Byłem tego akurat pewien on, jeśli już cię mi obieca słowa dotrzyma i ja dobrze o tym wiem, wiem również, że życie potrafi się skomplikować, niszcząc wszystkie plany, które zostały przez nas wcześniej ułożone, mój pan wielokrotnie już pokazał mi, że lubi robić wszystko, aby jego poddani przypomnieli sobie o tym, do kogo mają się odwracać z pomocą, której nie zawsze będą w stanie uzyskać.
– Dopóki Bóg nas nie rozłączy – Stwierdziłem, oczywiście wiem, że Sorey jest w stanie pokazać bogu swoją wyższość, ale nie ja, ja kocham Boga i nie zmienię tego nigdy, nawet jeśli znów rzuci mi kolejną kłodę pod nogi.
– A niech tylko spróbuję – Czułem, że Sorey całkowicie stracił wiarę w Boga, którego kiedyś, tak jak ja kochał i szanował, choć nie rozumiał, bo tak naprawdę nawet ja w tej chwili nie rozumiem, co się dzieje z moim panem, dlaczego traktuje ludzi w taki obojętny sposób zresztą nie tylko ludzi nas anioły również, nie pamiętam, kiedy zwrócił się do mnie bezpośrednio pozadawaniem sygnałów dających mi do zrozumienia co mam zrobić, ale to nie, to samo, to nigdy nie będzie to samo, nie muszę widzieć mojego Boga, aby w niego wierzyć, bo wiem, że istnieje boli mnie tylko to, że tego nie pokazuje, zesłał nas na ziemię abyśmy dbali o jego owce nawet za cenę własnego życia, ale tak naprawdę sam nie dał nam żadnych wskazówek, jak dbać i przekazywać wiedzę, którą mamy, a której ludzie nie chcę słuchać z wiadomych każdemu przy czym. – Zabije go, jeśli tylko spróbuję mi cię odebrać – Dodał, a to zdanie akurat nie do końca mi się podobało, nie może grozić mojemu Bogu, nawet jeżeli jest demonem i ma go gdzieś, jestem jego mężem i chcę, aby, chociaż trochę okazywał szacunku do mojego pana, a przynajmniej niech okazuje go przy mnie lub nic nie mówi.
– Sorey nie mówi tak, proszę cię to mój Pan nierób i nie mów takich rzeczy.
Sorey nagle chwycił moją szyję trochę ją podduszając.
– Twoim panem jestem ja, a on jest tylko twoim stwórcą, którego musisz słuchać, bo tak ci wmówiono, ale to ja jestem jedynym, którego masz słuchać – Wymruczał mi do ucha, podgryzając mój płatek doskonale, wiedząc, że jestem mu bardzo oddany i zrobię wszystko, co będzie chciał.
– Tak jest mój panie – Zgodziłem się wiedząc, co chce usłyszeć, szybko się uczę, dzięki czemu wiem, co zrobić, aby go uszczęśliwić.
Zadowolony, słysząc to, co chciał skupił się na moim ciele, które porządnie umył, gdybym przypadkiem ja nie potrafił tego zrobić.
Oczywiście na całe miało to dotykanie mnie i ja dobrze to wiedziałem.
Po kąpieli Sorey ubrał mnie robisz wszystko za mną tak abym tylko ładnie pachniał i wyglądał.
– Z takim pięknym aniołem życie staje się piękniejsze – Stwierdził, chwytając moją dłoń, całując jej wierzch. – Nie mogę doczekać podpisania z tobą paktu – Dodał, oblizując swoje wargi.
– Co chciałbyś, aby było zawarte w pakcie? – Nie wiedziałem, co chce ode mnie dostać, ale wiedziałem, że cokolwiek, by to nie było jestem w stanie mu to dać lub chociaż spróbować. – Postaram się zrobić dla ciebie wszystko – Obiecałem, uśmiechając się do niego ciepło.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz