piątek, 7 października 2022

Od Mikleo CD Soreya

Zaspany spojrzałem na męża, rozciągając leniwie zastygłe po śnie mięśnie, starając się rozbudzić, nowy dzień się zaczął Sorey, na pewno już odprowadził Misaki do szkoły, a ja wciąż w łóżku trochę ostatnio za bardzo się rozleniwiłem.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny - Przyznałem, powoli wydostając się z ciepłej pościeli, stawiając pierwsze kroki na podłodze, podchodząc do moich dwóch mężczyzn. - Dzień dobry - Przywitałem się, całując syna w czoło a męża w usta.
- Na pewno? Mogę ci coś przygotować, jeśli trzeba - Wyznał, najwidoczniej znów zapominając o tym, że ja jeść nie muszę lub po prostu chcąc mnie uszczęśliwić troszeczkę na siłę.
- Na sto procent nie jestem głodny - Zapewniłem, delikatnie się przy tym uśmiechając, kierując swoje kroki powoli do łazienki, gdzie zająłem się codzienną higieną, przebrałem w czyste ubranka i rozczesałem włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Raz na jakiś czas i one powinny odpocząć od gumki.
Odświeżony i z dużo lepszym nastrojem zszedłem na dół do kuchni, gdzie mój syn jadł grzecznie owsiankę, trochę czasu zajęło mi przygotowanie się do zejścia na dół, a wszystko to z powodu niechęci najlepiej położyłbym się do łóżka, razem z mężem nie przejmując się nikim ani niczym doskonale jednak wiedząc, że nie mogę sobie na to teraz pozwolić mam obowiązku i tak już czuję się dziś lepiej nic wczoraj.
- O jej, jaki z ciebie grzeczny chłopiec - Pochwaliłem swojego synka, który bez marudzenia grzecznie jadł posiłek przygotowany przez tatusia.
Mój syn zaśmiał się, klaszcząc w swoje dłonie, nie przestając jeść śniadanka, które ku mojemu zaskoczeniu pochłonął w zastraszającym tempie, już od razu chcąc iść się bawić. No nie usiedzi w miejscu, ale co poradzić taki już urok małych dzieci. Uśmiechając się delikatnie, wziąłem malucha na ręce, zanosząc w stronę salonu, zostawiając go w towarzystwie Cosmo.
- Baw się dobrze i bądź grzeczny - Poprosiłem, całując go w czoło, wracając do kuchni, gdzie wciąż przebywał mój mąż.
- Miki, musimy porozmawiać - Powiedział to bardzo poważnie, czym mnie zaskoczył.
- Coś się stało? - Zasiadając naprzeciwko męża, przyjrzałem mu się uważnie, zaczynając się on niego martwić.
- Merlin ma moce - Po jego wypowiedzi zmarszczyłem brwi, nic nie rozumiejąc. Jakie moce? O czym on w ogóle mówi?
- Moce? - Powtórzyłem zaskoczony, jednocześnie troszeczkę zmartwiony tym, co właśnie do mnie powiedział.
- Tak, moce, na własne oczy widziałem, jak w pokoju dziś lewitowały zabawki, a nasz syn świetnie się przy tym bawił - Gdy to mówił moje zaskoczenie, coraz to bardziej się powiększało, nie wiedziałem skąd pojawiły się u Merlina takie moce, chyba musimy porozmawiać o tym z Lailah, może ona będzie w stanie nam powiedzieć, co jest grane.
- Chyba powinniśmy spotkać się z Lailah i porozmawiać o tym, co dzieje się z naszym synem. Mam nadzieję, że chociaż  ona będzie wiedziała, co się dzieje i co powinniśmy zrobić, aby uchronić go przed ludźmi. Jeśli ktoś dowie się, że ma moce, może go wziąć za czarownika, a to obawiam się, nie skończy dobrze. Ludzie są zacofani. A jak pamiętasz wiedzmy, pali się na stosie - Wyznałem zmartwiony, nie chcąc, aby naszemu dziecku coś się stało, gdyby tak było, chyba bym tego nie przeżył.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz