Dotarłem na miejsce najszybciej, jak tylko było to możliwe, unikając przy tym rozgłosu, bardzo nie chciałbym, aby ktoś mnie zobaczył lub podążył za mną, to mogłoby zakończyć się naprawdę bardzo źle i dla mnie i dla mojego męża, a jego krzywdy naprawdę bardzo bym nie chciał, nie on, mogę ginąć ja, ale nie on, na to się nie zgodzę.
Ukrywając swoją energię, a raczej całkowicie swoje istnienie dotarłem na miejsce, w którym nie było nikogo, to dziwne wygląda na to, że może być to pułapka.
Niepewnie dostałem się do środka, nasłuchując i obserwując otoczenie, które było spokojne zbyt, spokojne.
Czując zapach mojego męża, ruszyłem do ciemnego pokoju, w którym zaznałem szoku. Było ich dwóch, dlaczego dwóch? Co się dzieje?
Daisuke dostrzegł mnie, a jego spojrzenie było pełne niepokoju, pytanie, tylko czy to ten? Nie wiedziałem i chyba to niepokoiło mnie jeszcze bardziej.
– Haru – Usłyszałem głos drugiego mężczyzny, który wyglądał jak mój mąż. Zdziwiony stanąłem jak wryty, przyglądając się jednemu i drugiemu, nie mając pojęcia, który jest, który, zapach nic mi nie mówił i chyba to martwiło mnie najbardziej, co tu jest grane? – Czemu jesteś taki spięty? Powinieneś się cieszyć, widzisz mnie po kilku dniach rozłąki – To było dziwne, mój mąż nie zachowywałby się aż tak otwarcie, tym bardziej że nie jest u siebie, czy to na pewno on?
Odruchowo spojrzałem na tego drugiego, przyglądając mu się uważnie.
– Nie patrz na niego to zmiennokształtny, chciał cię oszukać, przybierając mój wygląd, na szczęście uwięziłem go i już nikomu nie zagrozi – Nie pasowało mi to, co mówił, przecież, skoro jest zmiennokształtnym, to może szybko się uwolnić prawda? No i do tego ten tu jest za bardzo otwarty i rozgadany, mój mąż tyle nie mówi zdecydowanie nie w takiej sytuacji.
A więc to jest Hangul. Sprytne myślał, że mnie oszuka, cóż, może by mu się udało, gdyby wujek mnie nie przygotował na jego przemiany, nie ostrzegł przed zachowaniem i nie poinformował, jaki tak faktycznie wygnaniec jest.
Mężczyzna chciał podejść, jednak ja nie chciałem, aby się zbliżał, nie ufałem mu, coś tu śmierdziało, i to bardzo śmierdziało.
W tej chwili naprawdę byłem zagubiony, a przynajmniej na początku, po zachowaniu mężczyzny udającego mojego męża już wiedziałem, kim on jest. Oczywiście nie mogłem od razu zaatakować, musiałem udawać tego głupka, aby i on się nabrał, jestem głupi, ale bez przesady wiem, kto jest moim mężem, a kto tylko stara się go naśladować.
Hangul podszedł do mnie, kładąc dłoń na moim ramieniu, uśmiechając się do mnie szeroko, okej to zdecydowanie nie mój mąż, on się tak nie uśmiecha, nie tak szeroko.
Gdy tylko jego dłoń dotknęła mnie, mocno chwyciłem ją, wykręcając, czym zaskoczyłem mężczyznę, który szarpiąc się, sam zrobił sobie krzywdę.
– Skąd wiedziałeś, że to nie ja? – Warknął, gdy uwolnił się w mojego uchwytu, nie potrafiąc za bardzo ruszać ręką, którą ewidentnie uszkodziłem.
– Słabo udajesz – Stwierdziłem, czym jeszcze bardziej go rozzłościłem, mężczyzna przybrał wilczą postać, zmuszając mnie do obrony i jednocześnie ataku, wywołując niemałą wojnę między dwoma wielkimi stworzeniami mogącymi zabić siebie i innych będących w naszym zasięgu.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz