Zabawa nad wodą z Misaki to naprawdę fantastyczny pomysł, nasza córka bawiła się wodą, jednocześnie ucząc się kontroli nad wodą, pokazując jej kilka ciekawych sztuczek i co najważniejsze jak może komunikować się z bratem za pomocą wody.
- Wracamy? - Zapytałem, dostrzegając zmęczenie na twarzy mojej córki, która pokręciła przecząco głową bardzo, ale to bardzo nie chcąc wracać do domu mimo tego, że zmęczona była i ledwo na nogach się trzymała. - Słoneczko musisz odpocząć, jutro przyjdziemy, masz wolne w szkole, a więc spędzimy czas nad jeziorem co ty na to? - Zadałem następne pytanie, jak najbardziej chcąc pójść z córką na kompromis, nie mając nic przeciwko pójścia jutro nad jezioro z córką, o ile mała będzie miała na to ochotę.
- Obiecujesz? - Widząc te słodkie oczka, uśmiechnąłem się do córki, całując ja w czoło.
- Obiecuje, a teraz chodź, zobaczymy czy tatuś poradził sobie z Merlinem - Chwytając dłoń córki, ruszyłem z nią w stronę domu, gdzie było spokojnie jakoś tak za spokojnie.
- Mama - Zawołał radośnie Merlin, przybiegając do mnie.
- Cześć maluchu byłeś grzeczny i nie sprawiałeś problemów tacie? - Dopytałem z ciekawości, przyglądając się synkowi.
- Byłem grzeczny - Odpowiedział, uśmiechając się przy tym słodko. Znów czułem, że coś jest nie tak, a mimo to nic nie mówiłem, całując synka w czoło, postawiłem go na ziemi, witając się jeszcze z mężem, nim chciałem zabrać się za porządki lub gotowanie dopiero po chwili przypominając sobie, że obiad już był, a w kuchni jest porządek, dla tego mogłem odpocząć, bawiąc się z dziećmi, nim nadeszła pora na położenie ich do łóżka mając czas dla siebie i męża, który właśnie wszedł do pokoju, gdy ja przeglądałem uważnie moim nowym kwiatkom.
- Co tam ciekawego robisz? - Dopytał, przytulając się do mnie.
- Napawam się jej zapachem i pięknym wyglądem - Przyznałem, zerkając za ilość wody w wazonie. - Właśnie muszę podlać kwaity - Dodałem nagle, przypominając sobie, że wypada je sprawdzić i podlać.
- Ja to zrobię, a ty odpocznij - Sorey od razu zachował się jakoś tak dziwnie, a mimo to zgodziłem się na podlanie przez niego kwiatów, prosząc przednio, aby sprawdził, czy ziemia jest mokra, czy sucha nie chcąc, aby przypadkiem, którą z moich pięknych rośli przelał.
Mój mąż bez najmniejszego problemu zgodził się, wychodząc z sypialni, a to akurat również było dziwne, nigdy nie podlewał mi kwiatów, bojąc się, że je przeleje, no nic, ufam mu i jestem pewien, że wszystko z nimi będzie w porządku, podleje moje kwiatki, a ja położę się do łóżka i poczekam na niego. Niestety czekanie nie do końca mi wyszło, gdyż zasnąłem wtulony w poduszkę najwidoczniej bardziej zmęczony zabawą z Misaki nad wodą i całym męczącym dniu pełnym pracy, może jutro z powodu wolnego od szkoły Misaki wszyscy pójdziemy nad jezioro, o ile nie będzie padało, a temperatura będzie w miarę znośna..
Dnia następnego obudziłem się bardzo wcześnie, najwidoczniej mój organizm miał już dość snu, każąc mi rozpocząć nowy dzień. Rozciągając się leniwie, wstałem cicho z łóżka, idąc do łazienki, gdzie doprowadziłem swoje ciało do porządku, zerkając do pokoi dzieci, które jeszcze spokojnie spały wypuszczając z pokoju Misaki Cosmo, który wesoło merdając ogonem, przywitał się ze mną, biegnąc do drzwi wyjściowych, chcąc wyjść na dwór. Rozbawiony jego słodkością otworzyłem drzwi, wychodząc na dwór razem z nim psiakiem, przechadzając się po ogrodzie, zerkając na dom, zastanawiając się nad umyciem okien, kiedy ja ostatni raz je myłem? Sam już nie pamiętam, z resztą takie rzeczy robi się na wiosnę, w tej chwili jednak troszeczkę się relaksowałem, spacerując po ogrodzie, nim wróciłem do domu, wracając do codzienności, przygotowując posiłek dla moich najbliższych, przypominając sobie o wczorajszej rozmowie z Yuki, ciekawe czy Misaki mówiła już tatusiowi o tym, że rozmawiała z bratem, który jest bezpieczny i szczęśliwy mam nadzieję, że to uszczęśliwi mojego męża, który mam nadzieje trochę oswoił się już z brakiem najstarszego syna...
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz