Zmartwiony westchnąłem ciężko, kładąc dłonie na jego policzkach, odwracając jego twarz w swoją stronę, przyglądając się krwawiącemu nosowi, który ewidentnie był złamany, boże mój jedyny, dlaczego mój maż zawsze musi wpadać na tak głupie pomysły. Do tego wszystkiego wychodzi na to, że mój mąż pobił mężczyznę, który mnie poszarpał i po co? Przecież to nie było konieczne, fakt mężczyzna szarpać mnie nie powinien jednakże i mój mąż bić go nie miał powodu, a przynajmniej takie było moje zdanie.
- I po co ci to było? - Spytałem, zachowując pełen spokój, nastawiając mu ten nieszczęsny nos, zadając mu przy tym ból, nie specjalnie jednakowoż nie mając innego wyjścia, inaczej nastawić się go nie da. - Przepraszam, nie da się inaczej, starałem się być delikatny, sam sobie to zrobiłeś, mogłeś nie robić krzywdy temu mężczyźnie - Odparłem, spokojnie starając się nie denerwować, moje nerwy i tak nic mi nie dadzą, już jest za późno, a mój maż jest po prostu niepoważny i jego zdaniem i tak zrobił dobrze więc po co ta dyskusja? Ja będę krzyczał i się gniewał, on będzie twierdził, że zrobił dobrze i znów wyjdę na przewrażliwionego. Właśnie dla tego w tej chwili nie powiem ani słowa słuchając, co ma mi do powiedzenia.
- Chciałem mu pokazać, że nie ma prawa cię krzywdzić ani żadnego innego anioła a tobie udowodnić, że jesteś przy mnie bezpieczny - Wyjaśnił, pozwalając mi wyleczyć swój nos i wagę, aby po bijatyce nie było ani śladu.
Bez słowa połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, z jednej strony czując szczęście, że mam tak cudownego męża a z drugiej złość, że zrobił coś takiego dla tego, właśnie gdy tylko odsunęliśmy się od siebie, dostał w łeb, i dobrze wie, że sobie zasłużył i mam nadzieje, że zdaje sobie z tego sprawę.
- Aj, a to za co? - Burknął, masując swoją głowę, wpatrując się w moją twarz z niezadowoleniem, którego nawet nie ukrywał i mało mnie to obchodzi, gdyż dostał zasłużenie, bo nie powinien atakować człowieka w obronie mojej osoby, jednocześnie ciesząc się z tego uczynku, bo może to pokaże ludziom, że nie mają prawa mnie tak traktować. Co wciąż nie zmienia tego, że nie powinien tego był robić.
- Za co? Myślę sobie, że sam wiesz za co - Odpowiedziałem, wycierając resztki krwi z jego twarzy, ciężko przy tym wzdychając. - Umyj się, a ja pójdę zrobić ci coś jeszcze do zjedzenia przed snem - Poprosiłem, gotowy wyjść z łazienki, aby przygotować coś do jedzenia mojemu ukochanemu, cudownemu i troszeczkę głupiutkiemu mężowi.
Nim jednak zdążyłem wyjść, mój mąż chwycił mnie za rękę, przyciągając do siebie.
- A może, zamiast robić mi jedzenie, na które nie mam ochoty, weźmiesz kąpiel ze mną? - Zaproponował, kładąc dłonie na moich biodrach, uśmiechając się do mnie uroczo.
- Ja już brałem kąpiel - Wyznałem, wpatrując się w jego twarz.
- Brałeś, ale beze mnie dla tego musimy to nadrobić - Stwierdził, nie przestając się do mnie uśmiechać.
- Jeśli tak ładnie prosisz - Nie mogąc mu odmówić, przygotowałem nam kąpiel, aby mój mąż się już nie przemęczał, pozwoliłem mu rozebrać się, robiąc to samo z jego ubraniami, wchodząc do ciepłej wody, przytulając się do niego.
- Wiesz, że jesteś głupiutki i niepotrzebnie się narażasz? - Zapytałem, poprawiając jego włosy, wpatrując się prosto w jego oczy.
- Dla mnie najważniejsze jest twoje dobro - Odpowiedział, przysuwając mnie jeszcze bliżej, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, dłońmi drażniąc moje ciało.
- A dla mnie najważniejszy jesteś ty - Wyszeptałem, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, całują jego czoło. - To, co bierzemy kąpiel i idziemy spać? Jutro musisz wcześniej wstać i odprowadzić Misaki do szkoły - Dodałem cicho, głaszcząc go po głowie, również się do niego uśmiechając tak ciepło, jak ciepło uśmiechał się on do mnie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz