sobota, 15 października 2022

Od Mikleo CD Soreya

Byłem naprawdę przestraszony, nie wiedząc, co się dzieje, czyżby znów serce mojego męża dawało o sobie znać? Boże mój ten spacer to chyba najgorszy pomysł, na jaki kiedykolwiek wpadłem, gdybym tylko go nie wymyślił Merlin, by się nie zgubił, Sorey nie czułby się tak źle, co ja mam teraz zrobić? Przerażony dotknąłem jego serca, które dziwnie kołatało, nie byłem medykiem, a moja moc nie potrafiła uleczyć jego serca, musiałem zrobić coś innego, aby doprowadzić go do domu tylko co? Nie jestem w stanie go zanieść, nie mam tyle siły.. Co robić?
- Miki zabierze dzieci i wracajcie do domu, ja przyjdę, gdy poczuje się lepiej - Słysząc jego słowa, pokręciłem przecząco głową, wpadając na ostatni pomysł, bez jego wezwania sam przejąłem kontrolę nad jego ciałem, czuję okropny ciężar, każde kroki były męczące a idące obok dzieci prawie dla mnie nie słyszalne, ciało męża było bardzo osłabione a naszą transformacją osłabiała i mnie, oby tylko nic się mu po niej nie stało.
Powrót do domu był jak błogosławieństwo, a widok męża w łóżku bardzo mnie uspokoił, po naszym rozłączeniu się Sorey zasnął na łóżku, a ja za pomocą mocy sprawdziłem, czy nic mu nie jest i nie było, jest słaby, ale po porządnej dawce snu na pewno poczuje się lepiej, ma tylko nadzieję, że nasza transformacja mu nie zaszkodziła, bo jeśli tak to będę pluł sobie w twarz za to, że nieświadomie go skrzywdziłem.
- Mamo co z tatą? - Zmartwiona Misaki weszła powoli do naszej sypialni, zerkając to na mnie to na swojego tatę.
- Już dobrze, ale musi odpocząć i my nie możemy mu w tym przeszkadzać dobrze? - Poprosiłem córkę, nie chcąc, aby ta zamartwiała się o swojego tatę, on da sobie radę, jest silny i tak łatwo pokonać się nie da.
- A może zostać z tatą? - Zapytała, podchodząc do naszego łóżka.
- Cóż, lepiej by było, gdyby odpoczął sam, jednak jeśli bardzo chcesz, połóż się przy tacie - Zgodziłem się, nie mogąc jej przecież odmówić, pozostawiając ją z ukochanym tatusiem, mam tylko nadzieję, że mojemu mężowi nic się nie stanie zajrzę do nich za niedługo, tylko najpierw zajmę się Merlinem i on potrzebuje mojej uwagi.
Schodząc na dół, od razu wziąłem syna na ręce, odsłaniając zasłonę, która uniemożliwiała słońcu wejście do salonu, dostrzegając brak jednej z moich zielonych roślin, cicho przy tym wzdychając.
- Merlin, czy to twoja sprawka? - Zapytałem spokojnie, patrząc na syna.
- Nie chciałem, przeplaszam - Wydumał zawstydzony, na co kiwnąłem głową, kręcąc głową.
- Nic nie szkodzi, szkoda kwiatka, ale to nic, tatuś ładnie cię krył, nie mów mu, że już wiem, będzie spokojniejszy - Wyszeptałem do Merlina, zakrywając zasłony, ja nic nie powiem, a i Merlin nic takiego nie zrobi, niech mój mąż myśli, że nic nie wiem. Słodkie jak kryje syna, przed sam nie wiem przed czym, ja zły nie jestem, oczywiście przykro mi to jeden z moich ulubieńców jednakże już go nie ma i z tym raczej sobie poradzę.
Nie myśląc teraz za długo o roślinach, musiałem zająć się dzieckiem i zerkać do męża i córki, oboje nadal spali i tak aż do końca dnia, najwidoczniej oboje muszą bardzo zregenerować siły. Tyle godzin a oni nadal śpią, zmartwiło mnie to nawet przez chwilę, dla tego sprawdziłem ich puls, ale żyli, tylko najwidoczniej bardzo się zmęczyli całym dniem albo jego połową nad jezioro poszliśmy po dwunastej, spędzając tam kilka dobrych godzin a teraz, śpią bez jedzenia. Nie wiem, czy to zdrowe, ale najważniejsze, aby wypoczywali.
Nie przeszkadzając im w tym, położyłem spać Merlina, samemu idąc na kanapę, przednio rozkładając sobie ją, aby mieć więcej miejsca, tam przynajmniej nikomu nie przeszkadzałem, a w razie co byłem w stanie wszystko usłyszeć. Bo wiem, że musząc czuwać nad domem i śpiącymi bliskimi, cały czas mając nadzieję, że mojemu mężowi nic nie będzie.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz