sobota, 17 sierpnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Westchnąłem cicho na jego słowa nie za bardzo wiedząc, co ja miałem mu na to odpowiedzieć. Jego słowa były głupie. Bardzo głupie, nawet bym powiedział. Jak ja go miałem bronić i zapewnić go w tym, że jest mądry, kiedy gada takie głupoty? Pewnie robi to specjalnie i z premedytacją, by mi na siłę udowodnić, że to on ma rację, a nie ja. Ja jednak swoje wiedziałem, nawet jeżeli on twierdził inaczej. Po prostu tak długo sobie powtarzał to powtarzał, że podświadomie w to uwierzył.
- Dziecko się rozwija i z wiekiem mądrzeje. U ciebie tego nie zaobserwowałem – mruknąłem, zamykając oczy. Byłem trochę zmęczony, a kiedy byłem zmęczony, bywałem nieco złośliwy, ale chyba mu to nie przeszkadzało, bo nie reaguje, ani się nie obraża. Zresztą, i tak nie byłem jakoś bardzo złośliwy, bo taki to ja się dopiero się mogłem stać. To było moje absolutne minimum. 
- Czyli masz znacznie trudniejszą pracę – powiedział rozbawiony, chcąc mnie nakryć kołdrą, na co pokręciłem przecząco głową.
- Nie chcę – mruknąłem, powstrzymując go od tego. 
- Przecież widzę, że się trzęsiesz – odpowiedział, nie przejmując się mną i jednak tą kołdrą nakrywając. Gdyby nie to, że był zraniony, nie pozwoliłbym mu na to, nie chciałem jednak wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, by go nie skrzywdzić. 
- Ale ty nie, i będzie ci za gorąco. A twoje ciepło mi wystarczy – mruknąłem, mając na względzie jego dobro. 
- Teraz to ty jesteś cieplejszy ode mnie – odezwał się, gładząc mnie po policzku. 
- Wziąłem zioła, zaraz mi gorączka zejdzie i wystarczysz mi tylko ty – powiedziałem, próbując z siebie zdjąć kołdrę, ale Haru nie pozwolił mi na to. – Strasznie uparty jesteś – mruknąłem niezadowolony, patrząc na niego spode łba. 
- Owszem, ale mam też inne zalety – wyszczerzył się głupkowato, po czym całował mnie w czubek nosa. – Prześpij się, skarbie, dobrze ci to zrobi – dodał łagodnie, gładząc mnie po plecach, co mnie uspokajało i sprawiło, że po chwili zasnąłem. 
Obudziłem się po chyba jakichś dwóch godzinach, i wyjątkowo to ja obudziłem się pierwszy. Zazwyczaj kiedy byłem chory, to zawsze budziłem się później, a dzisiaj to Haru spał spokojnie obok mnie, oddychając spokojnie i głęboko, a na jego klatce piersiowej, zwinięta w kuleczkę, spała Ametyst. Kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem do niego mocno przytulny, od razu się chciałem odsunąć, ale przez ramię, którym to przytulał mnie do siebie, nie mogłem się ruszyć, nie budząc go przy tym. Czy on jest w ogóle mądry? Tak mocno mnie do siebie przytulać, podczas kiedy jest ranny? Nie dość, że ma ranną rękę, którą mnie przytula, to jeszcze ja mogę jakoś podrażnić jego brzuch. W ogóle nie powinienem z nim spać. Powinienem się przenieść do tej drugiej sypialni, dopóki ta jego rana się nie zagoi. Jest wilkołakiem, więc szybciej do zdrowia wróci, ale też nigdy do niego nie wróci, jeżeli cały czas będzie ta rana naruszana. 
- Dzień dobry – usłyszałem w pewnym momencie. Zaskoczony odwróciłem wzrok od Ametyst i przeniosłem go na Haru, który już się obudził. – Jak się czujesz? Gorączka ci zeszła – zauważył zadowolony, gładząc mój policzek. 
- Mam strasznie suche i bolące gardło, co pewnie się utrzyma przez najbliższy tydzień. Lepiej mi powiedz, jak tam twoje rany, nie uszkodziłem ich? – spytałem cicho zmartwiony jego stanem. Jednocześnie czułem też, że jeszcze trochę i moje struny głosowe całkowicie wysiądą, dlatego muszę korzystać z nich teraz jak najwięcej, bo później tylko będę mógł szeptać.

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz