niedziela, 11 grudnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Przysłuchiwałem się spokojnie rozmowy Soreya z Misaki, nie wtrącając się w nią, bo i po co? Córeczka rozmawia z tatą, nie robiąc niczego złego, a więc nie miałem też powodu do tego, aby się odzywać niepytany, jeśli moja córka zapyta mnie o zgodę, to już inna sprawa ta jednak wie, że ja się zgodzę dla tego pyta taty, a nie mnie. Czy to dobrze? Sam nie wiem, czasem wydaje mi się, że jestem dla dzieci zbyt dobry, a one z tego właśnie powodu czasem mnie nie słuchają a czasem, cóż nawet nie biorą na poważnie mojej złości, tak właśnie jest, jak się za bardzo dzieciom pobłaża. Cóż taka już moja natura, potrafię się gniewać, ale zawsze zbyt łatwo nabieram się na manipulacje dzieci, a nawet i męża.
- Mamo, powiedz coś tacie - Słysząc słowa córki, uniosłem głowę, nie rozumiejąc, o co te pretensje, przecież tata powiedział, że się zgodzi, jeśli uzupełnisz braki, a i będzie pewien, że czujesz się już dobrze, a i porozmawiasz z Norim - Powtórzyłem słowa męża nie pojmując skąd ta złość córki.
- Czyli jeśli jutro wrócę do szkoły, uzupełnię braki i porozmawiam z Norim, będę mogła iść do niego na weekend? - Zapytała, patrząc na nas z nadzieją w swoich oczach.
- Tak - Oboje się zgodziliśmy, a Misaki pełna radości krzyknęła szczęśliwa, biegnąc do salonu, nie zaprzestając się cieszyć.
- Ile w tym dziecku radości - Odezwał się Sorey, ciężko przy tym wzdychając, przez cały ten czas robiąc kolacje dla naszej ukochanej dziewczynki.
- Wiesz, czuje się już lepiej, a więc szaleje, z resztą lepiej, aby szalała, czując się lepiej, niż gdyby miała znów leżeć w łóżku bez życia - Odparłem, zerkając za okno, czekając tylko na chwile, kiedy to nasze dzieci pójdą spać, a my wreszcie odpoczniemy, każde z nas weźmie szybką kąpiel i również położymy się spać, a tego chyba dziś pragnę najbardziej.
- Zgadzam się, mogłaby jednak nie cieszyć się aż tak na spotkane z tym chłopcem - Te słowa lekko mnie rozbawiły, cały Sorey zazdrość wychodzi z niego z każdej strony. Mój ukochany zazdrośnik.
- Sorey, to tylko dzieci - Odezwałem się, wstając z krzesła, podchodząc do niego bliżej, mogąc bez problemu przytulić się do jego pleców.
- My też byliśmy tylko dziećmi, Yuki i Emma też byli tylko dziećmi - A on znów swoje, bo przecież jeśli my i Yuki z Emmą się zeszli to i Misaki z Norim też będą razem, a nawet jeśli to nie my o tym będziemy decydować tylko oni sam, tak jak kiedyś i my sam zdecydowałyśmy.
- W takim razie już zbieraj pieniądze na wesele - Zażartowałem sobie nie widząc nic złego w tym, aby nasza córeczka umawiała się z Norim.
- Ależ ty jesteś zabawny - Burknął, czym jeszcze bardziej mnie rozbawił, no nic Sorey po prostu tak kocha córeczkę, że nie chce jej krzywdy, z tego powodu odrobinkę przesadzając z nadopiekuńczością.
- Mama - Zawołał nasz synek, wchodząc do kuchni, zawołał mnie, wyciągając w moją stronę ręce.
- Chodź maleństwo - Odezwałem się, biorąc chłopca na ręce, dając przestrzeń mężowi na podanie córce owsianki, do której z największą przyjemnością się zabrała.
- A ty chcesz coś zjeść? - Sorey zwrócił się w stronę naszego synka, który przytulał się do mnie.
- Nie chce - Odpowiedział, nie odsuwając się ode mnie nawet na milimetr.
- A ty moja malutka owieczko? - Tym razem zwrócił się do mnie, chcąc złączyć nasze usta w pocałunku, co uniemożliwił mu nasz synek.
- Nie tata, zostaw moja mama - Zawołał, odsuwając rączkami jego twarz od mojej twarzy, nie pozwalając swojemu tacie zbliżyć się do mnie.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz