sobota, 10 sierpnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Rozbawił mnie tym zdaniem, moja dusza i tak już dawno należała do niego, a więc mógł całkowicie sobie ją zabrać.
Dodatkowo tym zdaniem przeniósł mnie wspomnieniami do czasów, kiedy to mieliśmy podpisany pakt, pamiętam doskonale jak walczył ze mną o podpisanie go, kiedy ja tak bardzo się o niego bałem, nie chcąc, aby świat skrzywdził go, tak jak krzywdził mnie, obciążając serce i duszę całym złem tego świata.
– Moja dusza i tak należy już do ciebie, a jeśli chodzi o pakt raz nawet już mieliśmy go podpisany i wiesz, nie wyszliśmy na tym wcale tak naprawdę źle – Nie wiem do końca, dlaczego mu to powiedziałem, ale tak jakoś nostalgicznie samo wypływało to z moich ust.
– Naprawdę? Nigdy mi o tym nie mówiłeś – Miał rację nie mówiłem, bo i tak nic, by to nie zmieniło, przecież to było jeszcze za czasów jego ludzkiego życia, które już lata temu przeminęło.
– Jakoś tak nigdy o tym nie pomysłem, aż sam nie zacząłeś tego tematu – Przyznałem, wiedząc, że gdybym o tym wcześniej pomyślał powiedziałbym mu to nie mając powodu, aby to ukrywać.
– I jakie to było uczucie? Miałem cię tylko dla siebie? – Zapytał, a w jego oczach dało się dostrzec te migające ogniki zachwytu.
– Nasz pakt opierał się na moim pełnym posłuszeństwie i oddaniu się twoim marzeniom, a i ambicją, byliśmy wtedy jednością, wiedzieliśmy, gdzie znajduje się jedno z nas, czuliśmy to, co czuło to drugie i tak, miałeś mnie tylko dla siebie. Pakt wiązał nas bardziej niż przysięga przed bogiem, bo przysięga można zawsze złamać, ale faktu już nie – Wytłumaczyłem, przez cały czas, dostrzegając zastanowienie na jego twarzy.
– Po co był nam pakt? – To było bardzo dobre pytanie, a jednocześnie tak bardzo prosto.
– Jako pasterz potrzebowałeś swojego serafina, który był w stanie zostać twoją bronią, narzędziem pomagającym ci pokonać nawet najpotężniejsze zło – Mówiłem mu dosyć ogólnikowo jak to wyglądało, nie uważając, abym musiał mówić mu wszystko to dogłębnie, wie, na czym polega pakt, a więc wie, jaki układ wiązał nas, dziś faktu już nie mamy, a to oznacza, że jedynie obrączka powstrzymuje nas przed odejściem inne strony, gdybyśmy tego chcieli.
Sorey milczał, myśląc nad czymś bardzo intensywnie, przyznać muszę, trochę mnie to niepokoiło ciekawe, co chodziło no w tej chwili po głowie, a czego z jego twarzy odczytać nie mogłem.
– A co, gdybyśmy podpisali pakt teraz? – To zdanie mnie zaskoczyło co nagle do głowy takiego mu wpadło, aby myśleć o czymś takim.
– A co wiązać miałby ten pakt? – Zapytałem ciekaw, na co takiego w tej chwili właśnie wpadł.
– Ciebie i mnie na wieczność nikt nie będzie mógł cię dotknąć, a nie na ciebie spojrzeć, bo będziesz tylko moją własnością – Brzmiało to trochę, jakby mówił o rzeczy, a nie o istocie, którą tak właściwie jestem.
 – Chcesz powiedzieć, że mi nie ufasz, dlatego mam sprzedać duszę diabłu? – Zapytałem, uśmiechając się do niego zadziornie, oczywiście taki pakt wiązał, by nas bardziej niż małżeństwo, tylko czy jest mu to potrzebne? Jeśli bardzo tego potrzebuje zgodzę się dla jego spokoju.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz