Zaskoczony prezentem ofiarowanym mi przez mojego męża wziąłem go do rąk, zakładając na głowę chustę, uśmiechając się do Soreya. Mój ukochany zawsze o wszystkim pomysł nareszcie włosy nie będą mi przeszkadzały podczas przygotowywania posiłków. Czy ja już mówiłem, że go kocham? Raczej tak i to wiele razy, chociaż i tak o wiele za mało.
- Dziękuję to naprawdę przydatny prezent - Przyznałem, podchodząc do męża, całując go w usta.
- Nawet nie sprawdziłeś w lustrze czy dobrze wyglądasz - Zauważył, kładąc dłoń na moim policzku, podziwiając to, jak wyglądam i pewnie, gdyby mógł, powiedziałby coś w stylu. „Słodko w tym wyglądasz” Na szczęście wie, że tego nie lubię, dla tego unika tego słowa, jak człowiek unika ognia.
- Nie muszę oglądać się w lustrze, aby wiedzieć, że wyglądam w tym dobrze. Od tego mam ciebie, twoja ocena znaczy dla mnie zdecydowanie więcej niż ocena lustra - Wyznałem, zgodnie z prawdą widząc spojrzenie męża, które jasno mówiło, że mu się to podoba, dlaczego więc miałbym mu nie wierzyć.
- Mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę z tego, że tobie nie musi się podobać to samo co mi prawda? - Zapytał, poprawiając chustę, znajdującą się na mojej głowie.
- Oczywiście, zdaje sobie z tego sprawę, a mimo to ufam tobie, ponieważ twoje prezenty nigdy jeszcze mnie nie zawiodły - Przyznałem, dostrzegając uśmiech na twarzy mojego męża, najwidoczniej to, co mu powiedziałem, bardzo go zadowoliło, a przecież to, co cieszyło, jego cieszyło i mnie działając tak samo naturalnie w obie strony.
- A czy dla mojej radości możesz zobaczyć się w lustrze i szczerze mi wyznać jak się w niej czujesz? - Nie wiedziałem, po co to ale jeśli naprawdę go tym uszczęśliwię, jestem w stanie to uczynić, czegoż się nie robi, dla tego, kogo kocha się nad życie.
- Jeśli cię t uszczęśliwi - Zgodziłem się, podchodząc do lustra, uśmiechając się jeszcze szerzej, tak jak się mogłem spodziewać po moim mężu, wygrał mi coś przydatnego i jeszcze ładnie na mnie wyglądającego. - Tak jak się tego mogłem spodziewać, wyglądam w tym dobrze, naprawdę dobrze. - Wyznałem, nie ukrywając zadowolenia, dostrzegając ulgę na jego twarzy.
- Cieszę się - Przyznał, również się do mnie uśmiechając, pozwalając mi tym samym wrócić do przygotowywania obiadu, samemu idąc do córki, która odrabiała zadania do szkoły.
I tak spokojnie przygotowałem obiad, nie musząc martwić się moimi włosami, które po raz pierwszy nie przeszkadzały mi przy gotowaniu i nawet miło tak było w spokoju gotować.
Naszej córce również spodobała się chusta i nawet sama poprosiła tatusia o taką samą, chcąc wyglądać jak mamusia, nasze kochane dzieciątko.
Reszta dnia upłynęła nam całkowicie spokojnie, ja sprzątałem po obiedzie, zająłem się pielęgnacja zwierząt, a mój mąż zajął się córką, a następnie nawet synem, który się obudził.
Jak dobrze, że wieczorem dzieci padły, zwierzaki spały na swoich miejscach, a my mieliśmy święty spokój od wszystkich.
- Jak dobrze, że to już koniec - Przyznałem, siadając na łóżku w sypialni, dopiero teraz dostrzegając torbę z prezentem dla mnie, no tak mówił mi, że chusta to nie wszystko, ciekawe czym jeszcze mnie zaskoczy.
- Na dziś tak - Odezwał się, biorąc torbę do rąk. - Proszę, mam nadzieje, że ci się spodoba - Dodał, podając mi torbę, którą otworzyłem, wyjmując bardzo skąpą sukienkę, która miała na celu odkryć więcej, niż jak dla mnie powinna. Kto by się spodziewał, że go to podnieci.
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyprosiłem mojego męża z pokoju, abym mógł się przebrać, nie chcąc wychodzić do łazienki, tak będzie bezpieczniej powoli i bez pośpiechu zdejmując swoje ubrania, wkładając sukienkę, którą mi kupił. Dostrzegając, że pięknie na mnie leży, ma delikatny materiał i co najważniejsze kolor mi psuje, tylko jedno zdecydowanie za dużo odkrywa.
- Już, możesz wejść - Zawołałem, delikatnie zawstydzony w lustrze widząc swoje odkryte ciało, kuszące, a jednak bardzo zawstydzające oby tylko mojemu mężowi się spodobało, w innym wypadku zakopię się ze wstydu pod ziemię.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz