Obudził mnie cichy dźwięk drapania po drzwiach, zaspany przetarłem oczy, powoli wydostając się spod ciepłej pierzyny, podchodząc do drzwi, za którymi znajdowała się nasza kotka Coco.
- Idziesz? - Zapytałem, gdy kotka usiadła przed drzwiami, wpatrując się we mnie jak w obrazek. - Coco? - Odezwałem się do niej, cicho wzdychając. Kotka nie ruszyła się, a ja zamknąłem drzwi, nie chcąc dłużej przy nich stać. Znów słysząc ciche drapanie po drzwiach, odwróciłem się w ich stronę, ponownie je otwierając. - Idziesz czy nie? - Ponownie zwróciłem się do kotki i znów to samo kotka tylko siedziała, nie chcąc wejść do środka, no nic najwidoczniej niw mogę już dalej spać, bo jak widać, kotka mi na to nie pozwala. Odwracając głowę w stronę łóżka, dopiero teraz dostrzegłem brak mojego męża w łóżku.
W takim razie i tak już nie zasnę, z tego właśnie powodu wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi, nie wpuszczając kotki do środka, która i tak ruszyła za mną, najwidoczniej chcąc tylko zwrócić moją uwagę, wyciągając mnie tym samym z łóżka. Jaki miło z jej strony od razu dzień staje się jakiś piękniejszy.
- Jadłaś już? - Zwróciłem się do niej, tak jakby miała mi zaraz odpowiedzieć, co na jej koci sposób się stało, ciche miaukniecie, nie wiele mi powiedziało, ale to i tak miło z jej strony.
Kucając przed kotką, pogłaskałem ją, postanawiając poszukać męża, którego nie było nigdzie w domu, jak się jednak okazało, znajdował się w szopie, kończąc budę dla naszego psa.
- Dzień dobry - Przywitałem się z nim, całując w policzek.
- Dzień dobry owieczko, jak ci się spało? - To miłe, że się mną interesuje z resztą, kiedy on się mną nie interesował, dba bardziej o mnie niż o siebie, a to nie dobrze w końcu to on sam musi zająć się sobą, aby był zdrowy I szczęśliwy tak długo, jak tylko się da.
- Bardzo dobrze a tobie? Wyspałeś się? Misaki w szkole? A tak w ogóle zjadłeś coś na śniadanie? - Zadałem kilka pytań, chcąc mieć jasną sytuację.
- Trochę za dużo pytań wiesz? - To zdanie naprawdę mnie rozbawiło, no tak, bo przecież nie mogę mu zadać więcej pytań niż jedno ewentualnie dwa.
- No dobrze w takim razie zadam jedno pytanie, jadłeś już co? - Zadałem właśnie to konkretne pytanie, które chyba najbardziej mnie interesowało.
- Nie, wiesz nie byłem głodny - Gdy to powiedział, ciche westchnięcie wydostało się z moich ust, cały Sorey nie je, bo i po co.
- Wciąż nie jesteś głodny? - Dopytałem, przyglądając się budzie naprawdę bardzo ładnej budzie, którą przygotowywał Sorey.
- Nie, wciąż nie jestem głodny - Tego można było się po nim spodziewać, no cóż, tego się akurat można było spodziewać.
- W porządku, do niczego zmuszać cię nie będę, a herbatę chociaż wypijesz? - Zaproponowałem chcąc, aby chociaż odrobinkę się rozgrzał, tu nie jest za ciepło a lepiej, by było, aby się nie przeziębił.
- Herbaty nie chce, napiłbym się natomiast kawy - No i tego też mogłem się po nim spodziewać, kawa na pusty żołądek jak miło.
- W porządku zrobię ci kawę, a coś jeszcze chcesz? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, czy aby na pewno niczego więcej już nie potrzebuję.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz