piątek, 30 sierpnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Sorey miał rację jeszcze nie do końca byłem zdrowy, potrzebowałem odpoczynku, bez którego nie będę w stanie dojść do siebie.
Zrobiłem to, co rozkazał, pijąc grzecznie swój gorący napój od razu, czując się lepiej, no trochę lepiej mój organizm potrzebował cukru, a to właśnie mój cudowny mąż mu zagwarantował, zaspokajając jedno pragnienie mojego organizmu.
– Dobra owieczka – Pogłaskał mnie po głowie jak małe dziecko całując w czoło. – A teraz się ładnie połóż – Polecił, otrzepując porządnie poduszkę, którą podłożył mi pod głowę.
– Dziękuję – Położyłem się na poduszce, odczuwając spokój wymieszany ze zmęczeniem.
Sorey położył swoją dłoń na mojej głowie, głaszcząc mnie po włosach.
Zmęczony podporządkowałem się pozwalając odesłać do krainy snów.

Kiedy to ponownie otworzyłem swoje oczy słońce za oknem było bardzo wysoko budząc we mnie chęć wstania z łóżka i zrobienia czegoś, czegokolwiek co byłby w stanie pomóc mojej rodzinie, a jak wiadomo leżeniem na pewno niczego nie wskóram.
Moja myśl, jak szybko się pojawiła tak szybko została odepchnięta na bok z powodu Soreya leżącego po drugiej stronie łóżka co dostrzegłem, odwracając głowę w drugą stronę.
– Jeszcze nie jesteś w pełni sił, a już planujesz coś robić? Oj, niedobra z ciebie owieczka – Mówiąc do mnie położył dłoń na moim policzku, głaszcząc mnie po nim.
– Chcę się do czegoś przydać – Wyznałem, uśmiechając się do niego najpełniej, jak to tylko ja byłem w stanie się uśmiechnąć.
– Ok przydarz mi się do wielu rzeczy, ale dopiero po całkowitym dojściu do siebie, na razie musisz odpoczywać – Zarządził, wyprzedzając moje wyślij.
Teraz nie jestem pewien czy ten pakt naprawdę był takim dobrym pomysłem, trochę lepiej było mi bez niego.
– Dlaczego uważasz, że lepiej było bez paktu? Aż tak ci z nim źle? – Sorey po raz kolejny naruszył moją prywatność, chcąc wiedzieć dosłownie wszystko.
– Pewnie, gdybyś dał mi powiedzieć, nie szukając w moich myślach od razu byś się dowiedział – Westchnąłem cicho patrząc na jego twarz. – Nie mam nic przeciwko, w końcu sam się na to zgodziłem, miło by jednak było, gdybyś szanował moją prywatność tak jak i ja chcę szanować twoją – Wytłumaczyłem, pamiętając czasy naszego paktu szanującego naszą wspólną prywatność.
– Jeśli tak bardzo ci na tym zależy uszanuje twoją prywatność, a przynajmniej spróbuję – Ta odpowiedź bardzo mi się podobała, nie chcę, aby słyszał dosłownie wszystko, szanujmy, chociaż trochę swoją prywatność.
– I to mi wystarczy – Ucałowałem jego usta, uśmiechając się łagodnie. – Kocham cię – Wyszeptałem, patrząc prosto w jego demoniczne oczy, które już nie były rubinowe, a krwawo czerwone, podobają mi się tak samo jak każde inne.
– I ja ciebie owieczko – Położył dłoń na moim policzku, do którego od razu się przytuliłem. – Jest może coś, co mogę dla ciebie zrobić? – Mógł, i to nawet bardzo mógł.
– Chciałbym wykąpać się w zimnej wodzie najlepiej w jeziorze – Od razu powiedziałem mu co chętnie bym zrobił, mając już dość leżenia w łóżku. To znaczy bardzo fajnie się leży, ale teraz wolałbym zrelaksować się w zimnej wodzie.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz