niedziela, 18 sierpnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie sądziłem, że Haru jeszcze na to nie wpadł, była to chyba najlogiczniejsza myśl, jaka mogła przyjść w takiej sytuacji, przynajmniej dla mnie, a nie jestem w żadnym stopniu wygnańcem, czego czasem żałowałem. W końcu, gdybym był wygnańcem, być może byłbym bardziej wytrzymały, i nadążałbym za Haru. Nie mam jednak takich profitów i muszę jakoś radzić sobie z tym, co mam, a nie mam jakoś dużo w porównaniu do Haru. 
- Może odkąd twoje wilkołactwo się ujawniło, twój zapach się zmienił. Ja sam mogę potwierdzić, że jak wracasz do domu z deszczu, śmierdzisz zmokniętym psem, więc jakoś się musiał zmienić. Nie wiesz, jakie miał umiejętności, mógł mieć wyczulony zapach, podobnie jak i ty – wyjaśniłem mu cicho swój sposób myślenia, ogrzewając swoje ręce o gorący kubek. 
- No w sumie... o tym nie pomyślałem – przyznał, zaskoczony moimi słowami. Też by na to wpadł, gdyby trochę pomyślał. – To nawet lepiej, gdyby ta teoria miała sens. Zapamięta sobie mój zapach i nie będzie się zbliżał tutaj. 
- Nie bądź co do tego taki pewny, nie wiadomo, czemu chciał nas zaatakować. Być może jego motywy są silniejsze niż strach przed tobą. Dobrze byłoby dowiedzieć się, co to takiego by lepiej się przygotować do walki z nim – odpowiedziałem, zaczynając się zastanawiać nad jego opisem. Humanoidalny wygląd, szybszy i silniejszy od standardowego człowieka, z kłami, pazurami i czerwonymi oczami. I jeszcze ten zapach... mieliśmy do czynienia z nieumarłym, sądząc po tym, że śmierdział ziemią, można było stwierdzić, że jest to nowonarodzony nieumarły. O jakich nieumarłych słyszałem czy czytałem? Ciała i szkielety wskrzeszane przez nekromantów do walki, ale to zdecydowanie odpadało, podobnie jak i ghoule, to Haru by rozpoznał. Co jeszcze istniało...? Coś mi się kojarzyło z opisem Haru, miałem to na końcu języka, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć. Może gdybym to sam ujrzał, to bym potrafił stwierdzić, co to jest...
- Tym się nie przejmuj, zadbam o ciebie i przypilnuję, by nic ci się nie stało – obiecał, czego się właśnie obawiałem. A jak go skrzywdzi bardziej? Poharata go głębiej? Nie może być za bardzo pewny siebie, bo go to zgubi, ale oczywiście, nie pomyśli o tym, tylko skupi się na mnie. A później ja muszę się martwić o niego. 
- Tylko uważaj też na siebie przy tym – poprosiłem, patrząc na niego ze zmartwieniem. 
- Jak zawsze, mój kochany paniczu – odezwał się, gładząc moją dłoń. – Kocham cię, wiesz? 
- Wiem, i ja ciebie też kocham – powiedziałem zgodnie z prawdą, zachowując dla siebie wszystkie niepewności i pytania. 
- Chodź do mnie – poprosił, wyciągając ręce w moją stronę, na co się zawahałem. – Nie bój się o mój brzuch, wszystko z nim w porządku, a bardzo chcę się do ciebie przytulić – powiedział, uśmiechając się do mnie zachęcająco. 
Uważając, by nie rozlać czekolady, zbliżyłem się do niego, oparłem się o jego bok i położyłem głowę na ramieniu, oczywiście uważając, by nie sprawić mu bólu. Skoro się chciał do mnie przytulić, i potrzebował tego, to muszę mu to zapewnić, chociaż to było głupie i niebezpieczne życzenie.
- Mówię poważnie. Naprawdę na siebie uważaj. Jesteś silniejszy i szybszy, ale nie jesteś niepokonany. Nie chcę, by ci się coś stało. Kocham cię i moje życie bez ciebie straci sens – wyznałem po chwili, dalej martwiąc się tym, że to coś powróci i skrzywdzi go bardziej. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz