Kiedy ponownie się obudziłem, gardło zaczęło mnie boleć znacznie bardziej, niż przed moim zaśnięciem. Chyba ta angina powoli zaczyna się rozwijać... niepocieszony podniosłem się powoli do siadu dostrzegając, że Haru grzecznie leżał obok, pozwalając swojej ranie odpocząć. Właśnie, co było z tą raną? Nie pamiętałem, by medyk coś mi na jego temat mówił. Nie pamiętałem w ogóle, aby on wychodził, chyba to przespałem, a to niedobrze. On mi pewnie nic nie powie, albo powie coś w stylu, że zaraz zdrowy będzie, a ja muszę o siebie bardziej dbać. Tą śpiewkę znałem aż za dobrze, i za każdym razem męczy tak samo.
- Jak się czujesz? – spytał, od razu interesując się moją osobą, jednocześnie zapominając o sobie.
- Nie będę ukrywał, bywało lepiej – przyznałem, strasznie zachrypniętym głosem. Oby ten, kto mnie zaraził, cierpiał znacznie bardziej niż ja. Właśnie, zaraził... – Nie powinienem tutaj z tobą spać. Mam anginę, mogę cię zarazić – dodałem, zły na siebie za to, że dopiero teraz mu o tym powiedziałem. Nie powinienem był zasnąć. Nie planowałem nawet tego.
- Tak, wiem, medyk mi mówił, ale się niczym nie przejmuj, mnie tak łatwo się nie da zarazić – powiedział, oczywiście wyszczerzony jak to on miał w zwyczaju.
- Ale jesteś teraz osłabiony, tak więc prawdopodobieństwo zarażenia zwiększa się. Powinienem jakoś ograniczyć kontakt z tobą, ale... to chyba nie ma już sensu, bo te zarazki unoszą się już w powietrzu, więc jak masz być zarażony, to na pewno będziesz – mruknąłem niezadowolony, czując okropny ból przy przełykaniu śliny. Jedzenie i picie będzie chyba moją ulubioną czynnością podczas trwania tej choroby.
- Będzie dobrze. Może ci zioła zrobię? – zaproponował, na co pokręciłem głową.
- Zajmę się tym. Co powiedział ci medyk? – spytałem, oczywiście cały czas mając w głowie te jego nieszczęsne rany.
- Że mam regularnie zmieniać opatrunki i odpoczywać, czyli nic nowego w tym przypadku. A, i mam pić zioła – wyznał, na co powoli pokiwałem głową. To mogę mu zapewnić... najgorzej będzie u niego tylko z tym odpoczynkiem. Przecież ja go w łóżku nie utrzymam, zwłaszcza, że jednak gotować to on musi. Ja bym się tym zajął, ale nie potrafię. Chyba, że by mnie instruował, wtedy chyba coś bym był w stanie zrobić.
- Te? – dopytałem, wskazując ruchem głowy na jego dwa mieszki leżące na stoliku nocnym, na co pokiwał głową. – Dobra, przygotuję więc nam po porcji – zdecydowałem, powoli wstając z łóżka czując, że jeżeli wykonam jakieś gwałtowne ruchy, może się to źle dla mnie skończyć.
- Ja nam zrobię zioła. Poleżałem i odpocząłem, a to nie jest jakoś bardzo ciężkie do zrobienia. Odpoczywaj – odezwał się, chwytając moją dłoń i uniemożliwiając mi tym samym wstanie. Spojrzałem na niego z uwagą, nie wiedziałem siebie, ale byłem przekonany, że wyglądam znacznie gorzej od niego, bo i tak się czułem.
- Nie przemęczaj się tylko – powiedziałem, padając z powrotem na poduszki.
Na Haru nie musiałem długo czekać, już po dziesięciu minutach wrócił do mnie z dwoma kubkami. Poprawiłem poduszki i zmieniłem pozycję na siedzącą czując, że trochę się z tym napojem będę męczył. Kiedy Haru usiadł obok mnie, nabrałem ochotę na oparcie głowy o jego ramię, ale logika podpowiadała mi nie zbliżać się do niego. Miał trochę tych ran, nie chciałem ich naruszyć.
- Kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, że żałujesz, że wziąłeś ze mną ślub? – spytałem, nagle przypominając sobie naszą ostatnią kłótnię, która była dosyć cicha, gdyby tak się wzięło pod uwagę nasze inne sprzeczki.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz