sobota, 10 sierpnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Doskonale wiedziałem, że tak właśnie było, byłe pijany, ale nie na tyle, by mnie całkowicie odcięło. I jak dobrze pamiętam, to on pilnował, by w obu kieliszkach nigdy nie zabrakło wina, przynajmniej dopóki wino było w butelce. Haru jeszcze trochę potrzebował ćwiczeń i grania, nim dorówna mi poziomem, i wiem, że wkrótce się to stanie, ale zanim to nastąpi, powinienem bez problemu go pokonywać. I to miało miejsce wczoraj, jak byłem trzeźwy i wypoczęty. 
- A i owszem. I obiecałeś mi rewanż – przypomniałem mu, spacerując pomiędzy straganami, z których dobiegały cudowne zapachy. Najchętniej spróbowałbym wszystkiego po trochu, ale też wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na tak wielką ilość jedzenia. Tylko nabrałbym masy, a że na tym wyjeździe nie mam żadnych treningów, to zostałbym tylko z tłuszczem i byłbym paskudny  i przestałbym się podobać Haru. 
- Wiem, wiem, ale wpierw chciałbym odebrać moją nagrodę – odparł, szczerząc się do mnie głupio, jak to miał w swoim zwyczaju. Ależ oczywiście... szczerze, odkąd wrócił z tym pakunkiem jakiś taki dziwny był. Strasznie wesoły. Znaczy, normalnie bym z takiego obrotu spraw byłbym zadowolony, bo co takiego niby złego jest cieszeniu się, ale ja wiem, dlaczego się cieszył. I to mnie przerażało. Co takiego mi kupił? Czy to w ogóle można jeszcze będzie nazwać sukienką, czy to będzie raczej jakaś dziwna bielizna erotyczna, bo tak mało materiału będzie mieć?
- Zobaczymy, czy taki wesoły będziesz, jak ja wygram – mruknąłem, trochę napuszony. 
- Wpierw niech to się stanie. Zjesz coś? Niewiele chyba zjadłeś, w brzuchu ci burczy – zauważył, skupiając się całkowicie na mojej osobie. 
- Jedną przekąskę sobie kupiłem, i to powinno mi wystarczyć, za dużo też nie mogę jeść – odpowiedziałem całkowicie poważnie, patrząc na niego z uwagą. 
- Skoro tak boisz się przytyć to później pomogę ci zadbać o to, by te straszne kalorie spalić. Tutaj ładnie pachnie – odezwał się, odwracając głowę w kierunku zapachu. 
- I kolejka ogromna – zauważyłem, delikatnie się krzywiąc. Jak na mój gust, przy tym punkcie ludzi było zdecydowanie za dużo. 
- Więc ja w niej stanę, a ty możesz się przejść tam dalej. Mniejsze tłumy są, i zaczynają się desery – zaproponował, co nie było takie złe. Chociaż, może właśnie było złe, bo ja do słodkości mam słabość i jeszcze nakupię tego mnóstwo... ale chyba wolałbym iść tam niż tu stać wśród tych wszystkich ludzi. – Bez problemu cię znajdę – dodał, uśmiechając się łagodnie. 
- Widzimy się zatem później – powiedziałem, decydując się na jego propozycję. 
Wiedząc, że kolejka tam była ogromna, nie spieszyłem się, oglądając produkty. Zdecydowałem, że kupię tylko jeden w deser, oczywiście w podwójnej liczbie, dla mnie i Haru, ale co, to miałem wybrać. Finalnie zacząłem zastanawiać się pomiędzy koktajlem truskawkowym z bitą śmietaną, a ogromnym ptysiem ze świeżą polewą czekoladową. Wziąłbym oba, oczywiście, ale ilość kalorii w tych kremach mnie przerażała. Musiałem więc zdecydować się na jedno. 
- Ten ptyś jest tak słodziutki, jak ty – usłyszałem nad sobą pewien nieznany, męski głos. Zerknąłem tylko w bok by zobaczyć, kto to taki był; wysoki, raczej w porządku wyglądający, ale jednocześnie nudny mężczyzna. Nic interesującego.
- Dziękuję za tę garść bezcennych informacji, ale kompletnie nie interesuje mnie twoje zdanie. A jeżeli twoja dłoń znajdzie się na moim ciele, przywalę ci tak, że stracisz zęba albo dwa – dodałem zimno widząc kątem oka, jak jego dłoń unosi się właśnie w takim geście, jakby chciał ją położyć albo na moim biodrze, albo na moim pośladku. Najgorsze było to, że absolutnie się mną nie przejął. Co więcej, stwierdził, że on to lubi takich chłopców z pazurkiem i że jeszcze będzie chciał, by położył na mnie swoje dłonie, co zignorowałem, mając nadzieję, że to sprawi, że się odwali. Albo że Haru pojawi się znikąd i go odgoni, on ma jednak doskonałe wyczucie czasu. Nieznajomy mi mężczyzna jednak nie odpuszczał próbując mnie przekonać, że będzie dla mnie wspaniałym kochankiem, co już mnie powoli denerwowało. Czemu nie mógł mnie po prostu skomplementować i pójść w swoją stronę, co już kilka razy tego dnia miało miejsce? Zwłaszcza, że dosyć solidnie dałem mu znać, że nie jestem zainteresowany takim kontaktem. Czując więc niepewność starałem się od niego odejść, wracając w kierunku Haru, który chyba dalej stał w kolejce, a mężczyzna, niestety, poszedł za mną. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz