Mój ukochany mąż jak zwykle niczego nie rozumiał, nasze talerze złe nie były i mogły nam służyć, jednakże te od Alishy były zdecydowanie ładniejsze i bardziej zachęcające do spożywania posiłku z resztą mnie się podobają, a to ja w tym domu gotuję, dla tego on niech nie zadaje pytań, bo I tak nie pojmie, dlaczego te naczynia mnie tak cieszą.
- Nie są złe, są po prostu mniej wyjściowe od tamtych - Wyjaśniłem, dostrzegając jeszcze większe zdziwienie na jego twarzy.
- Wyjściowe? - Powtórzył moje słowa, niczego chyba nie rozumiejąc. - Naczynia mogą być wyjściowe? - Dopytał, tak dla swojej jasności.
- To taka metafora.. Zresztą nie ważne, naczynia są piękne i będziemy ich używać dla gości - Zapewniłem go, nie mając zamiaru wdawać się w dyskusję, ja wiem, że one nam się przydadzą nawet bardziej niż te wszystkie sukienki, które nam podarowała. Naturalnie złe nie są wręcz przeciwnie jednakże mniej użyteczne niż ten piękny zestaw obiadowy.
- W porządku, w porządku kłócić się z tobą nie będę kochanie, jeśli ciebie to cieszy to i mnie bardzo cieszy - Zapewnił, całując mój policzek. Ja wiem, że dla niego najlepiej byłoby, gdybyśmy dostali coś innego albo najlepiej, gdybyśmy nic nie dostali i z tym drugim die zgadzam, prezent był niepotrzebny, ale wciąż bardzo piękny i z tego powodu najbardziej się cieszyłem, takiego prezentu akurat się nie spodziewałem, dostać to znaczy prezent jest dla nas, jednakże ja zdecydowanie częściej będę z niego korzystał, niż mój mąż.
Uśmiechając się na wypowiedziane przez niego słowa, całując delikatnie jego usta, chowając grzecznie prezent do szafki, gdzie należało jego miejsce.
- To, co idziemy spać? - Zapytałem, zerkając na męża stojącego przy stole.
- A jesteś zmęczony? - Odpowiedział, pytaniem na pytanie podchodząc bliżej mnie, kładąc dłonie na moich biodrach.
- A no jestem a ty nie? - Teraz ja zadałem pytanie, moje dłonie kładąc na jego ramionach.
- Trochę tak, chociaż zastanawiam się nad wspólną kąpielą - Wyznał, dłońmi kierując się w górę i dół moich bioder.
- Braliśmy przecież kąpiel rano - Zauważyłem, wciąż uważnie mu się przyglądając.
- Tak, ale była ona szybka, a ja myślę o takiej dłuższej relaksacyjnej - Wyjaśnił, uśmiechając się szarmancko. On to zawsze wiedział jak mnie nakłonić do wspólnej kąpieli, subtelny dotyk, uśmiech i kilka słów wystarczy, aby wraz z nim wszedł do bali pełnej wody. I tym razem inaczej nie było, zgodziłem się na kąpiel długą kąpiel, która bardzo mi odpowiadała, zdecydowanie bardziej wolałem kąpiel z mężem nim bez niego, mieliśmy wtedy okazję pobyć sam na sam bez dzieci, mogąc cieszyć się swoją obecnością.
A po przyjemnie ciepłej kąpieli jeszcze przyjemniej było się położyć I zamknąć oczy wtulając się w ciało ukochanego człowieka.
Rano, gdy się obudziłem, mojego męża nie było już obok mnie,najprawdopodobniej odprowadził już Misaki do szkoły Merlin nadal spał, a więc i ja wstawać nie musiałem, zadowolony rozłożyłem się na łóżku, zamykając swoje oczy, korzystając z ciszy i spokoju.
- Owieczko śpisz? - Słysząc głos męża, otworzyłem jedno oko, zerkając w jego stronę.
- Nie a może tak, zależy co byś chciał - Wyznałem, uśmiechając się pod nosem.
- Chciałem się zapytać, czy jesteś głodny i czy coś Ci przygotować - Wyjaśnił, podchodząc bliżej łóżka.
- To zależy od tego, czy jesteś w karcie dań, bo jeśli tak to chętnie zjem śniadanie - Wymruczałem, zamykając swoje oko, nie przestając się zadziornie uśmiechać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz