niedziela, 25 sierpnia 2024

Od Haru CD Daisuke

Podejrzewałem, że będzie się o mnie martwił, w końcu zawsze tak robi kocha mnie, a ja kocham go, dlatego czujemy tak silną miłość i poczucie zaopiekowania się drugą kochaną przez siebie osobą.
– Obiecuję, że w razie co dam ci znać, a teraz już się o mnie tak nie martw i odpocznij tobie też się przyda – Ucałowałem go w czoło łagodnie, głaszcząc po włosach, pomagając mu się nie tylko odstresować, ale i lepiej poczuć, wiedząc, że tego właśnie potrzebuje odpoczynku już dość dziś zrobił.
Daisuke coś do mnie powiedział tak niewyraźnie, że nawet mój wpatrzony słuch nie był w stanie tego wyłapać.
Nie przejmując się tym wciąż gładziłem jego włosy, słuchając dźwięków wydawanych przez świat. Morze, las przechadzające się w nim zwierzęta i nasz mały kotek, który mruczał przyjemnie, leżąc przy nas.
Kochane stworzenie, jak dobrze, że je uratowaliśmy dzięki nam będzie miała bezpieczne życie i kont, w którym już zawsze będzie szczęśliwa.
Pilnowałem ich przez cały czas ich spoczynku, dbając o to, aby nic im nie zagroziło, bo, mimo że mój brzuch nie był w najlepszej kondycji, gdybym tylko musiał zabiłbym w obronie moich bliskich, nawet gdyby rana znów mi się otworzyła.
Mój ukochany obudził się kilka godzin później wyglądając na znacznie lepiej kontaktującego, zdecydowanie czuł się lepiej, chociaż przez chwilę zobaczymy jak później się to zakończy.
– Wyspałeś się? Jak się czujesz? – Od razu zalałem go mnóstwem pytań, chcąc być pewien był jak się czuje i czy przypadkiem czegoś nie potrzebuję, bo jeśli potrzebuję to wstaję i mu przyniosę.
Oczywiście wiem, że nie powinienem i wiem, że to nie będzie dobre dla mojego ciała, ale czy mam pozwolić mu robić wszystko samemu, kiedy to ledwo trzyma się na nogach? No myślę, że nie jego rana jest równie poważna co i moja, z tą różnicą, że ja mam ranę na brzuchu, a on na szyi.
– Czuje się lepiej i tak jestem wyspany – Stwierdził, uśmiechając się do mnie łagodnie, podnosząc się do siadu, kładąc dłoń na bandażu, który zakrywał jego ranę, krzywiąc się przy tym delikatnie. – A ty jak się czujesz? Nie zrobiłem ci krzywdy? – Został, od razu, zmieniając temat, skupiając się na moim zdrowiu, a nie na swoim, a to niedobrze, powinien myśleć też o sobie i dobrze to wie.
– Nie uderzyłeś mnie, ani nawet nie naruszyłeś mojej rany, nie spałem i dlatego pilnowałem i twój sen i twoje ruchu – Wytłumaczyłem, całując go w czoło uśmiechając się przy tym ciepło do mojego ukochanego panicza.
– Nie spałeś? A powinieneś to niezdrowe dla ciebie – Kochany, nawet bardzo kochany, martwi się o mnie i chcę, aby wszystko było ze mną dobrze, no i jak go tu nie kochać.
– Skarbiec ty mój jedyny ukochany nie chciało mi się spać, dlatego nie spałem, gdybym potrzebował snu poszedłbym spać – Zapewniłem go cmokając w czoło.
Mój ukochany przyjrzał mi się uważnie ciężko wzdychając.
– Oczywiście – Burknął coś już zapewne w głowie sobie układając, czasem zdecydowanie za dużo myśli. – Pójdę zrobić ci zioła, na pewno poprzednie przestały działać potrzebujesz może jeszcze czegoś? – Pytając od razu wstał z łóżka, zerkając na mnie kątem oka.
– Niczego nie potrzebuję chcę mieć tylko przy sobie mojego pięknego panicza – Wytłumaczyłem, nie myśląc nawet o ziołach są sprawy ważniejsze od ziół, a on Zdecydowanie był dla mnie najważniejszy.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz