poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Na świeżym powietrzu było mi naprawdę dobrze, zdecydowanie lepiej niż w domu, co się dziwić byłem aniołem wody, wody która w świecie ludzkim reprezentuje emocje, intuicję, płynięcie z prądem życia, a jej symbolem jest życie, płodność i oczyszczenie, jestem istotą, która uwielbia przebywać poza domem, potrzebując dużo ruchu i kontaktu z moją matką wodą tylko przy niej czuje się po prostu sobą, czuję się wolne i szczęśliwy może właśnie dlatego marzę, aby po odchowaniu naszych dzieci zniknąć na kilka dni, a może nawet tygodni z tego miejsca, korzystając z prawdziwej wolności i czasu sam na, sam bez obawy o nakrycie nas przez dzieci lub pośpiech spowodowany ich powrotem do domu, trochę już nie mogę się doczekać tego czasu, gdy będziemy tylko we dwoje, a przynajmniej przez te kilka dni lub tygodni, nim zaczniemy myśleć o wspólnym potomstwie.
W głowie, myśląc sobie już gdzie pójdziemy i co zwiedzimy przytulałam się do ciała ukochanego męża doskonale, wiedząc, że on w tym momencie wsłuchuje się w moje myśli, nie specjalnie się tym, przejmując niech sobie słucha kiedyś jeszcze to wszystko zobaczy na własne oczy.
Co prawda jako człowiek widział to wszystko na własne oczy tylko teraz człowiekiem już nie był, a jego pamięć z tamtych czasów została w większości usunięta, tak więc zapewne widoki ruin i miejsc które zwiedziliśmy będą dla niego nowe, a to akurat również mi nie przeszkadzało, przynajmniej będzie się cieszył, widząc znów te same miejsca po raz drugim, a jednocześnie po raz pierwszy.
Płynąc w swoich myślach poczułem dłonie męża, które chwyciły mnie mocno podnosząc z własnych kolan, wracając ze mną do domu, dając mi tym zachowaniem jasno do zrozumienia, że wystarczy już przebywanie na dworze, choć przyznam mi tam nigdy tego za mało…
Podniosłem głowę, patrząc na to, co robi, widząc, jak siada na kanapie, a ja, będąc w jego ramionach razem z, nim.
– Dosyć już przebywania na zewnątrz, nie wiadomo, czy ten zboczeniec gdzieś znów się tu niekręci bardzo dobrze, maskując swój zapach i obecność – Wytłumaczył, z czym nie miałem zamiaru się kłócić, nawet gdybym bardzo chciał i tak nie miałem z, nim szans, a więc po co w ogóle zaczynać.
Zgodziłem się samym kiwnięciem głowy, nie mając ochoty za bardzo używać swojego głosu, nie było to w tej chwili konieczne, a więc nawet tego nie robiłem.
Który mam się jedynie bardziej w jego ciało zamykając swoje oczy, pozwalając sobie na ten przyjemny relaks w jego ramionach, bezpieczny i szczęśliwy tyle wystarczyło, abym był szczęśliwy.
– Czyżby moją owieczka była zmęczona i chciała położyć się spać? – To pytanie musiałem porządnie przemyśleć, niby prosta odpowiedź, ale nie byłem do końca jej pewien, fakt faktem byłem zmęczona, ale czy chciałem od razu się kłaść do łóżka? To znaczy chętnie bym się położył, ale nie chcę być tam sam, jak już wcześniej zdążyłem mu uświadomić jestem bardzo samolubny i chcę spędzać z, nim każdą sekundę swojego życia, nawet jeśli chodzi o zwykłe lenistwo w łóżku.
– Troszeczkę zmęczony jestem, ale sam w łóżku nie chce być – Powiedziałem na głos to, co zdążyłem pomyśleć, teraz tak sobie uświadamiając, że on dobrze wie, co sobie pomyślałem, a więc nie było nawet sensu, by o tym mówić, naprawdę muszę się przyzwyczaić do tego, że od teraz słyszy wszystkie moje myśli przynajmniej dopóki na to pozwalam.

<Panie demonie? C:>. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz