Nie obraziłbym się, gdybym mógł położyć się obok Haru i zamknąć oczy, ale to się nie stanie z dwóch powodów. Po pierwsze, należało tutaj posprzątać i spisać straty; z tego co już widziałem, będziemy mieć mnóstwo drewna do opału, szkoda tylko, że jest lato i raczej go nie wykorzystamy. No i po drugie, nie mogę położyć się obok Haru, znów bym go przypadkiem skrzywdził. A kiedy go widzę tego zmarnowanego, zielonego z bólu na twarzy, czułem się naprawdę źle. To wszystko przez tę głupią pijawkę, której zachciało się mojej krwi. Co i jedna, i druga rasa miała do mojej krwi? Ten wampir mamrotał coś o cukierku, Haru też przecież bardzo smakowała moja krew, kiedy był pogubiony i przypadkiem mnie zranił, zachowując się przy tym jak bestia, a nie człowiek. Może po prostu tego nie pojmuję, dla mnie krew to krew, metaliczna, i obrzydliwa, nie mam pojęcia, gdzie w tym może się kryć coś dobrego i smacznego.
Sprzątając w pewnym momencie poczułem, jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Wiedziałem, że muszę zrobić krótką przerwę, dlatego usiadłem na podłodze i oparłem się o kanapę, biorąc głębokie wdechy i wydechy. Moje ciało jeszcze nie odzyskało całkowicie sił, w normalnych okolicznościach raczej bym spędzał czas w łóżku, pomagając Haru w raczej lżejszych obowiązkach, no ale te okoliczności wcale nie są normalne. Cóż, krzywda mi się nie dzieje, więc popracować trochę mogę.
- Powinnaś tatę pilnować – powiedziałem cicho do Ametyst, która przyszła do mnie i władowała mi się na kolana. – Ja tu mam pracę, wiesz? A on musi dużo odpoczywać, więc możesz się bezkarnie do niego przytulać. Tylko nie wchodź mu na brzuch, nawet takie maleństwo jak ty może mu prawić ból – pouczyłem ją, po czym wstałem powolutku z ziemi i zaniosłem kotkę do sypialni.
Położyłem ją na materacu, przy spokojnie leżącym Haru. Sprawdziłem, czy nie ma gorączki, ale jego czoło było chłodne. To dobrze, to znak, że nie wdała się infekcja, więc powinien szybko wrócić do zdrowia, a przynajmniej szybciej niż przeciętny człowiek. Ucałowałem go w czoło, pogłaskałem Ametyst i wróciłem do sprzątania wiedzac, że im szybciej posprzątam, tym szybciej będę mógł odpocząć, zrobić sobie herbaty z miodem na bolące gardło, no i zerknąć na szyję. W ogóle nie widziałem, jak wyglądała. Miałem nadzieję, że nie będzie wyglądała źle, i że nie będzie żadnej blizny. Nie wiem, jak ukryłbym bliznę w takim miejscu. Wiecznie szyi zakrywać nie chcę. Nawet ją lubiłem, była ładna, smukła no po prostu idealna... zimą to jeszcze pół biedy, ale latem, wiosną? To może być problem.
W końcu udało mi się posprzątać, ale byłem padnięty. Pomimo jednak tego zmęczenia przygotowałem sobie herbatę na bolące gardło i wróciłem cichutko do sypialni, by móc kontrolować jeszcze stan Haru. Postawiłem kubek na szafce nocnej i podszedłem do lustra, by móc przyjrzeć się mojej ranie. Muszę przyznać, nie wiedziałem, że aż tak mocno i głęboko wbił swoje zęby... i to wszystkie, nie były tutaj ślady tylko po jego dłuższych kłach, ale i reszcie zębów, które przecież były normalnej, ludzkiej długości. Przesunąłem palcem delikatnie po ranach i już to było bolesne. Zauważyłem w odbiciu lustra, że Haru zaczyna się przebudzać. Szybko z powrotem owinąłem ranę bandażem i podszedłem do łóżka, musząc przecież już teraz całkowicie skupić uwagę na mężu.
- Lepiej się czujesz? – spytałem, siadając obok i odgarniając włosy z jego czoła. Wyglądał nieco lepiej niż przed drzemką, ale do jego wyzdrowienia dalej daleka droga.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz