wtorek, 19 września 2023

Od Mikleo CD Soreya

Patrzyłem na niego, przez chwilę nie wiedząc, czy jest coś, co może zrobić, aby mnie nie zdenerwować, dziś jestem naprawdę delikatny i wszystko jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi.
- Rób, co chcesz, nie będę już ci zabraniał - Przyznałem, zgodnie z prawdą.
W domu jest czysto, wszędzie wysprzątałem na błysk, nie licząc tego, co zrobiły dzieci, jestem naprawdę zadowolony z pracy. Chcąc, a nawet potrzebując odpocząć, prawie już miesiąc zarywając noce i dnie, najwidoczniej mój organizm ma już dość tej ciągłej pracy i wysiłku, który dawał mi w kość każdego nowego dnia.
Sorey słysząc moje słowa, przyjrzał mi się uważnie, najwidoczniej chcąc się upewnić czy aby na pewno nie będę krzyczeć. Nie będę, już wystarczy mi emocji na dziś, potrzebuje się już tylko przytulić i pójść spać na wygodnym łóżeczku.
- Proszę, tylko posprzątaj po śniadaniu - Poprosiłem, wychodząc z kuchni, idąc do sypialni, gdzie położyłem się tylko na chwilę, potrzebując trochę czasu na wygodnym, aby rozprostować kości.
- Dzień dobry Mufinko - Odezwałem się do kotki, która od razu podeszła do mnie kładąc się na mojej klatce piersiowej. Kochane zwierzę przynajmniej do niej w tej chwili będę mógł się przytulić.
Kotka zamruczała cicho, rozkładając się wygodniej na mojej klatce piersiowej, usypiając mnie cichym, ale za to, jakim przyjemnym mruczeniem aż ciężko było nie zasnąć.

Wyspany z dużo lepszy nastrojem podniosłem się do siadu, dostrzegając wciąż leżącą przy mnie kotkę, z uśmiechem pogłaskałem kotkę po łebku, nim wyszedłem z sypialni, czując się dobrze, nawet bardzo dobrze.
Z lepszym humorem zszedłem na dół po schodach, dostrzegając nasze maluchy bawiące się z ukochanym tatusiem.
- Mama - Usłyszałem, radosny głos naszych maluchów, które od razu zwróciły moją uwagę.
Z uśmiechem na ustach podszedłem do mojej rodziny, przytulając maluchy do siebie, całując je w czoła.
- Czujesz się już lepiej? - Zapytał niepewnie, patrząc na mnie, chyba nie do końca jeszcze wiedząc, czy może w ogóle ze mną rozmawiać.
- Tak, przeprasza za moje zachowanie - Odezwałem się, naprawdę czując się głupio, z powodu tego, co zrobiłem i jak potraktowałem mojego męża.
Sorey uśmiechnął się delikatnie, a ja przytuliłem się do niego, tego właśnie potrzebując, nim zacząłem zabawę z dziećmi, mogąc spędzić wspólnie ten spokojny czas, nim dzieci musiały zjeść i pójść spać o wyznaczonej godzinie nie chcąc niszczyć ich harmonogramu.
Dzieci spały, a my mieliśmy okazje spokojnie posprzątać po wspólnej zabawie, oczywiście zabawki były wszędzie, a i sierść znów była do sprzątania, jak miło, że znów robimy jedno i to samo, cóż posiadanie zwierzaków to prawdziwe wymaganie.
Sprzątanie trochę nam zajęło, ale gdy już wszystko leżało na swoim miejscu, mogliśmy zabrać się za coś innego.
- Idziemy już spać? - Zapytał, chwytając moją dłoń, aby zatrzymać mnie przed dalszym sprzątaniem domu, który już lśnił na błysk, ale kto powiedział, że nie może lśnić jeszcze bardziej.
- Spać? - Zapytałem zdziwiony, jak gdybym dopiero pierwszy raz od dawna usłyszał słowa „spać".
- Tak, spać jest już późno - Wyznał, a ja westchnąłem cicho, patrząc na jego twarz.
- Nie chce mi się spać, już się wyspałem - Przyznałem, nie specjalnie mając ochotę na sen, już się wyspałem, teraz mogę coś innego zrobić, cokolwiek byle nie spać.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz