środa, 14 sierpnia 2024

Od Haru CD Daisuke

Od razu chciałem zaproponować, że ja sam pójdę po medyka jednak świadomość jego reakcję na to od razu mnie do tego zniechęciła… jeśli tylko my o tym powiem od razu zacznie mi wypominać moją nieodpowiedzialność. A tego faktu jestem bardziej, niż pewien to właśnie dlatego przyjrzałem mu się uważnie, martwiąc się o niego, ale nie proponując własnej pomocy przynajmniej nie w tej sprawie.
– Dobrze, by byłaby medyk zobaczył i ciebie, jesteś bardzo gorący, a to nie służy twoim organizmu, będzie trzeba zbić ci gorączkę, żeby stan twój się nie pogorszył i coś czuję, że bez leków się nie obejdzie – Zmartwiony patrzyłem w jego oczy, musząc na chwilę usiąść, czując ból brzucha, trochę za bardzo energicznie chyba się poruszałem i teraz po prostu mnie boli.
– Ja w tej chwili jestem najmniejszym problemem – Stwierdził, chwytając moją dłoń, którą położył na stół, ściskając ją swoją. – Przyprowadzę medyka, jeśli będzie miał czas poproszę o sprawdzenie i mnie – Zapewnił, odsuwając w połowie zjedzone śniadanie.
– Nie chcesz już? – Zapytałem, oczywiście, nie mając zamiaru go zmuszać do jedzenia, wiedząc i jak człowiek potrafi się czuć podczas przeziębienia jak bardzo nie ma na nic siły ani apetytu.
– Przepraszam, ale nie jestem już głodny – Właśnie tego się spodziewałem, dlatego nie byłam specjalnie zaskoczony. Dobrze, że chociaż trochę zjadł to dla mnie najważniejsze.
– Spokojnie rozumiem podczas przeziębienia nie ma się ochoty tyle jeść za to trzeba dużo pić i tego będę u ciebie pilnował – Zapewniłem, uśmiechając się do niego ciepło mówiąc naprawdę poważnie.
– Oczywiście, bo najważniejsze jest to, żebym ja pił – Westchnął ciężko stając powoli z krzesła trochę się przy tym, chwiejąc, szczerze, wywołując tym samym u mnie zmartwienie, czy ona, by na pewno da sobie radę sam? Może jednak powinienem pójść z nim do medyka? Zaczynam się naprawdę niepokoić o jego zdrowie.
– Może pójdę z tobą? Okropnie się trzęsiesz, a ja nie chcę, aby coś ci się stało…
– Ja sobie doskonale poradzę, a ty lepiej, abyś nie ruszał się za bardzo to po pierwsze, a po drugie wciąż nie odpowiedziałeś mi na pytanie, twoja rana nie potrzebuję opatrunku? – Czy moja rana potrzebowała opatrunku? Nie byłem w stanie mu na to pytanie odpowiedzieć, szczerze powiedziawszy nawet nie sprawdzałem, jak wygląda bandaż pod spodem nie było to ważne, umiem chodzić? Umiem a więc tyle mi do szczęścia wystarczy.
– Mój bandaż i rana ma się dobrze tym się nie przejmuj – Mimo mojej odpowiedzi widziałem niepewność na jego twarzy, tak jakby mi nie ufał dlaczego? Trochę podejrzewam, ale nie będę w to wnikał.
– Skoro tak mówisz – Kiwnąłem łagodnie głową cicho wzywając. – Pójdę już uważaj na siebie i nic nie nadwyrężaj – Rozkazał, a ja nie chcę się z nim kłócić kiwnąłem łagodnie głową, wiedząc, że tego ode mnie oczekuję.
– Obiecuję, że będę grzeczny nic złego nie zrobię, a przynajmniej się postaram – Od razu uśmiechnąłem się do niego szeroko jak to ja, zachowując się jak głupol, no cóż, taki po prostu jestem nic na to nie poradzę, wiedział, co bierze teraz nie ma prawa już narzekać.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz