Nie byłem zadowolony z powodu nie przytulenia się mojego męża do mojego ciała.
Odwróciłem się w jego stronę, chcąc go przysunąć i przytulić do siebie co pewnie byłoby prostsze, gdyby nie brzuch, który zaczął mnie boleć z powodu chęci naciągnięcie się.
Zagryzłem wargi, nie chcąc wydać z siebie ani jednego dźwięku, nie chcąc zmartwić sobą Daisuke.
– Dlaczego się do mnie nie przytulisz? – Zapytałem, trochę tym faktem niezadowolony bardzo chcąc mieć go przy sobie.
– Nie mogę się do ciebie przytulić, bo jeśli cię dotknę mogę zrobić ci krzywdę, a tego nie chce – Stwierdził, odwracając się do mnie plecami, dając mi jasno do zrozumienia, że nie przytuli się do mnie, a jeśli ja chcę, to muszę go do siebie przyciągnąć, niestety nie było to możliwe, nie byłem w stanie aż tak się naciągnąć, ból brzucha bardzo mi, w tym przeszkadzał.
Musiałem sobie tej nocy odpuścić przytulania się do męża.
Niezadowolony przytuliłem się do poduszki, zamykając zmęczone oczy, starając się spać.
Sen mimo braku męża przy moim boku był bardzo spokojny i trwał, aż do samego późnego ranka.
Obudziłem się tak właściwie przez Ametyst, która przyszła do mnie, wchodząc na mój brzuch, ból był na tyle silny, aby wybudzić mnie ze snu.
Ledwo przebudzony zdjąłem kotkę z brzucha, kładąc ją na bok byle jak najdalej od mojego biednego brzucha, który kolejnego spotkania z łapkami kota nie chciał mieć.
Nie mogąc za bardzo wzdychać podniosłem się powoli do siadu, poszukując mojego męża, którego nigdzie nie było.
Zdziwiony wstałem z łóżka, poszukując Daisuke, który jak się okazało znajdował się w kuchni, przygotowując nam kawę. Kochany niewiele potrafi zrobić z tych bardziej codziennych spraw, a jednak mimo tego, że zawsze służba wszystko za niego robiła potrafi zrobić, chociażby herbatę, a nawet i czasem śniadanie.
– Dzień dobry kochanie – Przywitałem się z mężem, podchodząc do niego bliżej łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
– Dzień dobry, jak się czujesz wyspałeś się? – Od razu musiał sprawdzić mój stan zdrowia, chcąc upewnić się, że wszystko ze mną w porządku.
– Czuje się dobrze i nawet się wyspałem, a ty? Słyszę, że gardło wciąż boli – Zauważyłem trochę tym faktem zmartwiony. Musiałem, że w końcu mu przejście widzę, natomiast, że potrzebuję więcej opieki, no nic teraz to ja będę się musiał, nim zajęć.
– Moje gardło nie jest w najgorszym stanie dam sobie z, nim radę, gorzej z tobą, myślę o swoim brzuchu, jeśli chce niedługo do domu wracać – A on znów swoje ja mam martwić się o siebie, a on da sobie radę co za uparciucha jeden.
– Oczywiście, jednak mogę ci, w tym pomóc zaraz ci coś przygotuje – Nie słuchając jego narzekania zabrałem się za przygotowanie mu gorącego mleka z miodem, wiedząc, jak dobrze działa to na gardło. – Proszę to pomoże ci bardziej, niż kawa – Podałem mu kubek, zabierając od niego kawę, to może wypić później w tej chwili ważniejsze jest jego zdrowie, gardło które potrzebuje pomocy.
Daisuke napuszył policzki, rzucając mi niezadowolone spojrzenie.
– Nie patrz tak na mnie to nic nie zmieni – Cmoknąłem go w noc, uśmiechając się do niego głupkowato.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz