niedziela, 30 października 2022

Od Mikleo CD Soreya

Skupiony na myciu naczyń starałem się odrobinę wyciszyć, nie chcąc znów niepotrzebnie krzyczeć na dziecko. Co prawda zasłużenie, ale to i tak nie było dobre z mojej strony. Co się ze mną ostatnio dzieje? Przecież nigdy nie denerwowałem się aż tak na dzieci, najwidoczniej chyba jestem przemęczony zachowaniem synka, który jest uciążliwy, a gdy nie idzie coś po jego myśli, odstawia cyrki, ale dziś, dziś przeszedł samego siebie. Mógł poważnie zaszkodzić i sobie i swojemu tacie a takiego zachowania płazem nie mogłem puścić.
Biorąc kilka głębokich wdechów, musiałem postarać się uspokoić, nie chcąc złościć się na syna. To mały chłopiec i ma prawo popełniać błędy jak każdy z nas.
Skupiając się, na sprzątaniu straciłem poczucie czasu, nie zdając sobie sprawy, jak długo myłem zlew w jednym miejscu, prawie zdzierając górną warstwę zlewu, troszeczkę się zapominając.
- Mama - Słysząc niepewny głos mojego synka, odwróciłem głowę w jego stronę, odkładając ścierkę na swoje miejsce.
- Słucham - Odezwałem się spokojne, przestając się już dłużej gniewać na naszego samego synka.
- Przeplaszam - Odezwał się, podchodząc do mnie, wręczając mi kartkę z narysowaną naszą całą rodziną, nie pomijając w nim nawet naszych zwierząt.
Wzruszony jego rysunkiem przytuliłem go mocno do siebie, całując w czubek głowy, nie czując już złości na synka, który postąpił źle, ale to się zdarza, może następnym razem dwa razy zastanowi się nad tym, co robi, nim zrobi znów coś tak nieodpowiedzialnego, bo, mimo że ma dwa lata, jest inteligentny i rozumie więcej niż powinien..
- I ja przepraszam - Odezwałem, się czując ulgę, wszystko było już dobrze.
- Nie chciałem - Dodał po chwili, chcąc zapewnić mnie w wypowiedzianych przez siebie słowach.
- Już dobrze nie gniewam się na ciebie - Uspokoiłem go, biorąc na ręce, trzymając w długiej dłoni rysunek, który cieszył mnie jak nie jedno wypowiedziane słowo.
Po tym wydarzeniu w domu wiele się zmieniło, nasz synek uspokoił się, chociaż troszeczkę nie chodząc za mną jak cień, a na tym zależało mi najbardziej, co jak co ale jego wcześniejsze zachowanie potrafiło mnie zdenerwować, jak dobrze, że chociaż troszeczkę się uspokoił, w innym wypadku na pewno bym nie wytrzymał i w końcu wyszedł z domu nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wracając.

Minął już tydzień i nadszedł dziś dzień przybycia mojej mamy i szczerze mówiąc, bardzo mnie to cieszyło, dla tego już od samego rana przygotowywałem wszystko na jej przybycie, w końcu musiałem dobrze ją ugościć, to moja mama i babcia moich dzieci la tego upiekłem nawet ciasto, nim mój mąż wstał, pojawiając się w kuchni.
- Dzień dobry owieczko - Przywitał się, przytulając do moich pleców. - Dlaczego mnie nie obudziłeś? Pomógłbym ci - Dodał, po chwili całując mój policzek.
- Dzień dobry, nie potrzebowałem pomocy, dlatego nie budziłem cię, chcąc abyś się wyspał - Przyznałem, zabierając się za robienie dla mojej rodziny śniadania.
- Daj, ja zrobię śniadanie - Zaproponował, chcąc mi w jakiś sposób pomóc.
- Śniadanie zrobię sam, ale jeśli chcesz mi pomóc, możesz zmienić pościel w sypialni, aby była czysta, na przyjście mamy a później jeszcze zmieni się pościel i dla nas - Poprosiłem, dając mu proste zadanie, nie chcąc, aby się przemęczał, bo i po co? Już dużo mi pomagał w sprzątaniu domu, dzięki czemu jesteśmy już gotowi na przyjście kobiety..

<Pasterzyku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz