Na chwilę zostawiam Mikleo samego, by sobie troszkę pochodzić po pracowni, pooglądać stroje, które prezentowały się na manekinach, bo może coś by mi się udało ładnego dla mojej słodziutkiej Owieczki wypatrzeć... no a kiedy wracam, to on jest ubrany w sukienkę. Co prawda, jest on ukryty od spojrzeń innych ludzi, no ale nie zmienia to faktu, że jest on w publicznym miejscu. A takie rzeczy może zakładać tylko w sypialni. Ta przebieralnia stanowczo nie wygląda mi na naszą sypialnię.
- Co ty robisz? – syknąłem cicho, starając się nie skupiać za bardzo na tym, jak wygląda w sukience. To nie czas ani miejsce na to.
- No wybieram strój na wesele. Nic ładnego nie ma, ale to jest śliczne, prawda? – przyznał, delikatnie zarumieniony.
- Chcesz pójść w sukience na wesele? – spytałem z niedowierzaniem. To na pewno jest mój Miki? Nie poznaję go. Mój Miki w życiu nie założyłby z własnej woli sukienki w takim miejscu. Coś mi tu nie gra.
- No chyba nic już ładniejszego dla mnie się nie znajdzie. Sam stwierdziłeś, że muszę wyglądać zjawiskowo na weselu, a w tej sukience zjawiskowo wyglądam, prawda? – odezwał się, jakoś tak dziwnie podekscytowany.
- Wyglądasz zjawiskowo, owszem... – zacząłem niepewnie, przyglądając się mu uważnie. Może i ta sukienka była odrobinkę za duża w klatce piersiowej, no ale była przepiękna. Kolor idealnie pasował do koloru jego oczu, talia pięknie zaznaczona... jakby była stworzona dla niego. Na moje słowa mój mąż wyraźnie się rozpromienił, wyglądając przy tym strasznie uroczo.
- Wezmę ją. Dla ciebie. Poczekaj na mnie na zewnątrz, zaraz do ciebie przyjdę – powiedział szybko, znikając za zasłoną. Ja nigdy nie pogardzę dodatkową sukienką do naszej kolekcji, owszem, ale przyszliśmy tutaj z konkretnym zakupem. Drogim zakupem. Czy nas stać na taką rozrzutność? Żarciki żarcikami, ale on chyba faktycznie będzie musiał ją założyć na wesele, bo na nic innego nie będziemy sobie mogli pozwolić. Gdyby był kobietą, to faktycznie byłby idealny strój na wesele dla niego. No ale jest chłopakiem. Ze strasznie dziewczyńską urodą, fakt, no ale cały czas to facet.
Wyszedłem więc ze sklepu, tak jak mnie prosił, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że faktycznie mamy strasznie uszczuplone środki. A kiedy wróciłem do środka, Miki już dawał odliczoną sumkę krawcowi. Zyskam pięknego Mikleo z piękną sukienką do sypialni, no ale co w takim razie mój piękny Miki założy na wesele? Nie jestem w stanie zarobić odpowiedniej sumy pieniędzy w tak krótkim czasie. Może pożyczyć...? Nie no, to nie wchodzi w grę, bo jeszcze osoba, od której bym pożyczał pomyśli, że mamy problemy finansowe. A ich nie mamy, po prostu nie byliśmy przygotowani na tak nagłe zakupy. I tak niedługo będę musiał wracać do pracy. Albo Miki. Albo oboje, ale raz Miki, raz ja. Jeszcze nie wiem, będę musiał pogadać z Mikim na ten temat.
- Chyba się troszkę pospieszyłeś, Owieczko – odezwałem się, kiedy zaczęliśmy wracać do domu z zapakowaną sukienką w rękach.
- Co? Czemu? – spytał, przyglądając mi się z uwagą.
- Bo teraz nie mamy pieniędzy na strój dla ciebie. I co my teraz zrobimy? – wyjaśniłem, strasznie się o to martwiąc.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz