Na jego słowa uśmiechnąłem się delikatnie, schodząc pocałunkami na jego szyję, czasem to podgryzając jego skórę czy też zasysając się do niej, by stworzyć na jego szyi malinki, kompletnie nie przejmując się tym, że potem to on będzie musiał się z tych czerwonych śladów tłumaczyć. Chociaż moje ciało i Miki, który wbijał paznokcie w moje plecy nieco je przy tym raniąc, sugerowali mi coś innego, ja nie spieszyłem się z pieszczotami. Pilnowałem, by nie pominąć żadnego centymetra jego szyi, pieszcząc jego skórę bez żadnego pośpiechu. W pewnym momencie z ust Mikleo wydobył się troszkę za głośny jęk i zaraz zakrył swoje usta, by znowu przypadkiem nie wydać z siebie niepożądanego dźwięku. Delikatnie rozbawiony jego reakcją odsunąłem się od jego ciała, zerkając w stronę łóżeczka. Merlin może się i nie obudził, ale poruszył się niespokojnie.
- To tylko szyja – powiedziałem cicho, troszkę rozbawiony jego reakcją, ale i jednocześnie strasznie z siebie dumny. Nie zrobiłem za wiele, a on już reagował w ten sposób, to jednak trzeba było mieć jakiś talent.
- Nie tylko mnie trudno zachować spokój – odparł zaczepnie, zagryzając dolną wargę i zginając swoją nogę, by kolanem podrażnić moje krocze, przez cały czas uroczo się rumieniąc. Sądząc po jego cudne różowych policzkach, moja uwaga musiała go troszkę ugodzić i dlatego teraz tak mi się musiał odgryźć, by zachować swoją dumę. Rozumiałem go doskonale, sam bym postąpił podobnie.
- Leży pode mną najpiękniejszy i najsłodszy anioł na świecie, więc to oczywiste, że trudno mi zachować spokój – wyszczerzyłem się do niego głupkowato, zerkając w stronę łazienki. – Co powiesz na małą kąpiel?
- Brzmi bardzo kusząco – odparł, po czym chwycił mnie za koszulę i przyciągnął do siebie, by móc wpić się w moje usta.
Dzisiejszej nocy zadbałem, by mój mąż miał tyle uwagi, ile tylko zapragnął, i to po raz pierwszy od dłuższego czasu. Chyba ostatni raz kochaliśmy się, jak Alisha zabrała na weekend dzieciaki do pałacu, a to było spory czas teraz. Nasze życie intymne zacznie zubożało, odkąd w naszym życiu pojawiły się dzieci. Zauważyłem też, że mnie to aż tak bardzo nie przeszkadza, ponieważ byłem często pod koniec dnia zmęczony i jedyne, czego chciałem, to spać, ale Miki... cóż, o niego martwiłem się najbardziej, ponieważ doskonale wiedziałem, że jego libido zawsze było troszkę większe od mojego. I jeżeli czegoś mu było za mało, to mi o tym nie powie, bo przecież jestem chory i musiałem na siebie uważać.
Po tej jakże przyjemnej kąpieli wróciliśmy do łóżka i podczas kiedy Miki zasnął momentalnie, ja jedynie leżałem i gładziłem jego włosy. Jakoś tak nie potrafiłem zasnąć ze świadomością, że rano będę musiał wyprawić najstarsze dzieci w świat. Zaczęły mnie także nachodzić myśli, że może powinienem użyć swojego wadliwego serca do tego, by ich zatrzymać w domu, ale szybko odrzuciłem ten pomysł. Normalnie nie jestem dobrym ojcem, ale po takiej akcji czułbym wstręt do samego siebie.
Tak więc leżałem przy Mikim czekając, aż wstanie słońce. Miałem nawet kilka prób zaśnięcia, ale oczywiście wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Nasłuchiwałem, czy dzieciaki przypadkiem nie wstaną wcześniej, ponieważ nie chciałem przegapić tego momentu. Nie mogłem przecież się z nimi nie pożegnać, tego też bym sobie nie wybaczył.
- Sorey? Czemu nie śpisz? – Mikleo przebudził się około piątej nad ranem, ale dlaczego, nie rozumiałem. Starałem się nie ruszać, by przypadkiem go nie obudzić, no i nawet w tym zawiodłem. Przez moment to, czy by go tak troszkę nie okłamać, by nie o mnie nie martwił, ale także szybko zrezygnowałem. Nie dość, że by się szybko zorientował, to nawet z tak drobnym kłamstwem wobec niego nie czułbym się najlepiej.
- Jakoś tak nie potrafiłem zmrużyć oka. Ale nie przejmuj się mną, jeszcze trochę do wstania mamy, możesz iść dalej spać – powiedziałem łagodnie, siląc się na lekki uśmiech czując, że powoli zaczyna boleć mnie głowa, ale czy to przez zmęczenie, czy też ten cały stres, stwierdzić nie potrafiłem. Wiedziałem jednak jedno, skoro mój mąż może spać, niech z tego skorzysta.
<Aniele? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz