sobota, 3 grudnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Obudził mnie cichy dźwięk drapania po drzwiach, zaspany przetarłem oczy, powoli wydostając się spod ciepłej pierzyny, podchodząc do drzwi, za którymi znajdowała się nasza kotka Coco.
- Idziesz? - Zapytałem, gdy kotka usiadła przed drzwiami, wpatrując się we mnie jak w obrazek. - Coco? - Odezwałem się do niej, cicho wzdychając. Kotka nie ruszyła się, a ja zamknąłem drzwi, nie chcąc dłużej przy nich stać. Znów słysząc ciche drapanie po drzwiach, odwróciłem się w ich stronę, ponownie je otwierając. - Idziesz czy nie? - Ponownie zwróciłem się do kotki i znów to samo kotka tylko siedziała, nie chcąc wejść do środka, no nic najwidoczniej niw mogę już dalej spać, bo jak widać, kotka mi na to nie pozwala. Odwracając głowę w stronę łóżka, dopiero teraz dostrzegłem brak mojego męża w łóżku.
W takim razie i tak już nie zasnę, z tego właśnie powodu wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi, nie wpuszczając kotki do środka, która i tak ruszyła za mną, najwidoczniej chcąc tylko zwrócić moją uwagę, wyciągając mnie tym samym z łóżka. Jaki miło z jej strony od razu dzień staje się jakiś piękniejszy.
- Jadłaś już? - Zwróciłem się do niej, tak jakby miała mi zaraz odpowiedzieć, co na jej koci sposób się stało, ciche miaukniecie, nie wiele mi powiedziało, ale to i tak miło z jej strony.
Kucając przed kotką, pogłaskałem ją, postanawiając poszukać męża, którego nie było nigdzie w domu, jak się jednak okazało, znajdował się w szopie, kończąc budę dla naszego psa.
- Dzień dobry - Przywitałem się z nim, całując w policzek.
- Dzień dobry owieczko, jak ci się spało? - To miłe, że się mną interesuje z resztą, kiedy on się mną nie interesował, dba bardziej o mnie niż o siebie, a to nie dobrze w końcu to on sam musi zająć się sobą, aby był zdrowy I szczęśliwy tak długo, jak tylko się da.
- Bardzo dobrze a tobie? Wyspałeś się? Misaki w szkole? A tak w ogóle zjadłeś coś na śniadanie? - Zadałem kilka pytań, chcąc mieć jasną sytuację.
- Trochę za dużo pytań wiesz? - To zdanie naprawdę mnie rozbawiło, no tak, bo przecież nie mogę mu zadać więcej pytań niż jedno ewentualnie dwa.
- No dobrze w takim razie zadam jedno pytanie, jadłeś już co? - Zadałem właśnie to konkretne pytanie, które chyba najbardziej mnie interesowało.
- Nie, wiesz nie byłem głodny - Gdy to powiedział, ciche westchnięcie wydostało się z moich ust, cały Sorey nie je, bo i po co.
- Wciąż nie jesteś głodny? - Dopytałem, przyglądając się budzie naprawdę bardzo ładnej budzie, którą przygotowywał Sorey.
- Nie, wciąż nie jestem głodny - Tego można było się po nim spodziewać, no cóż, tego się akurat można było spodziewać.
- W porządku, do niczego zmuszać cię nie będę, a herbatę chociaż wypijesz? - Zaproponowałem chcąc, aby chociaż odrobinkę się rozgrzał, tu nie jest za ciepło a lepiej, by było, aby się nie przeziębił.
- Herbaty nie chce, napiłbym się natomiast kawy - No i tego też mogłem się po nim spodziewać, kawa na pusty żołądek jak miło.
- W porządku zrobię ci kawę, a coś jeszcze chcesz? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, czy aby na pewno niczego więcej już nie potrzebuję.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz