czwartek, 27 października 2022

Od Mikleo CD Soreya

 W milczeniu przygotowywałem obiad, nawet nie komentując tego, co działo się za moimi plecami, jestem dziś trochę do tyłu z obiadem, z powodu przymusu odebrania córki ze szkoły idąc z nią po ciocię Edne, pozwalając mojemu mężowi odespać, najważniejsze w końcu jest to, aby czuł się jak najlepiej, wczoraj troszeczkę nas poniosło, a dziś mój mąż najwidoczniej potrzebował porządną dawkę regeneracyjnego snu, z czym nie miałem absolutnie żadnego problemu, w końcu wiem, jak ważny jest sen dla ludzi.
- Misaki pokaż cioci swoje zbiory - Poprosiłem, zerkając kontem oka na córeczkę, która kiwnęła grzecznie głową, biegnąc po swoje zioła.
Edna i Sorey mimo wszystko wciąż między sobą wymieniali się złośliwościami, których ja nie pojmowałem, że niby po co oni to robili? Rany i co ja z nimi mam?
- Czy wy się możecie uspokoić? - Poprosiłem, zmęczony ich zachowaniem, ja naprawdę wiele mogę znieść, jednakże dziś nie do końca mi to wychodziło a wszystko to z powodu opóźnień, które powodowały u mnie złość a może nie od razu złość tylko irytacje, dzieci powinny zjeść zaraz obiad, mój mąż powinien zjeść obiad, a ja dopiero co zaczynam go przygotowywać, tak ja wiem, nie mam potrzeby, co tak przeżywać jednakże przeżywam i nie mogę nad tym zapanować.
- No co ty, dlaczego i po co? Ja tam lubię wkurzać twojego głupiego męża - Mówiła to z taką radością, podziwiam ją naprawdę, mnie by się tak nie chciało drwić z człowieka przez cały czas, to jednak Edna i jej świat nigdy nie pojmie.
Nie skomentowałem tego, co powiedziała, wracając do robienia obiadu, dostrzegając przyjście córki, która rozłożyła zioła na całym stole.
- Ciociu, jest tego dużo, a my nie wiemy, które są z nich wszystkich najbardziej wyjątkowe - Wyjaśniła, pokazując po kolei wszystkie zebrane przez siebie i tatę zioła.
Edna przyjrzała się, zbiorą naszej córeczki, pokazując jej najrzadsze okazy, tłumacząc zastosowanie, przedstawiając małej nazwy jedną po drugiej, zajmując się naszą córką, na chwile zwalniając nas z obowiązku rodzicielstwa nad jednym dzieckiem, teraz tylko drugie, które jest zdecydowanie gorsze od tego pierwszego.
- Może ci w czymś pomogę? - Zapytał mój mąż, stając obok mnie przy blacie.
- Jeśli chcesz - Podałem mu ziemniaki, które trzeba było pokroić w plastry, ja w tym czasie zająłem się cebulą, krojąc ją w plastry, no i tak oto Talarki z jajkiem i cebulką zajęły nam zdecydowanie mniej czasu niż gdybym robił to sam.
- Edna zjesz z nami? - Zapytałem, nakładając jedzenie na talerze, dla córki, dla męża i nawet dla siebie nie zapominając o Merlinie, któremu nałożyłem obiadu do miseczki, nie potrzebując dla niego dużego talerza, on i tak niewiele zje a po co brudzić talerz.
- Wyjątkowo zjem - Wyznała, najwidoczniej skuszona zapachem obiadu, no i to mi się podoba, zjemy wspólny obiad, a następnie spokojnie po nim posprzątam.
Jak pomyślałem, tak też zrobiłem, po zjedzeniu pysznego obiadu posprzątałem po nim, mężowi każąc przez chwile zająć się synkiem, który znów odstawiał sceny, płacząc i chcąc cały czas do mamy, ja chyba zacznę żałować, że kiedykolwiek w życiu chciałem drugie dziecko.
I tak oto dzień upłynął nam na codzienności, Edna wczesnym porankiem musiała się już zbierać, pozostawiając nas samych, mój mąż zajmował się lekcjami z Misaki, przygotowując ją do jutrzejszych zajęć.
- Sorey, idę wsiąść kąpiel, miej oko na Merlina dobrze? - Poprosiłem, potrzebując relaksacyjnej kąpieli.
- Dobrze skarnie - Uśmiechnął się do mnie, biorąc Merina na kolana, wracając do zajęć z córką.
Z nadzieją, że mój syn da mi święty spokój, a ja spokojnie się wykąpie.
Szczęśliwy wszedłem do łazienki, nalałem gorącej wody, wszedłem do ciepłej wody, zanurzając się do czubka nosa, ciesząc się spokojem i ci..,
- Merlin co ty tu robisz? - Zapytałem, zaskoczony dostrzegają synka. - Miałeś być z tatą - Dodałem, mając nadzieje, że sam sobie pójdzie.
- Mama, ja chce przy mamie - Odezwał się, siadając na dywanie. I chyba tyle byłoby z mojego spokoju.
- Sorey! - Zawołałem, naprawdę chcąc być, chociaż pięć minut samemu.
- Co się dzieje? - Zapytał zaskoczony, wchodząc do łazienki.
- Błagam cię, zabierz go, ja naprawdę chce być tu sam - Poprosiłem, naprawdę mając dość towarzystwa dzieci, naprawdę i mi czasem należy się od nich odpoczynek.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz