Może i powinienem zająć się sobą, ale w tej chwili nie czułem takiej potrzeby wolałem zająć się, nim przygotowałem mu zioła i zadbam o jego biedne ciało, które trochę ucierpiało po spotkaniu z wampirem.
– O mnie się nie martw ja sobie radę dam i pozwól, że zaopiekuję się tobą – Ucałowałem go w policzek, zabierając od niego kubek, aby powoli pomóc mu wypić jego zawartość, chcąc zaopiekować się, nim, nie przejmując się bólem brzucha, który przecież nie był wcale aż taki zły, z takim bólem też da się żyć.
Zaopiekowałem się, nim najlepiej, jak tylko potrafiłem, czując ulgę po porządnym zaopiekowaniu się moim mężem dopiero teraz, mogąc skupić się na sobie.
– Jak się teraz napiłeś ziół połóż się spokojnie i odpocznij ja wszystkim się zajmę, dlatego niczym nie musisz się przejmować – obiecałem, całując go w czoło uśmiechając się przy tym ciepło chcąc pomóc mu w każdym możliwy sposób.
– Dla mnie zrobiłeś już wszystko teraz proszę zajmij się sobą i swoją raną nie chcę, aby coś się z nią stało, Jeśli ją nie zadbasz może się wdać zakażenie, a z tym tak łatwo możemy sobie nie poradzić – Mój mąż był kochany, i to bardzo kochany, przejmując się mną, kiedy tak naprawdę nie ma takiej potrzeby, chociaż i tak lepiej, aby się mną przejmował, niż gdybym miał mnie zupełnie gdzieś…
– Oczywiście mój panie już idę się sobą zająć – zgodziłam się z jego słowami, z jego prośbą musiałem wykonać w końcu obiecałem to mojemu mężowi, a ja słowa zawsze dotrzymuje.
Zajmując się sobą zajęło łazienkę, zdejmując stare bandaże, oczyszczając ranę, która nie wyglądała najlepiej, No cóż, to nic takiego i z tym sobie faktem poradzę moja rana po prostu będzie się dłużej goić takie rzeczy też się miały prawo wydarzyć.
Po oczyszczeniu rany, która bolała jak cholera, porządnie zabezpieczyłem ją bandażem, aby nie miała kontaktu z moim ubraniem lub co gorsza, moim, lub męża dotykiem.
Czując się już troszeczkę lepiej mogłem wrócić do mojego męża, który jak okazało się już spał moje biedactwo mam nadzieję, że jak najszybciej dojdzie do siebie, bo nie chcę, aby niepotrzebnie cierpiał, mimo to nie będąc w stanie za bardzo mu pomóc w walce z przeziębieniem poza podawaniem ziół, które masz szczęście grzecznie brał, nie stawiając większego oporu.
Uśmiechając się łagodnie na jego widok ostrożnie położyłem się obok, przytulając do siebie.
– Kocham cię – Wyszeptałem, zamykając swoje oczy, pozwalając sobie na spoczynek.
Obudziłem się czując ruch mojego panicza, który przypadkiem dotknął moją ranę, wywołując u mnie drobny ból z powodu, którego syknąłem cicho odsuwając się od męża.
– Przepraszam – Od razu usłyszałem zachrypiały głos mojego męża, który przestraszył się wydanym przeze mnie dźwiękiem.
– Nic się nie stało – Uspokoiłem go kładąc dłoń na jego głowę. – Wciąż masz gorączkę pójdę od razu po zioła – Nie czekając na jego słowa podniosłem się z łóżka, ukrywając ból, który zacząłem odczuwać z powodu rannego brzucha, z którym muszę sobie jakoś poradzić.
Skupiając się całkowicie na ziołach dla Dais KE nie skupiałem się na sobie przygotowując zioła dla męża, któremu już po chwili je przyniosłem.
– Proszę wypij, zaraz przygotuje ci coś do jedzenia, masz jakieś specjalne życzenia? – Podając mu napój od razu skupiłem się na obiedzie, który w końcu wypadałoby zrobić.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz