Misaki zareagowała bardzo entuzjastycznie na wieść o spędzeniu kilku dni u swojej ukochanej cioci, z którą lubi spędzać czas.
- A wy gdzie w tym czasie będziecie? - Zapytała, zaciekawiona siadając przy stole, grzecznie czekając na jedzenie, które nakładałem każdemu po kolei na talerz, robiąc dziś całkiem prosty obiad, a mianowicie racuchy, proste, szybkie i smaczne.
- A my z tatą spędzimy czas razem bez dzieci - Odpowiedziałem spokojnie Misaki, nie chcąc wdrążać ją w nasze sprawy, stawiając talerz z racuchami przed jej twarzą.
- Razem? Super. A to oznacza, że już niedługo będzie nas więcej? - Na to pytanie spojrzałem na nią i na męża niczego nie rozumiejąc, jak nas będzie więcej? Czy my o czymś nie wiemy?
- Misaki co masz na myśli? - Zapytał jej tatuś, zabierając talerz, który mu wręczyłem z obiadem. - Dziękuje - Dodał, tym razem zwracając się do mnie.
- No jak to co? Pani mówiła nam, że jak rodzice się bardzo kochają, to powstają z tego dzieci - Słysząc te słowa, spojrzałem na męża, przerażony tym jak inteligentna jest nasza córeczka, niesamowite ile ona już pojmuje.
- Oczywiście, tak właśnie jest - Zgodziłem się, siadając przy stole, podając młodemu pokrojonego racucha, ułatwiając mu tym samym prostsze jedzenie obiadu.
- A więc to oznacza, że będę miała siostrzyczkę lub braciszka? - Jej słowa nie tylko mnie zaskoczyły, ale i mojego męża, który patrzył na małą, nic nie rozumiejąc tak jak i ja.
- Nie, Misaki masz dwóch braci i nie będziesz miała już ich więcej - Odezwałem się, chcąc wybić jej z głowy tę myśl, nie chcąc, aby coś sobie ubzdurała.
- Tak, mam dwóch braci i ani jednej siostry - Odezwała się niezadowolona.
- Wybacz mi bardzo dziecko, że to nie koncert życzeń, ja też chciałbym wiele rzeczy, których nie mogę mieć - Odezwałem się, patrząc na córkę.
- Więc nie będę miała siostry? - Dopytała, niepocieszona wpatrując się we mnie ze smutkiem w oczach.
- Nie, nie będziesz miała - Jasno dałem jej do zrozumienia, że nie ma na co liczyć i żadne słodkie oczka tego nie zmienią.
- Tatusiu, powiedz coś mamie - Tym razem Misaki zwróciła się do Soreya, najwidoczniej chcąc, aby jej ukochany tatuś wpłynął na moją decyzję.
- Księżniczko, słyszałaś co mówiła mama, nie możesz zmuszać nas do kolejnego dziecka, tylko dlatego, że ty chcesz rodzeństwo - Sorey ze spokojem mówił do małej, nie dając się jej podejść i za to byłem mu bardzo wdzięczny, nie chciałbym pozostać w tej sytuacji sam, tym bardziej że oboje z mężem wiemy, jak ciężko przeżyłem ciąże z Merlinem i już po niej wiem, że nigdy nie będę chciał rodzić więcej dzieci.
- Tato, proszę - Starała się mimo wszystko przekonać tatusia do swojego genialnego pomysłu.
- Misaki bardzo cię proszę bez dyskusji - Po dość twardym tonie głosu Misaki odpuściła, zdając sobie najwidoczniej sprawę z tego, że nic nie osiągnie, mimo wszystko nie ukrywając smutku aż do końca obiadu. - Pójdę odrobić lekcje, dziękuję - Odezwała się, wstając od stołu.
- Zaraz do ciebie przyjdę - Zawołał za nią Sorey, kończąc swój obiad.
- Dobrze! - Odkrzyknęła, biegnąc do góry po schodach.
- I znów rozgrywka z przeszłości - Westchnąłem cicho zbierając talerze po dzieciach, przypominając sobie czasy, w który to Yuki narzekał, że chce rodzeństwo, jak miło ze strony Misaki, że i ona po czasie zastępuje brata w proszeniu o rodzeństwo.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz