No i jak ja mam się z nim porozumieć? Przecież to jest bardziej uparte ode mnie i do tego mnie nie słucha moja rana ładnie się goi, a on niepotrzebnie się nią przejmuje , każąc iść mi się położyć, czy mam, więc z nim walczyć? Nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens.
– Jeśli tego sobie życzysz – Odpuściłem, wiedząc, że sensu nie ma w kłótni z nim on swoje ja swoje i nic z tego nie wyniknie.
– Prawidłowo – Stwierdził jak to on, patrząc na mnie tymi swoimi przenikającymi ciało i dusze oczami. – Na co jeszcze czekasz?
– Już, już tylko proszę, w razie gdybyś miał jakiś problem z jajecznicą, zawołaj zawsze ci pomogę – Poprosiłem, całując go w czoło ruszając w stronę sypialni.
Daisuke nic nie odpowiedział jedynie, kiwając łagodnie głową.
I takim to oto sposobem wróciłem do sypialni, kładąc się do łóżka grzecznie, czekając na ukochanego męża.
Trochę znudzony bawiłem się z Ami, aby, tylko nie zasnąć i nie zanudzić się w tym łóżku naprawdę, mając ochotę zrobić coś więcej, niż tylko leżeć i czekać, ja taki nie jestem całe życie coś robiłem nawet ranny, a teraz co? Teraz muszę być grzeczny, bo inaczej będzie afera, a tego nie chce, lepiej być cicho czekając na mojego ukochanego panicza.
– Śniadanie gotowe – Mój panicz w końcu do mnie przyszedł, trzymając na tacy dwa talerze z pięknie pachnącą jajecznicą, coś czuję, że nie tylko pięknie wygląda, ale i tak samo pięknie smakuje.
– Pyszne – Podziękowałem, mówiąc szczerą prawdę, pięknie pachniało i smakowało nie miałem powodu, aby go okłamywać.
Daisuke nie do końca mi wierzył, natomiast przyjął moją pochwałę, i to mi do szczęścia wystarczyło.
Czas mijał, a każdego następnego dnia obaj czuliśmy się coraz lepiej, mój panicz był w stanie doskonały, po ugryzieniu nie było śladu, może poza dwoma malutkimi śladami pozostałymi po zębach.
Mój brzuch też ma się w dużo lepszym stanie możemy wracać do domu, wystarczy już tego lenistwa.
Z rana, gdy tylko moje oczy otworzyły się dostrzegając panicza od razu musiałem, z kim porozmawiać o powrocie do domu, tęskniąc już za tym bezpiecznym kątem.
– Dzień dobry mój piękny paniczu – Przywitałem się z ukochanym, całując go w te śliczne usteczka.
– Dzień dobry piesku – Przywitał się ze mną, uśmiechając przy tym naprawdę łagodnie jak to on ma w zwyczaju.
– Tak się zastanawiam, czy może jest tej to najwyższa pora do naszego powrotu, trochę tu już jesteśmy, ty czujesz się dobrze, a i ja jestem już w bardzo dobrej kondycji – Zaproponowałem, czując w kościach, że to najwyższa pora zakończyć ten przedłużający się miesiąc miodowy.
– Chcesz już wracać? – Daisuke nie był zaskoczony moją decyzją, trochę tak, jakby sam podjął tę samą decyzję.
– Myślę, że to odpowiedni moment, każde z nas ma pracę, a ona dłużej czekać nie może – Stwierdziłem, wiedząc doskonale, ile pracy ma mój mąż, a i ja sam miałem pewne obowiązki, które musiałem wykonywać w straży, a które już wystarczająco długo na mnie czekały, miał być miesiąc miodowy, a już dawno przestały być tylko miesiącem.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz