Może i naprawdę nie było tak źle, owszem, ale to tylko dlatego, że cały czas się pilnowałem, by nic głupiego nie powiedzieć czy nie zrobić. No i też nie poruszaliśmy żadnych takich drażliwych tematów – pewnie dlatego, że dzieci cały czas siedziały przy nas, bardzo pragnąc uwagi swojej babci – a to na pewno wyszło na plus. Miałem także nadzieję, że nie okaże się typem osoby za bardzo wierzącej, bo to może być bardzo problematyczne... nie wydała się oburzona tym, że żyjemy razem i że wychowujemy razem dzieci, więc to światełko w tunelu było.
- Wolę poczekać z moją opinią, jak już będzie po wizycie – odpowiedziałem, cicho wzdychając. Jak ja uwielbiałem, kiedy mój Miki mnie masował, już po chwili czułem się tak wspaniale rozluźniony... ten to dopiero spadł mi z nieba, dosłownie i w przenośni.
- Oczywiście, z chęcią poczekam, aż przyznasz mi rację – powiedział odrobinkę rozbawiony, nie przestając mnie masować.
- Uważaj, żeby się nie okazało, że to ja mam rację – ostrzegłem go równie rozbawiony, rozciągając się leniwie. – Idziemy się wykąpać? – zaproponowałem, chcąc wykorzystać tę chwilkę wolnego czasu.
Dzieciaki spały w swoich łóżkach, pani Musa także już poszła spać, no to więc zostaliśmy tylko my, a kąpiel to chyba będzie najbardziej intymne doświadczenie, na jakie sobie możemy pozwolić, chociaż tak osobiście nie miałem ochoty na żadne zbliżenia. Nawet nie chodziło o to, że nie powinniśmy, bo jego mama mogłaby coś słyszeć, ale nie odczuwałem jakiejś wielkiej, palącej potrzeby. Mikleo pewnie czuje inaczej, doskonale wiedziałem, jaki miał popęd, przez co czasem czułem się źle, że nie poświęcam mu tyle uwagi, ile tylko potrzebuje... postaram się mu to jakoś wynagrodzić wkrótce, jak już będziemy mieć naszą sypialnię wolną. Muszę się ogarnąć i pamiętać o mojej owieczce, w końcu nie tylko ja mam potrzeby.
- Skoro tak ładnie proponujesz, to nie mam powodu, aby ci odmawiać – uśmiechnął się do mnie słodziutko i zadziornie. I jak tu nie kochać takiej słodziutkiej owieczki... Z nim życie od razu staje się piękniejsze, wystarczy, że po prostu się uśmiechnie, a ja już jestem szczęśliwszy.
- To zapraszam cię za jakieś pięć minut, muszę nam najpierw przygotować łazienkę do kąpieli – poprosiłem, chcąc nam przygotować kąpiel relaksacyjną, na którą przecież zasługiwał. Seksu dzisiaj nie będzie, ale balia wypełniona gorącą wodą, z różnymi zapachowymi olejkami już na pewno. Praktycznie bez mojej pomocy przygotował dzisiaj dom na przyjazd swojej mamy, więc teraz najwyższa pora, by dostał coś miłego ode mnie.
Rano obudziły mnie ciche rozmowy dochodzące z kuchni. Gdyby nie to, na pewno dalej bym spał. Niezbyt z tego faktu zadowolony podniosłem się do siadu dostrzegając, że leżę na tej kanapie sam. Oczywiście, czemu Miki miałby leżeć obok mnie i wypoczywać po ciężkim dniu, skoro woli wstać wcześniej. A sądząc po odgłosach wszyscy wstali, tylko nie ja. Pięknie, jeszcze wyjdę w oczach teściowej na lenia i śpiocha...
- Dzień dobry, kochanie. Wyspany? Plecy nie bolą? – usłyszałem głos mojego męża, kiedy tylko wszedłem do kuchni.
- Jakoś przeżyję – przyznałem, nie chcąc za bardzo opowiadać o tym, że muszę uważać przy kręceniu głową, bo tak ociupinkę bardzo boli mnie kark.
- Wstałeś idealnie na mszę, młodzieńcze. Jak się pośpieszysz, na pewno zdążymy wszyscy na sumę, bo pewnie chodzicie do kościoła, prawda? Słyszałam, że w stolicy jest piękna katedra, tylko niestety, kilka lat temu ktoś ją zdemolował – słowa mojej teściowej troszkę mnie zaskoczyły. Spodziewałem się, że wspomni o mszy, owszem, ale nie o tym, że będzie chciała zabrać nas wszystkich. I że będzie wiedziała o tej demolce... chociaż, demolka to też za duże słowo, to są święte symbole, które są w stanie powstrzymać demona, a poza tym, łatwo je można było kryć pod dywanem, więc ja tam problemu nie widziałem.
- Tak właściwie, proszę pani, to tak niezbyt. Ja i tutejszy kapłan niezbyt się lubimy. No i też z ludźmi tutaj różnie bywało – wyjaśniłem troszeczkę opacznie, popijając kawę. Lepiej jej nie będę mówić, że to ja „zdemolowałem” ten kościół, nie musi przecież wiedzieć wszystkiego...
<Aniołku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz