Po jego słowach poczułem kolejne wyrzuty sumienia, przecież wiadomo czyja to była wina. Z jednej strony oboje byliśmy świadomi, na co takiego się pisaliśmy, decydując się na posiadanie własnego dziecka, przy którym już było dużo roboty, a przy dwójce maluchów... cóż, kiedy młody był noworodkiem, momentami było bardzo ciężko. Dobrze, że na razie o pieniądze nie musimy się przejmować, ale i tak zastanawiałem się nad rozpoczęciem jakiejś pracy. Może jeszcze nie teraz, a dopiero wtedy, jak Merlin trochę podrośnie, nie chcę zostawiać mojego Mikiego samego z tym wszystkich.
Podszedłem do łóżka, usiadłem na nim i pogładziłem udo mojego męża, nerwowo przygryzając dolną wargę. Nawet nie chciał się odwrócić w moją stronę, pewnie tak wielki czuł do mnie żal. Nigdy nie chciałem, aby czuł się, jakby był na smyczy, ale najwidoczniej i tak to zrobiłem, nieumyślnie, ale go skrzywdziłem.
- Przepraszam cię za to. Ostatnio jedyne co robię, to cię zawodzę, beznadziejny jestem – powiedziałem cicho, nie czując się najlepiej z tym wszystkim. Ograniczam jego wolność, nie zaspokajam go, i przez to na pewno jest nieszczęśliwy.
- Mam propozycję. Zajrzyj do moich myśli – powiedział, odwracając się w moją stronę z delikatnym uśmiechem.
Jego słowa całkowicie mnie zaskoczyły. Nigdy tego nie ustalaliśmy, ale mieliśmy taką niepisaną zasadę, że swoich myśli nie ruszamy. Porozumiewaliśmy się telepatycznie, jeżeli sytuacja tego wymagała, ale to jedyne myśli, jakie między sobą wymienialiśmy. Czasem, kiedy jednym z nas władały troszkę silniejsze emocje, ten drugi mógł usłyszeć myśli tego pierwszego, ale to wszystko. Zawsze szanowaliśmy swoją prywatność, więc nie rozumiem, dlaczego teraz chce, abym zajrzał do jego głowy?
- Dlaczego? – spytałem, marszcząc brwi, kompletnie nie rozumiejąc jego prośby, która swoją drogą była całkiem dziwna.
- Mówię ci, że jesteś najlepszym, co mogło mi się przytrafić, ale to do ciebie nie dociera. Może gdybyś tak spojrzał na siebie tak jak ja patrzę na ciebie zrozumiałbyś, że nie mam do ciebie o nic żalu – wyjaśnił, nie przestając się uśmiechać.
- Teraz jesteś na to przygotowany, więc to oczywiste, że zastanę nam same pozytywne myśli. Nie będzie to do końca rzetelne – powiedziałem, nie za bardzo chcąc skorzystać z jego propozycji. Nie tylko z tego powodu, który przedstawiłem przed chwilą, ale też nie chciałem grzebać mu w głowie. To była jego przestrzeń, a ja nie powinienem jej naruszać, źle bym się z tym czuł, nawet jeżeli Mikleo mnie tam zaprosił.
- Nie muszę się przygotowywać, ponieważ zdania na twój temat nie zmienię. I możesz to sprawdzić, kiedy tylko chcesz, masz moją pełną zgodę – wyjaśnił, podnosząc się do siadu, by móc pocałować mnie w policzek. – Kocham cię, słońce. Nie zapominaj o tym.
- Nie zapominam, po prostu czasem trudno mi w to uwierzyć – przyznałem, siląc się na lekki uśmiech.
- Tata! Tata! – nasza rozmowę przerwała Misaki, wbiegając nam o pokoju i skacząc na łóżko, przez co mój Miki musiał się odsunąć. – Pójdziemy na spacer?
- Z tobą zawsze, ale pada, księżniczko. Jeżeli będziemy za długo będziemy na dworze w taką pogodę, będziemy chorzy, a nie jest to nic przyjemnego, przecież pamiętasz – wyjaśniłem jej, poświęcając jej całą swoją uwagę.
- Ale to właśnie idealna pogoda na wyjście – dalej próbowała mnie przekonać, robiąc swoje słodkie oczka, których nie wiem, u kogo podpatrzyła, ale na pewno nie u mamy. Miki miał słodziutki uśmiech, ale takich szczenięcych oczu nigdy u niego nie zauważyłem. Może podpatrzyła to gdzieś w szkole, albo od Cosmo, mimo, że to psy uczą się od nas.
- Wezmę ją na moment. Nie martw się o nią, to tylko woda ją wzywa, pamiętaj, że też jest w połowie serafinem wody – dodał Miki, zauważając moją zmartwioną minę.
- A co, jeżeli zachoruje? – nadal nie byłem do końca przekonany co do tego pomysłu.
- Nie będziemy siedzieć na dworze długo, spokojnie. Musi szlifować swoje umiejętności – nie za bardzo mi się to podobało, no ale nie miałem innego wyboru, jak zaufać mojemu mężowi, który na pewno nie chce krzywdy naszego dziecka. Jak wrócą, zrobię im po jakimś ciepłym napoju na rozgrzanie, herbatę albo kakao, w zależności, na co będą mieć bardziej ochotę.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz