Moim zdaniem nie powinien wykorzystywać tego jako swojego wytłumaczenia. Dalej ma szansę się wyrobić, jeżeli tylko się odrobinkę pośpieszy. I weźmie Rain. Nie oznacza to jednak, że nie jest to niemożliwe, trochę by się skupił, zmobilizował i już by swój cel osiągnął.
– Jeszcze masz czas, by się wyrobić. Tylko musisz się trochę pospieszyć – odpowiedziałem, sam nie do końca mając ochotę ruszać się z łóżka. Tu było miękko, i jeszcze chwilowo był mój mąż, a ja miałem chwilę oddechu. I to znacznie dłuższą chwilę, w przeciwieństwie do Haru.
– Ostatnio chodziłem przed czasem, dlatego jak teraz pójdę trochę po czasie, to się nic nie stanie – mruknął, tuląc mnie do siebie.
– Cóż, to twój wybór, w pełni świadomy. Ja ci tylko zaznaczam, że nie lubię, kiedy ktoś się spóźnia – powiedziałem, unosząc znacząco brew. – I też się w sumie bym umył. Trochę mnie pobrudziłeś – dodałem, czując oczywiście, jak moje ciało lekko się klei. Jego zresztą na pewno też, zdarzyło mi się ubrudzić jego brzuch. Wydaje mi się jednak, że on na to nie narzekał.
– Rozumiem, rozumiem, już przygotowuje nam kąpiel – stwierdził, podnosząc się z niechęcią z łóżka.
– Jutro sobie trochę dłużej poleżymy – obiecałem, uśmiechając się łagodnie, także wstając. – Przygotuję ci ubranie na dzisiaj. Uciekaj już – pospieszyłem go, poprawiając swoje włosy.
Haru zniknął w łazience, a ja od razu zarzuciłem na swoje nagie ciało jego koszulę. Troszkę szkoda, że jej nie nosił, zwłaszcza, że przecież to ja ją kupiłem, jak większość jego ubrań. Musiałem zadbać o jakość, oraz wypełnić luki, które spowodowały jego gwałtowne przemiany. Może mu się nie podoba ta koszula? Coś z kolorem? Starałem się dobrać takie te kolory pasujące do jego urody, złoto i czerwień, dla niego idealne, dla mnie już mniej. Może się powinienem dopytać, jakie kolory lubi, jaki materiał, fason... Staram się wybierać coś, co się jemu podoba, ale działam instynktownie, a nie bazowałem na właściwych informacjach. Muszę to zmienić. I zrobię to zaraz.
– Haru? – zacząłem, powoli wchodząc do łazienki.
– Co tam? – odpowiedział, dodając olejek do wody. To był jeden z tych słodszych zapachów, czego nie rozumiałem. Czemu daje coś słodkiego, a nie bardziej... poważnego? Korzenne zapachy znacznie bardziej do niego pasowały.
– Właściwie, to jakie lubisz kolory? – zapytałem, kładąc jego ubrania na szafce.
– Kolory? – spytał, odwracając się w moją stronę.
– Kolory. Na przykład ubrań. Albo ogólnie, na które zwracasz uwagę – wyjaśniłem, zdejmując ze swojego ciała moją najnowszą piżamę.
– Jakie lubię kolory...? Chyba nie ma takiego konkretnego, tak właściwie. Wszystkie są w porządku. Chociaż... niebieski jest całkiem ładny. I zielony. I też mi powtarzasz, że złoty mi pasuje, no i tak sobie zdałem sprawę, że nie jest taki zły – powiedział, na co powoli pokiwałem głową. Niebieski, zielony, złoty. Zapamiętam to sobie, i na pewno teraz będę się pilnować, by coś mu takiego wybierać. Jest w końcu wiele odcieni niebieskości, zieloności i złota, które będą mu pasować.
– Ciekawy dobór kolorystyczny. Następnym razem będę ci wybierać ubrania w takich kolorach, byś je na pewno nosił i by nie kończyły na dnie szafy – stwierdziłem, wchodząc do ciepłej wody. Ależ to było przyjemne... Oparłem się ścianę balii, biorąc głęboki wdech. – No chodź tu do mnie, też się musisz umyć – dodałem, zerkając na niego wyczekująco.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz