Uśmiechnąłem się na te słowa, gładząc dłoń na tej należącej do niego. Patrzył się na mnie jak na najcudowniejszą istotę na świecie, chociaż wcale tak nie było. Znaczy, może nie wyglądałem najgorzej, dzięki tej iluzji, która aktualnie otulała moje ciało, wyglądałem jak kiedyś, jak anioł, więc dosyć tak atrakcyjnie, zwłaszcza dla drugiego anioła, ale gdyby mnie zobaczył bez tej iluzji? Jeżeli wcześniej uważałem, że moja właściwa aparycja była paskudna, tak teraz to nie ma słowa, które by ją właściwie opisało.
- Wiem. I ja ciebie też kocham. Po takich słowach usłyszanych od demona powinieneś uciekać jak najdalej, a nie jeszcze bardziej się do mnie przysuwać – odpowiedziałem, delikatnie ściskając jego dłoń.
- Uciekać to mogę, ale tylko z tobą. I niekoniecznie teraz, dopiero co tutaj żeśmy się przeprowadzili, chciałbym tu trochę się zadomowić, bo miejsce wygląda naprawdę pięknie – wyznał, kciukiem gładząc mój gorący policzek
- Miejsce piękne, tylko ludzie paskudni. I muszę ich trzymać z daleka od ciebie – odpowiedziałem, zdejmując jedną z jego dłoni, by móc ucałować jej wierzch. – Chociaż łatwiej by było, gdybyś też się trzymał z daleka ode mnie, ale to chyba jest bezowocne, co?
- Oczywiście, nigdy cię nie zostawię – zadeklarował, na co cicho westchnąłem. Mogę mu chyba w nieskończoność powtarzać, że będzie tego żałować, że byłoby dla niego lepiej beze mnie, ale on pozostaje głuchy na te słowa. I potem cierpi, karany przez to, że jest ze mną i nie chce odejść. Ja nie odejdę, bo coś czuję, że zaraz ten głuptak pobiegłby za mną.
- A później będziesz cierpieć – odpowiedziałem tym faktem zmartwiony. Bóg odebrał mu wiele, ale pewien byłem, że mógłby mu odebrać coś jeszcze. Kolejną moc. Może zdegradować do bycia człowiekiem. Bycie człowiekiem chyba byłoby najgorsze, bo po kilkudziesięciu latach straciłbym go bezpowrotnie. I co wtedy bym zrobił?
- Z tobą? Nigdy – odpowiedział, martwiąc mnie tym samym jeszcze bardziej. – Pójdziemy do ogrodu, na leżaki? Z chęcią schowałbym się w twoich ramionach – zaproponował, uśmiechając się pięknie, jak taki aniołek najpiękniejszy na świecie. I w sumie, to jest najpiękniejszy aniołek na świecie.
- Chcesz na leżak? Nie wolisz do łóżka? – podpytałem, nie mając z tym problemu.
- Chcę pokorzystać z ładnej pogody – stwierdził, na co kiwnąłem głową.
- Jeśli takie jest twe życzenie, do mojego obowiązku należy jego spełnienie – stwierdziłem, uśmiechając się najlepiej, jak tylko mogłem w tej iluzji. A tu chyba umiem się uśmiechać całkiem nieźle. Cóż, kiedy wygląda się jak anioł, wszystko, co robię, wygląda atrakcyjnie. – Tylko zwierzakami się zajmę, co ty na to?
- A może obaj się nimi zajmiemy? Będzie szybciej – stwierdził, odchodząc ode mnie, by zająć się miseczkami.
I cóż mogłem zrobić, razem zadbaliśmy o zwierzaki, ja jeszcze posprzątałem, co do posprzątania było, i udaliśmy się na zewnątrz, tak jak chciał tego mój mąż. Pomimo ładnego słońca czuć było ten zimny wiatr, co niekoniecznie mi się podobało. Chyba już do końca swojego życia pozostanę ciepłolubny, co nie jest dobre. Nie powinienem mieć żadnych preferencji, a jednak we mnie są. Od czego to mi się wzięło? Nie miałem takich problemów, jak przez ten rok byłem z dala od Mikleo...
- To jest to, czego chciałeś? – zapytałem, gładząc jego plecy.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz