sobota, 24 sierpnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

Po wszystkim wpatrywałem się w jego ciało oraz swoje małe dzieła, które uczyniłem Co jak co, ale jego blade ciało było najpiękniejszym płótnem, jakie mogło istnieć, i każda malinka, siniak, zadrapanie, czy kropelka krwi, która gdzieś mi się zawieruszyła. Cóż mogę powiedzieć, zdarza się nawet najgorszym łajdakom. Podobnie, jak też nie planowałem rozrywać jego bluzki. Cóż mogę powiedzieć, bardzo potrzebowałem dostać się do jego cudownych pleców, chcąc oznaczyć je śladami moich zębów, pasują do niego idealnie. Kiedy leżeliśmy na twardych deskach przesunąłem palcem po jego kręgach, a jego ciało od razu zareagowało dreszczem przyjemności przebiegającym po całym ciele, doskonale dla mnie wyczuwalnym. 
- Jeszcze ci mało? – zapytałem rozbawiony, patrząc na mojego zmęczonego, leżącego na brzuchu męża. Mocno go dzisiaj wykończyłem, ledwo mi tutaj dychał, ale jak sam mnie ładnie prosił, bym dawał mu i więcej, i więcej, , to miałem mu odmówić? No przecież byłbym okrutnym demonem, gdybym tak nie postąpił. 
- Ciebie zawsze mi mało – wyznał zmęczonym głosem, co mnie rozbawiło. Było mu mnie mało, ale siły to on już żadnej nie miał. Mimo, że za każdym razem wytrzymywał coraz to dłużej, jeszcze nie zdarzyło się tak, bym to ja miał dosyć. Przerywałem tylko i wyłącznie ze względu na niego nie chciałbym, by coś się mu stało. Przecież to był mój mąż, moja Owieczka, moja suczka, o którą musiałem dbać w każdym aspekcie, by mnie nie zdradziła i nie odeszła do kogoś innego. A jak wiadomo, psy pozostają przy tych, kto je dobrze traktuje i daje jeść. Jeżeli sperma wlicza się do tego, to moja suka jest wręcz przeżarta. 
- Szkoda, że twoje ciało nie nadąża nad twoim umysłem i sercem – przyznałem, gładząc jego policzek, który był mokry, od łez i potu. Zdecydowanie przed powrotem powinien wziąć ponowną kąpiel w jeziorze. I pozbyć się tej bluzki. Gdyby nie moje znak na jego ciele mógłby wrócić bez nich, no ale... właśnie, lepiej je jakoś zakryć prze dziećmi. I oczywiście należy zakryć jego cudowne ciało przed tym zboczeńcem, nigdy nie wiadomo, czy nie podgląda go w tym momencie. Może się nam nawet przyglądał, jak się pieprzyliśmy? Kto wie, co takiemu w głowie siedzi, nie jest normalny, więc i pewnie nienormalne rzeczy. 
- Jeśli potrzebujesz, możesz wykorzystać moje ciało w sposób, w jaki tylko chcesz – zaproponował, na co tylko się delikatnie uśmiechnąłem. Wiedziałem to doskonale. Ale czy chciałem? Niekoniecznie. Nie będzie przecież miał siły reagować, a ja lubię, jak krzyczał, wypinał się, zaciskał na moim przyjacielu, wił się, pragnąc więcej i więcej... Po prostu kochałem, jak reagował, i to tak żywo reagował. Nie zadowolę się jakimś drobnym drżeniem jego ciała. To dla mnie za mało. 
- Poczekam, aż wydobrzejesz. Wtedy jest znacznie lepiej – wyznałem, nie przestając gładzić jego policzka. – Ściemnia się. Powinniśmy wracać, nim dzieciaki wymyślą coś głupiego – odpowiedziałem, nie mając wielkiej ochoty na powrót do domu. Tu było mi wygodnie, mimo tego, że przecież były to zwykłe deski, trochę twarde, ale to miejsce było całkiem piękne. A mój mąż na tle tego wszystkiego najpiękniejszy, oczywiście. 
- Więc muszę się umyć – odezwał się, także z niechęcią podnosząc się do siadu. 
- Oj, zdecydowanie by ci się przydało – odezwałem się złośliwie, przyglądając się jego ciału. Oj, zdecydowanie, będzie musiał jakoś je zakryć. Może oddam mu moją bluzkę? Będzie na niego trochę za duża, ale to przecież tylko na chwilę, chociaż ja tam bym się nie obraził, gdyby tak częściej i dłużej chodził w moich rzeczach... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz