poniedziałek, 3 października 2022

Od Mikleo CD Soreya

Widziałem, że Sorey był niezadowolony z faktu spania dziecka między nami i rozumiałem to doskonale, po tym, jak zrzucił go z łóżka, mój mąż może nie chcieć już z nim spać jednakże nasz syn to dopiero mały chłopiec, który tylko się bawi i potrzebuje bliskości rodziców, a mój mąż po prostu odrobinkę przesadza myśląc, że Merlin robi mu na złość. Nie wpadajmy w paranoje to tylko dziecko, a nie demon, chociaż i to by mnie nie zdziwiło. Kiedy ma się w sobie demona, różne rzeczy potrafią się dziać nawet te, nad którymi nie możemy zapanować.
- Kocham cię - Zadowolony nachyliłem się nad nim, łącząc nasze usta w pocałunku, nim położyłem się na swojej połowie, przytulając do siebie dziecko.
- Tak wiem, ja ciebie też - Odpowiedział, chwytając moją dłoń, tylko w taki sposób mógł się do mnie zbliżyć, powoli zasypiając w takim wypadku i ja postanowiłem wtulić się w poduszkę i pójść spać odczuwając narastające zmęczenie prowadzące mnie wprost do krainy snu i spokoju.
Dnia następnego przebudziłem się dość wcześnie, przynajmniej na to wskazywał pół mrok za oknem, nie patrząc na zegarek, o którym nawet w tym momencie nie pomyślałem, biorąc syna do łóżeczka, wychodząc cicho z pokoju, niech jeszcze śpiąc i tak wydaje mi się, że jest dużo czasu do ich pobudki.
Rozciągając się leniwie, poszedłem do kuchni, dostrzegając z zaskoczeniem Yuki'ego spacerującego z Codim po ogrodzie, a go co naszło na poranne spacery?
- Yuki, wszystko dobrze? - Zapytałem, wychodząc na taras, patrząc z widocznym zmartwieniem na synka.
- Tak, Codi chciał iść na spacer - Odpowiedział, uśmiechając się do mnie niby to szczerze niby tak nie do końca.
- Yuki, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko prawda? Widzę, że coś jest nie tak. Coś cię trapi prawda? - Podszedłem do niego, bliżej głaszcząc psa, który od razu podbiegł do mnie, witając się merdającym ogonem.
- Chcielibyśmy z Emmą w ciągu kilku dni ruszyć w podróż najlepiej do Azylu na sam początek, chciałbym dowiedzieć się czegoś o swoich rodzicach i to nie tak, że was nie kocham po prostu.. - Tu przerwał, spuszczając głowę.
- Chcesz poznać swoją przeszłość - Dokończyłem za niego doskonale wiedząc, co chce powiedzieć mój syn.
- Tak - Kiwnął głową, nie patrząc w moje oczy.
- Yuki, doskonale cię rozumiem to dla ciebie ważne i ja nie będę stał ci na drodze, powinieneś jedynie porozmawiać z tatą, na spokojnie oczywiście i może daj mu jeszcze kilka dni? Już i ta przeżywa weekendowe urodziny kolegi Misaki.
- W porządku, dziękuję - Przytulił się do mnie, uśmiechając się ciepło.
- Nie masz za co, a teraz zmykaj do pokoju, jest strasznie wcześnie, wysłałem chłopca do domu, co zrobił bez gadania, znikając mi z oczu co i ja wrobiłem, było bardzo wcześnie, jak dobrze widziałem, dopiero czwarta rano, a więc to jeszcze nie czas na poranne sprzątanie, cicho wchodząc do sypialni, przytuliłem się do męża, zamykając oczy.
- Zimny jesteś - Mruknął zaspany, porządnie okrywając mnie kocem nim znów odpłynął do krany snów tuląc mnie mocno do siebie co i ja uczyniłem w jego ramionach, śpiąc jak dziecko.
Ponownie oczy otworzyłem kilka godzin później, gdy mąż mój ucałował moje usta, wybudzając mnie ze snu.
- Która godzina? - Zapytałem zaspany, przecierając dłonią twarz.
- Ósma rano - Odpowiedział, głaszcząc mnie po głowie.
- Czyli musisz wstać - Wydukałem wciąż zaspany. - Przytul mnie - Mruknąłem, w pół śnie, mając ochotę na troszeczkę czułości ze strony męża, ostatnio nie było na to czasu, ale teraz, nic się nie stanie, jak kilka minut się poprzytulamy w końcu to nic złego prawda?

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz