Haru szybko poszedł spać, a ja jakoś tak... no nie wiem. Byłem zmęczony, owszem, ciężko nie być zmęczonym po takim stosunku, ale problemem było co innego, a mianowicie to głupie łóżko. Ostatnim razem nie było ono problemem, bo byłem tak pijany, że po tym wszystkim jedyne czego chciałem, to pójść spać. Dzisiaj pijany nie byłem, i miało to swoje plusy, ponieważ ten stosunek był znacznie intensywniejszy i przyjemniejszy... tego naprawdę mi brakowało. Niewiele jest takich osób, które podzielają moje upodobania. Wystarczy, że kogoś mocniej gdzieś złapię, i ta osoba już marudziła, że za mocno, że boli. Tu o to się nie musiałem martwić. I to chyba było w tym wszystkim najlepsze.
- Trzeba ci sprawić lepsze łóżko – burknąłem bardziej do siebie, próbując się jakoś ułożyć, by było mi wygodnie. Teraz to ja się mu nie dziwię, że taki ciągle niewyspany chodzi z podkrążonymi oczami. Gdybym spał tutaj dzień w dzień, wyglądałbym tak samo, jak on, a to się nie godzi, świat straciłby jedną z niewielu naturalnie pięknych osób.
- A co z tym jest nie tak? Nieodpowiednie dla szlacheckich pleców? – dopytał z przekąsem, nawet się mną nie interesując.
- Nieodpowiednie dla jakichkolwiek pleców, spanie tutaj powinno zaliczać się do tortur – wyjaśniłem, zabierając do siebie trochę kołdry, gdyż zwyczajnie było mi zimno. Fajnie i przyjemnie było, jak był seks, wtedy moje ciało było wręcz gorące, i mi było gorąco. Teraz już to uczucie minęło, i tak miło nie było.
- Ale kołdrę to mi oddaj – usłyszałem i nim się zorientowałem, straciłem całą kołdrę. Co za...
Niezadowolony, nie chcąc się bawić z nim w żadne podchody, bo jedyne, czego chciałem, to ciepła i zasnąć, przysunąłem się najbliżej niego jak mogłem, przytulając się do niego. Dzięki temu i się mieściłem całkowicie pod kołdrą, i jeszcze miałem dodatkowe ciepło bijące od jego nagiego ciała. Może teraz jakoś przeżyję... jakim cudem zachorował po wpadnięciu do wody, jeżeli pewnie całe swoje życie spędził w tej zimnicy, to ja nie wiem. Powinien mieć odporność tak dobrą, że nigdy by nie chorował.
- Stęskniłeś się? – usłyszałem jego złośliwy głos, kiedy przytuliłem się do jego pleców.
- Zimno masz jak w psiarni, więc trzeba sobie jakoś radzić – bąknąłem, zamykając swoje oczy, chcąc się troszkę zdrzemnąć.
Kiedy następnym razem otworzyłem oczy, byłem w tym beznadziejnym łóżku sam, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach jedzenia. Przez chwilę pomyślałem, że jestem u siebie w domu, no ale zaraz zorientowałem się, gdzie się znajduję. I wcale nie było to takie rozczarowujące. Podniosłem się do siadu, rozglądając się troszkę nieprzytomnie dookoła w poszukiwaniu moich ubrań, które gdzieś tu według mojej pamięci powinny leżeć. A nie leżały. Za to na szafce obok łóżka były ubrania, które doskonale kojarzyłem. Już raz je na sobie miałem, kiedy spędzałem u niego pierwszy raz noc. Czyżby podprowadził moje rzeczy i postanowił je sprzedać? To byłby dobry ruch, zarobiłby kilkukrotność swojej strażniczej pensji.
Nie chcąc paradować po jego domu nago, gdyż na ten wspaniały widok trzeba sobie zasłużyć, ubrałem na swoje ciało przygotowane mi ubrania już czując grzywkę opadającą mi na twarz. No i tyle byłoby z mojej fryzury, chociaż ona już chyba zniszczona została podczas seksu. No nic, on mnie już widział w gorszym stanie, dlatego niezbyt się tym przejąłem. Po ubraniu od razu ruszyłem do kuchni, po drodze zauważając moje ubrania wiszące przed kominkiem. Jak miło z jego strony, będę miał cudnie cieplutkie ubrania.
- Ktoś tu ma dobry humor z samego rana – zacząłem, opierając się o blat obserwując, co tak właściwie robi. Właściwie, to pierwszy raz widziałem, jak ktoś przygotowuje coś do jedzenia. Zazwyczaj to jedzenie już przygotowane było, samego procesu tworzenia jeszcze nigdy nie widziałem, dlatego teraz z lekkim zaciekawieniem obserwowałem, jak przygotowuje.... coś. Nie wiem, ciężko mi stwierdzić, ale na pewno będzie to coś dobrego, skoro ładnie pachnie.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz