Spojrzałem z niechęcią na mleko, co do którego nie byłem jakoś tak bardzo specjalnie przyjaźnie nastawiony. Mleko i miód? Co to w ogóle było za dziwaczne połączenie? Miód do herbaty, owszem, ale do mleka? Co to w ogóle za herezja jest?
- Nigdy nikt mi czegoś takiego nie podawał – mruknąłem, niepewnie przyglądając się tej przeciwnej kombinacji.
- Pewnie dlatego, że nie byłeś chory. Ale uwierz mi, to połączenie zdziała cuda. Jeszcze dobrze byłoby dodać czosnek, ale coś mi się tak wydało, że to byłoby trochę dla ciebie za dużo– wyznał, dalej się do mnie szczerząc. Chyba więc muszę mu zaufać...
Dalej nie będąc pewien tej przedziwnej mieszanki wziąłem jeden łyk i od razu się skrzywdziłem. To był naprawdę specyficzny smak. Nie wiem, czy byłem fanem takiego kurowania się. I do tego jeszcze czosnek się dodaje ponoć... wariantu z czosnkiem na pewno bym nie spróbował. Wziąłem głęboki wdech, a następnie zatykając sobie nos palcami, wypiłem całą zawartość, chcąc mieć to straszne przeżycie za sobą.
- Nigdy więcej – burknąłem, odkładając szklankę do zlewu.
- A nie czujesz mniejszego bólu gardła? – zapytał rozbawiony, podając mi kawę, której od razu wziąłem kilka łyków.
- Na razie czuję okropny posmak w ustach. Nie wyobrażam sobie tego z czosnkiem – bąknąłem, pusząc policzki. – Potrzebujesz czegoś? Może ziół? Coś do jedzenia? Chcę jeszcze zobaczyć twoją ranę, przez noc mogłeś ją trochę naruszyć – zacząłem od razu z innej strony, chcąc skupić się na nim. Moje gardło to najmniejszy problem, w końcu przestanie mnie boleć i będę brzmiał normalnie, a on się jeszcze najpewniej będzie kurować.
- Chciałbym ciebie w sypialni – na jego niepoważne słowa westchnąłem ciężko. Mój panie, gdyby on był sam to ja nie wiem, czy udałoby mu się w ogóle wyzdrowieć. Jakim cudem on był w stanie przeżyć tyle lat sam? Ma więcej szczęścia niż mu się mogło wydawać.
- Pozwól, że tego nie skomentuję. Przygotuję nam jajecznicę, na śniadanie, może być? – zaproponowałem wiedząc, że jeżeli ja czegoś nie zaproponuję, on na nic się nie zdecyduje. A tak być nie może. Jeżeli chce wyzdrowieć, musi jeść, a ja, by jadł, to mu będę w tym jedzeniu towarzyszył.
- A to potrafisz sporządzić jajecznicę? – spytał, nie ukrywając przy tym zaskoczenia. Nawet mu się nie dziwiłem, przyrządzanie posiłków to nie jest coś, co robię na co dzień. Ostatni raz coś tam przygotowałem pod jego ścisłym nadzorem, kiedy jego dłoń była przebita. Z tego co pamiętałem, niw było to takie złe, ale przecież Haru cały czas mówił mi, co mam robić, jak coś kroić, ile trzymać na patelni, a teraz tak jakby zostanę z tym sam.
- Nie wiem. Nigdy nie robiłem czegoś takiego, więc ciężko mi jest to stwierdzić. Widziałem jednak, jak ty to robisz, i na tej wiedzy będę bazował podczas wykonywania tego zadania – powiedziałem, starając się brzmieć na pewnego siebie. Jajecznica to raczej prosty posiłek, więc aż tak tragicznie nie powinno mi to wyjść. Taką żywiłem przynamniej nadzieję.
- Może ci pomogę? – zaproponował, na co od razu pokręciłem głową.
- Ja dam sobie radę, a ty bierz kawę i uciekaj do łóżka. Musisz się oszczędzać i nie nadwyrężać rany – powiedziałem, chcąc się nim zaopiekować, jak on to robi, kiedy to ja byłem ranny albo chory. A póki jestem w stanie coś zrobić, nie widzę sensu, by się przemęczał.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz