Westchnąłem ciężko, gdy jego słowa dotarły do mnie, a spojrzenie wyraziło więcej niż tysiące słów, a mimo tego wszystkiego wciąż go nie rozumiałem, doskonale pamiętam wydarzenia tamtych czasów i mogę szczerze wyznać, że mój mąż a wtedy jeszcze przyjaciel ocalił świat, z odrobiną naszej pomocy zapominając w tym wszystkim, że to jego dobroć i chęć ocalenia tych ludzi pomogła mu ocalić wielu żołnierzy od śmierci i nie tylko żołnierzy, gdyby nie on nigdy nie wróciłbym do bycia aniołem już na zawsze uwięziony w ciele smoka.
- Uważam jednak, iż umniejszasz je, bo jakoś tak zapominasz o tym, co zrobiłeś dla tych wszystkich ludzi, co zrobiłeś dla Alishy gdyby nie twoja dobroć kto wie, czy w ogóle by dziś była królową - Odpowiedziałem, wciąż nie pojmując, dlaczego jest taki uparty i nie chce dopuścić do siebie faktu związanego z uratowaniem tych wszystkich ludzi.
- Miki daj spokój, nie zrobiłem niczego, czego wy anioły byście nie zrobiły bezemnie - Odparł, wciąż nie dopuszczając do siebie myśli związanej z ocaleniem kraju Alishy i prawdopodobnie nie tylko jego.
- I widzisz Misak, tata uratował świat i wciąż skromnie uważa, że nic nie uczynił - Tym razem zwróciłem się do Misaki która uśmiechnęła się szeroko z tego powodu dumna z tatusia.
- Ponieważ tatuś jest kochany i skromny - Stwierdziła, patrząc z podziwem na swojego ukochanego tatusia, który chyba już zawsze pozostanie jej bohaterem.
- Mikleo - Burknął, nie ukrywając niezadowolenia.
- Słucham? - Udałem głupiego, uśmiechając się niewinnie do mojego męża.
- A może opowiesz, jak mi w tym pomogłeś? Tez miałeś w tym udział - Słusznie zauważył, wpatrując się we mnie.
- Nie, bez sensu mówić tu o mnie, w tamtych czasach nawet nikt nie wiedział i nie wierzył w pomóc aniołów, a więc tak jak gdyby mnie tam w ogóle nie było - Wyznałem, nie czując jak gdybym mu wtedy za bardzo pomagał, to tylko moja moc mu pomogła nie ja sam, to nic takiego tylko tam byłem, a to on odwalił całą brudną robię.
- A jednak byłeś, więc też miałeś w tej sprawie zasługi - Odparł, na co machnąłem ręką, użyczyłem mu tylko moich mocy wielce mi zasługi.
- I tak właśnie Misaki twój tatuś ocalił kraj cioci Alishy, a kto wie może nawet świat - Odezwałem się do córki, ignorując męża, on i tak będzie uważał swoje a ja swoje, na szczęście to moja historia tak więc to ja, a nie on opowiadam, jak to pamiętam.
- Mikleo miałeś mówić zgodnie z prawdą - Mruknął niezadowolony mężczyzna, prawdopodobnie na mnie zły za to, co mówię.
- Mówiłem ci jeśli chciałeś, aby poznała twoją wersję, trzeba było jej o niej opowiedzieć - Odparłem, przykrywając porządnie córeczkę kocykiem, całując ją w czoło.
- Mam tatusia bohatera - Zadowolona dziewczynka przytuliła twarz do poduszki, powoli odpływając w krainę snu, idąc śladami swojego braciszka, dając nam trochę spokoju i w moim wypadku zbierania słownego ochrzanu za opowiadanie głupot córce. Cóż ja nie uważam, a żeby to były głupoty, mówiłem prawdę, nic nie zmyślając, dla tego nie rozumiem skąd u niego taka złość czy też widoczne niezadowolenie.
- Daj spokój, przecież jej nie okłamałem - Odezwałem się, nie czując się źle, z tym, co powiedziałem naszej córce, w końcu czy powiedziałem nieprawdę? Nie, a więc o co ta cała afera? Nie pojmuję..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz