Nie byłem dzisiaj do końca w nastroju do jakiegoś żywiołowego reagowania na cokolwiek, byłem zmęczony i nadal senny, a przez to śniadanie jakiś taki bardziej ociężały, a mimo to poszedłem grzecznie za córką mówiąc Mikleo, że może iść do miasta. Miałem nadzieję, że zarezerwuje nam jakiś pokój i spędzi przyjemnie czas na targu w miejscu, gdzie nikt nie powinien rozpoznać w nim anioła. Nadal nie byłem do końca przekonany, czy powinienem go tam puszczać samego, to nie jest miasteczko przesadnie oddalone od stolicy, więc może się znaleźć jakiś idiota, który będzie chciał go znowu wykorzystać, ale staram się nie za bardzo dopuszczać tej myśli do siebie uważając, że Miki będzie potrafił zadbać o siebie, a jak nie o siebie, to na pewno będzie się starał dla Merlina.
Grzecznie dotrzymywałem towarzystwa córce i starałem się jej pomagać mimo tego, że chyba nie za bardzo mi to wychodziło. Kierowaliśmy się wskazówkami zawartymi w notatkach od Edny i mnie bardzo ciężko było dopasować kwiatka czy tam ziele do opisu, zwłaszcza, że młoda chciała jakieś bardziej wyszukane rośliny. Że też wcześniej nie pomyślałem i nie poprosiłem Edny i pójście z nami, wtedy od razu byłoby łatwiej... Finalnie zaczęliśmy zbierać wszystko do jednego woreczka uzgadniając, że kiedy wrócimy do domu, to wtedy znów poradzimy się cioci. To i tak nam długo zajęło, ponieważ było już po porze obiadowej, o czym głośno domagał się brzuch mojej małej księżniczki, więc po szybkim skontaktowaniu się z Mikim skierowaliśmy się do miasta. Mój brzuch był cicho przez to nieszczęsne śniadanie, do którego zostałem zmuszony. Czemu Miki nie potrafił zrozumieć słowa "nie"? Wtedy nie czułem się głodny, zwłaszcza przed podróżą. Gdybym jechał konno, to jeszcze bym się może pokusił na coś... cóż, teraz przynajmniej nie zjem obiadu, skoro coś zjadłem rano.
– Macie już wszystko? – zapytał Mikleo, kiedy znaleźliśmy go na targu, jak przeglądał z Merlinem jakieś drewniane zabaweczki.
– Chyba tak. Wzięliśmy po kilka sztuk jednej rośliny, by ciocia pomogła nam wybrać najlepszą – wyjaśniła młoda, uśmiechając się szeroko, będąc jednocześnie zmęczoną, ale i zadowoloną.
– To chodźcie do pokoju, zostawicie swoje rzeczy, zjemy obiad i odpoczniemy chwilę – wyjaśnił Miki, poprawiając usypiającego mu na rękach synka. Nie dziwiłem się mu, też bym tak poszedł spać w ramionach najukochańszego męża i anioła pod słońcem...
– A mogę po obiedzie pójść z tatą się przejść po mieście? – te słowa ze strony córki mnie zaskoczyły, gdzie ona ma siłę gdziekolwiek chodzić? Ja odpuszczam sobie dzisiaj obiad na rzecz drzemki, bo tylko na to w tej chwili miałem ochotę i siłę.
– Księżniczko, ja muszę najpierw odpocząć. Ale potem jak najbardziej – odezwałem się, by dziewczynka nie była zaskoczona, że zamiast szykować się do wyjścia ja szykuję się do drzemki.
– Tatuś odpocznie z Merlinem, a ja z tobą pozwiedzam, dobrze? – odezwał się Mikleo, ratując tym samym mnie. Będę musiał mu się potem jakoś odwdzięczyć za to jego małe poświęcenie. Jeszcze nie wiem, co zrobię, no ale coś wymyślę, mam trochę czasu.
Dziewczynka się zgodziła, chociaż nie była aż tak bardzo uradowana, czego nie do końca rozumiałem. Kochała mamusię tak samo mocno, jak i mnie, więc czemu nie jest tak zachwycona...? Chyba pomyślała, że nie uda jej się namówić mamy na te cudne zabawki, widziałem, jak jej się oczy zaświeciły. Czysto teoretycznie nie powinienem jej kupować takich rzeczy, bo miała ich na pęczki, ale może Mikiemu dam jeszcze troszkę pieniędzy.
– A może poczekamy na tatusia i Merlina i pójdziemy razem? – zaproponowała, kiedy weszliśmy do gospody, w której Mikleo zarezerwował nam pokój.
– Możecie poczekać, a teraz zastanówcie się, co chcecie zjeść. Zaniosę rzeczy i zaraz wam zamówię – odpowiedziałem, biorąc od młodej jej pakunki. Nie potrzebowałem dużo snu, godzinna drzemka w zupełności powinna mi wystarczyć, więc na pewno stragany jeszcze będą porozkładane i może nawet udałoby mi się znaleźć jakiś ładny prezent dla Mikleo...? To się jeszcze zobaczy, na razie skupię się na tym, by nie wejść w ścianę, bo z tym różnie może być...
<Mężu? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz