niedziela, 4 grudnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Zaskoczony pozytywną decyzją mojego męża po prostu nie wiedziałem jak zareagować, on i powiedzieć „tak” w związku z nocowaniem naszej córki u przyjaciela było czymś naprawdę niezwykłym. Tego nigdy się po nim nie można było spodziewać, raczej oczekiwałem negatywnej odpowiedzi, przez które znów narośnie konflikt między nimi, a tu proszę, pozytywne zaskoczenie kto by się tego spodziewał.
- Miło z twojej strony, że się zgodziłeś, tym bardziej że wiem doskonale, jak bardzo nie chcesz, aby Misaki przebywała z Norim - Zwróciłem się do męża, na chwilę skupiając się tylko i wyłącznie na nim na chwilę odwracając uwagę od obiadu.
- Robię tylko to, czego ode mnie oczekujecie - Odpowiedział, stawiając na stole szklanki, do których nalał napoje dla wszystkich.
- Wiem i za to jestem ci wdzięczny, dla Misaki to naprawdę wiele znaczy - Odezwałem się, wracając do dalszej pracy nad obiadem, już tak niewiele mi zostało jeszcze tylko kilka razy przemieszać całość i mogę nakładać na talerze.
- Wiem o tym doskonale, co nie zmienia tego, że nie popieram ich przyjaźni - Gdy to powiedział, odwróciłem się w jego stronę, nie do końca pojmując, dlaczego nie jest za ich przyjaźnią, to jeszcze dzieci, w czym więc cały jego problem.
- A możesz mi wyjaśnić, dlaczego nie jesteś za ich przyjaźnią? - Dopytałem, biorąc do rąk jeden z talerzy, nakładając na niego leczo.
- Z przyjaźni rodzi się miłość, jesteśmy tego doskonałym przykładem, Yuki jest tego doskonałym przykładem i jak nic Misaki też w to wpadnie, a ja nie chcę, aby moją małą córeczka cierpiała - Rozumiałem doskonale jego niepokój, to może się stać, jak najbardziej, jednakże nie jesteśmy w stanie uchronić naszej małej księżniczki przed każdym istniejącym na świecie złem.
- I jest to takie dla ciebie złe? - Dopytałem, Podając mu talerz, dostrzegając jego chęć pomocy, jeśli bardzo chce, niech już podaje mi te talerze, dla mnie to żadna różnica a dla niego to najwidoczniej przyjemność.
- Tak, ponieważ nie chce, aby cierpiała, tak jak już kiedyś ci mówiłem, ja tylko nie chce, aby Misaki zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie, przez którego może potem cierpieć - A on znów swoje, jeśli cały czas będzie na wszystko patrzył przez pryzmat tego, czy coś się stanie a tego, czy coś się nie stanie, nigdy nie będzie w stanie zaufać Misaki i jej przyszłemu partnerowi.
- A ty wiesz, że nie ty o tym zdecydujesz tylko ona sama? - Zapytałem, tak dla jasności podając mu ostatni talerz pełen lecza.
- Na jej nieszczęście, póki żyje, nie pozwolę jej umawiać się z facetami ewentualnie do chwili, w której to nie osiągnie pełnoletniości - Wytłumaczył, odbierając ode mnie talerz, stawiając go na stole.
- Myślę sobie, że nie będziesz w stanie cały czas jej pilnować, ale skoro chcesz, życzę szczęścia - Odezwałem się, nim zawołałem córkę na dół do kuchni.
- Jeszcze się zdziwisz - Zamilkł gdy tylko w kuchni pojawiła się nasza córka, chcąc najwidoczniej w spokoju zjeść posiłek i dobrze, bo coś tak czuję, że nasza córeczka nie zgodziłaby się z jego słowami...
Na szczecie posiłek przebiegł w bardzo przyjemnej atmosferze pełnym śmiechu i radości... Miło spędzony czas przy obiedzie zawsze się ceni.
Po zakończeniu posiłku nasza mała księżniczka postanowiła pójść, się położyć, aby odpocząć, najwidoczniej bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu, no nic, niech mała odpoczywa, a ja zajmę się karmieniem synka, który zdążył się już obudzić.
- Zmyj naczynia proszę - Nie mogąc teraz się tym zająć, zwróciłem się do męża, prosząc o posprzątanie po obiedzie, w czym ja pomóc mu na razie nie mogłem, musząc jeszcze trochę zająć się dzieckiem.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz