Dzisiejszego dnia naprawdę wyjątkowo nasz syn doprowadzał mnie do szewskiej pasji, robiąc wszystko, abym wybuchł i zamknął go w pokoju bez okien i najlepiej beż drzwi, aby już nie mógł stamtąd wyjść, ach muszę się uspokoić, naprawdę nie mogę się aż tak denerwować, to tylko mały dwulatek dam sobie z nim radę tak jak robię to za każdym razem, gdy tylko chłopiec odstawia takie numery.
Trochę już uspokojony po zakupieniu maści i ziół, które polecił mi medyk, wróciłem do domu, w kuchni zastając męża pijącego tylko kawę.
- Czyżby to było twoje śniadanie? - Dopytałem, tak dla pewności stawiając zakupione produkty na stole.
- Tak, nie byłem głodny, dla tego zrobiłem sobie tylko kawę - Odpowiedział mi wyjątkowo z siebie zadowolony, no tak, bo i po co zjeść normalne śniadanie skoro można wypić tylko kawę, która wypłukuje magnez z organizmu, szkodząc dodatkowo jego sercu.
- Naturalnie, nie byłeś głodny - Nie kłócąc się z nim, na temat jego ukochanej kawy wiedząc, że to jak rozmowa, że ścianą, uderzysz głową, a i tak nic jej nie zrobisz, powodując tylko ból w swoim ciele z powodu uderzenia.
- Jesteś zły? - Dopytał, widząc moją skrzywioną minę.
- Nie, wiesz to twoje ciało i to ty szkodzisz sobie nie mnie, dla tego nie będę wdawał się z tobą w kłótnie, które i tak nie przyniosą żadnego efektu - Przyznałem zgodnie z prawdą, wzrokiem zaczynając szukać Merlina.
- Dlaczego się tak rozglądasz? Szukasz czegoś? - Sorey widząc moje poszukiwanie wzrokiem, nieznanej dla niego rzeczy, a raczej małej denerwującej osóbki.
- Gdzie nasz mały złośnik? Dopytałem, zmieniając temat szczerze zmartwiony z powodu jego nieobecności, Misaki grzecznie na pewno leży w łóżku a ten mały łobuz w całe nie musi i pewnie nie chce być grzecznym chłopcem, zachodząc nam biednym rodzicom za skórę i dlaczego tak jest? Nie wiem, on chyba po prostu lubi czasem nas tak porządnie zdenerwować.
- Śpi z Misaki w jej pokoju, oboje są chorzy, dla tego nie widzę nic złego w tym, aby razem spali - Wytłumaczył, przynosząc mi ulgę tymi miłymi dla odmiany słowami.
- Duży miałeś z nim problem? - Dopytałem, gdy tylko odpowiedział mi na pytanie związane z synem.
- Nie było aż tak źle, zbiłem mu gorączkę i od razu zrobił się jakiś spokojniejszy - Wytłumaczył, no tak mogłem od razu na to wpaść a nie się na niego denerwować.
- W porządku to dobrze - Odetchnąłem z ulgą, siadając na krześle.
- Wszystko owieczko w porządku? - Dopytał, głaszcząc mnie po głowie.
- Tak, po prostu jestem dziś troszeczkę nerwowy, ale to nic już mi trochę lepiej po wyjściu z domu - Przyznałem zgodnie z prawdą.
- Miki idź może odpocznij, nie wyglądasz najlepiej - Po jego słowach pokręciłem przecząco głową, nie chcąc się na to zgodzić, bo i z jakiego powodu bym miał? Wyspałem się przecież, a więc niemusze znów spać.
- Nie, nie chce spać, ja już się wyspałem, ty natomiast powinieneś korzystać, dopóki maluchy śpią, a ja ich popilnuje.. - Zaproponowałem, w końcu godzina lub dwie snu zawsze mu się przydadzą, niech korzysta, póki może, bo gdy się obudzą, już nie będzie nam do śmiechu..
- No nie wiem, nie powinienem - Odpowiedział, jak zawsze trzymając się swojego.
- Dlaczego? Dzieci śpią, a i obiecuje, że obudzę cię, gdy tylko dzieci otworzą oczy - Obiecałem, chcąc, aby chociaż troszeczkę odpoczął.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz