Po jego słowach uśmiech pojawił się na moich ustach, doskonale wiedziałem, jak na niego działam i doskonale wiedziałem, co zrobić, aby go podniecić i pewnie, gdyby nie to, że są tu dzieci założyłbym dla niego seksowną sukienkę całkowicie, pozwalając mu splugawić moje ciało, zniżając mnie do najniższego poziomu, traktując, jak sukę, która stęka na widok swojego pana.
– Doskonale o tym wiem i właśnie dlatego zakładam na ciało to, co lubisz, i to, co chcesz, abym dla ciebie założył – Wyszeptałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, napierając na niego swoim ciałem.
Sorey od razu odwzajemnił pocałunek, zmieniając go na znacznie głębszy i agresywniejszy, gryząc moje wargi, aby spić z nich krew.
Pozwalałem mu na to nawet nie próbując się opierać chciałem, aby robił ze mną to, na co ma ochotę, znając doskonale swoje miejsce, i to, do czego jestem stworzony.
Na kolanach mojego męża spędziłam jeszcze trochę czasu, przytulając się w jego cudowne ciało, które tak bardzo kochałem. Wybacz mi Boże, że grzeszę, ale dlatego mężczyzny mogę nawet oddać skrzydła, grzesząc na każdy możliwy sposób, robiąc to, co zostanie mi przez męża rozkazane.
– Powinniśmy chyba powoli szykować się do snu, jeśli Jutro chcemy ruszyć do miasta – Przerwałem ciszę, odsuwając się od Soreya.
– Masz rację, dlatego grzecznie tutaj na mnie poczekasz, a ja przygotuję nam kąpiel – Nakazał mi, sadzając mnie na łóżku, całując w czoło.
– Tak jest mój panie – Zgodziłem się mając zamiar dostosować się do jego rozkazu, grzecznie, czekając na jego powrót posłusznego pieska przystało.
Mój mąż wrócił do mnie po kilku minutach bez słowa, porywając mnie w ramiona, zanosząc do łazienki, tak jakbym przypadkiem wstanie chodzić o własnych siłach.
Kąpiel z nim jak zawsze była bardzo przyjemna, a jedyne, co bardzo mnie drażniło to jego dotyk, który prowokował moje ciało satysfakcją, obserwując, jak spinam się pod jego dotykiem, musząc mocno powstrzymywać się przed wydaniem jakiegokolwiek dźwięku z moich ust.
Sorey wszystko to robił specjalnie z satysfakcją, obserwując, jak wiercę się odsuwając jego dłonie od mojego ciała, drań robi wszystko, aby mnie męczyć.
W końcu odpuścił mi, myjąc porządnie moje ciało, dbając o swoje, mogąc po kąpieli opuścić łazienkę, musząc już tylko położyć się i pójść spać tu leni w swoje ciała.
Nad ranem obudził mnie doskonale dobrze mi znanych rąk, które kochałem i bardzo dobrze znałem, zadowolony zamruczałem cicho otwierając oczy, napotykając spojrzenie mojego ukochanego męża.
– Dzień dobry owieczko, wyspałeś się? – Przywitał się ze mną, zbliżając do mojego obojczyka, całując go lub podgryzając do krwi.
Mimo bólu, który poczułem nie ruszyłem się pozwalając mu gryźć mój obojczyk.
– Dzień dobry kochanie oj tak wyspałem się, i to dzięki tobie – Odpowiedziałem, wplatając palce w jego włosy, dając mu trochę swojej krwi, którą tak bardzo pokochał.
– Tak? A więc jestem najlepszym, co ci się w życiu przytrafiło – Wymruczał nieukrywająca swojego zadowolenia.
– Oczywiście, że tak nie może być inaczej – Zgodziłem się z jego słowami całkowicie mu oddany.
– Mam straszną ochotę na twoje ciało – Wyszeptał, zlizując krew z rany, którą mi zrobił.
– Musisz uzbroić się w cierpliwość, jeśli tak bardzo chcesz mnie słyszeć musisz grzecznie poczekać – Odpowiedziałem rozbawiony, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, wślizgując dłonie pod jego koszulkę, nie mając zamiaru niczego mu ułatwiać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz