do środka, zauważając białą tkaninę. Czemu wybrał biały? Mówiłem mu, że nie wyglądam korzystnie w takim kolorze. Jak mu się nie będę podobał, to będzie tylko i wyłącznie jego wina.
- Czekaj, zakładasz ją już teraz? - zapytał zaskoczony, kiedy skierowałem się do łazienki.
- Oczywiście. Z tego, co pamiętam, miałem ją tylko założyć. Nie wspominałeś o tym, że mam ją mieć na sobie podczas stosunku – powiedziałem, posyłając mu złośliwy uśmiech. Oczywiście, tylko się droczyłem, ale na razie niech sobie myśli, że może tylko popatrzeć.
Kiedy założyłem na swoje ciało jego wybór, trochę się zaskoczyłem. Spodziewałem się czegoś bardziej... odkrywającego. A tu tyko ramiona były odkryte, oraz jedno udo, czyli bardzo grzecznie. Nawet szyja była zakryta, co mi się akurat podobało, nie było widać tej paskudnej blizny po wampirze. Nie za bardzo wiedziałem, co powinienem zrobić z tymi długimi rękawami, więc po krótkiej chwili zastanowienia owinąłem je po części wokół nadgarstków, ale i tak strasznie długie one były. Może to na kogoś wysokiego ma być? Zapiąłem skórzany, ozdobny pas w talii i po dokładnym obejrzeniu się w lustrze opuściłem łazienkę.
- Jesteś pewien, że to jest to, co chciałeś? Wygląda to tak bardzo grzecznie. Spodziewałem się, że to będzie coś bardziej wyzywającego – spytałem, przyglądając się Haru z uwagą i niepewnością.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz